Samotnie
Dystans całkowity: | 5213.36 km (w terenie 563.29 km; 10.80%) |
Czas w ruchu: | 227:39 |
Średnia prędkość: | 22.09 km/h |
Maksymalna prędkość: | 60.20 km/h |
Liczba aktywności: | 173 |
Średnio na aktywność: | 31.03 km i 1h 27m |
Więcej statystyk |
Powolniak.
Poniedziałek, 10 września 2012 | Rower:Kelly's Magic | temp 16.0˚
dst6.69/0.00km
w00:22h avg18.25kmh
vmax27.40kmh
Obawiałam się, że obudzę się dzisiaj rano i nie będę w stanie ruszyć ani ręką, ani nogą. Planowałam więc, że dojazd do pracy sobie odpuszczę. Tomek namówił mnie na połączenie transportu: metro + rower. Niech będzie :p
Rano nic mnie nie boli, więc tym bardziej mam ochotę luźno pokręcić. A poza tym z jazdy ulicami nici, bo zapomniałam zabrać od niego kasku. Z nieosłoniętą makówką nie będę szaleć :p
Niestety przesadzam z ubiorem i mimo wolnej jazdy, dojeżdżam do pracy zgrzana.
Kategoria Samotnie
Ciężka noga.
Poniedziałek, 10 września 2012 | Rower:Kelly's Magic | temp 24.0˚
dst18.48/0.00km
w00:55h avg20.16kmh
vmax28.40kmh
Po południu już nie było tak łatwo jak rano się turlać. Zasiedzenie przed komputerem spowodowało, że lewe udo i łydka dają lekko o sobie znać. Dzisiaj byłam niczym lokomotywa:
"Najpierw powoli
jak żółw ociężale
Ruszyła maszyna po szynach ospale.
Szarpnęła wagony i ciągnie z mozołem,
I kręci się, kręci się koło za kołem"
Światła nie pomagały. Co chwilę musiałam stawać i zaraz znowu się rozpędzać. A jeszcze wiatr się jakiś zrywał i dmuchał w twarz.
Tomek nie dowiózł mi mojego kasku, więc wracałam po chodnikach. Przejazd tą trasą upewnił mnie, że jazda ulicami jest o niebo lepsza, szybsza i wygodniejsza. Jazda po nierównych chodnikach, po wczorajszym wertepiastym maratonie, nie była przyjemna :p
Kategoria Samotnie
Mało kręcenia.
Czwartek, 6 września 2012 | Rower:Kelly's Magic | temp 25.0˚
dst19.44/0.00km
w00:45h avg25.92kmh
vmax35.40kmh
Rano nie udaje się odpowiednio wcześnie wstać, żeby jechać rowerem. Pakujemy się więc do pociągu, ale szybko żałujemy, bo jest straszny tłok.
W pracy myślę, żeby tym razem dłużej pojeździć. Zrobić 2 godzinki, albo zajechać na Agrykolę. Ale nic z tego, bo wychodzę późno, a do tego jestem głodna. Z tego wszystkiego zapomniałam licznik włączyć od razu.
Kategoria Samotnie
Ciepło, zimno?
Środa, 5 września 2012 | Rower:Kelly's Magic | temp 19.0˚
dst19.20/0.00km
w00:46h avg25.04kmh
vmax38.00kmh
Dzisiaj budzę się później niż zawsze, więc wychodzę też później. Przez otwarte okno wpada chłód, więc decyduję się założyć spodenki 3/4. Przed wyjściem jednak zastanawiam się, czy ich nie zdjąć. Rzut oka na termometr. 15*, więc zdejmuję. Rękawki ściągam już na Imielinie, bo słońce przygrzewa. Przy zachodnim zapominam sprawdzić jaką temperaturę tutaj wyświetlają. Jednak zaraz po wyjeździe z tunelu jedzie gość w kurtce, spodniach i kominiarce. To już chyba lekkie przegięcie, szczególnie że za gościem jedzie kobieta w topie na ramiączkach :p Jednak takich poubieranych pod szyję ludzi wcale nie jest mało. To w końcu jak jest, ciepło czy zimno?
Rano na ulicach ruch trochę większy, niż jak jeździłam ostatnio. Znowu kwestia porannego szczytu, czy końca wakacji? Dzisiaj pierwszy raz nie stałam pod drzwiami :)
Kategoria Samotnie
Poranne kręcenie.
Wtorek, 4 września 2012 | Rower:Kelly's Magic | temp 18.0˚
dst20.39/0.00km
w00:50h avg24.47kmh
vmax35.40kmh
Miałam wychodzić z domu później, żeby pod pracą nie stać, dlatego tym razem wyruszam o 6:53. Na Imielinie muszę ostro hamować, żeby nie wpaść pod samochód. Ja się zatrzymuję na milimetry, ale rowerzysta, który jechał za mną niestety nie wyhamował i dał sobie rozjechać przednie koło. Kierowca całkowicie przyznaje się do winy i nie zamierza robić problemów. Po kilku minutach ruszam w dalszą drogę, z oczami dookoła głowy. Dalej jadę w miarę spokojnie. Zatrzymuję się na wielu światłach, bo jakoś nie mogę złapać 'fali', a mimo to przy zachodnim widzę, że i tak mam zapas czasu. To żeby nie stać na klatce, jadę do parku Sowińskiego popodglądać kaczki :D
Kategoria Samotnie
Teraz to by się chciało kręcić...
Wtorek, 4 września 2012 | Rower:Kelly's Magic | temp 25.0˚
dst32.45/0.00km
w01:19h avg24.65kmh
vmax38.30kmh
Z pracy wychodzę po 17. Tym razem na mojej trasie jest sporo korków, więcej niż ostatnio. Ze względu na wrzesień? Pewnie tak.
W międzyczasie dzwoni Tomek, że właśnie spaceruje do domu, bo złapał gumę, a nie ma dętki ani pompki :p Proponuje mi, żebym jechała jakoś bokami i omijała korki. Na co ja mówię 'Właśnie jadę bokami. Jestem na Dickensa, później jadę Korotyńskiego, Racławicką, Domaniewską itp.' Tomek zaczyna się śmiać :p Ale jak w Warszawie można znaleźć mniej ruchliwe ulice? :p
Do domu mi się nie chce od razu wracać, więc jadę do lasu. W lesie fajnie, dużo ludzi, ale przyjemnie. Pojeździłoby się teraz, ale mało czasu do zmierzchu już zostało. O 19:20 słońce już zachodzi
A wszyscy mówili, jeździj, jak masz czas..ehh :(
Kategoria Las, Samotnie
Z archiwum X w Lasie Kabackim.
Czwartek, 30 sierpnia 2012 | Rower:Kelly's Magic | temp 25.0˚
dst32.11/0.00km
w01:22h avg23.50kmh
vmax33.80kmh
Pierwszy raz wracam do domu trasą, którą jadę z domu do pracy. Trochę obaw wynika z tego, że ruch na ulicach jest znacznie większy niż rano. Moja trasa jest ułożona tak, żeby jak najwięcej jechać ulicą i omijać ścieżki rowerowe (tak btw. rano słyszałam w tv, nie wiem czy to projekt, czy to już zatwierdzone, że na ścieżkach rowerowych będzie ograniczenie do 10 km/h :D haha, jakich mamy mądrych polytyków!). A na dodatek przejeżdżam przez zagłębie biurowe na Służewcu, więc spodziewam się niemałego kotła na drogach.
Ale nie jest źle. Owszem, samochody stają w korkach, ale zazwyczaj jest dość sporo miejsca między nimi, żeby się przecisnąć do przodu. Niektórzy nawet są bardziej kumaci i jak widzą, to robią miejsce. Także dzisiaj przejazd przebiegał bez problemów.
Dzisiaj zrobiłam jeszcze mały przejazd przez las, głównie "bokami", po singlach. Ostatnio spotkałam psy bez właścicieli biegające luzem i dzisiaj też jednego spotkałam. Psa podobnego do rasy Coli zauważyłam w ostatniej chwili, ale on chyba też się mnie nie spodziewał, był zajęty wąchaniem czegoś. Chyba miał czerwoną obrożę, więc może uciekł, ale później przypomniałam sobie, że kończą się wakacje, czyli czas porzucania 'pupili' w lesie ;/ Trochę się bałam, że nie przyjmie mnie uprzejmie, dlatego się nie wróciłam. Szkoda mi go było, ale jechałam dalej. Jakieś 2 km od tego miejsca, niedaleko ostatniego miejsca spotkania z dwoma zabłąkanymi psami, poczułam, jakby mnie coś za kostkę ścisnęło. Od razu pomyślałam sobie, że to pies mnie łapie, bo by nie było słychać jak się od tyłu zbliża, ale psa nie było. Ani z lewej, ani z prawej, ani z przodu, ani z tyłu. Kurczę, ale czułam jakiś uścisk! I to nie mógł być skurcz, bo w kostce nie ma takich mięśni. No to co to było? Zdygałam się i przyspieszyłam, oby jak najszybciej i najdalej odjechać. Może ktoś ma jakieś wytłumaczenie? Jechałam po prostej drodze, bez gałęzi, które mogłyby się wywinąć spod koła i uderzyć w nogę...Normalnie zdarzenie paranormalne!
A po wczorajszej wizycie u Tomka, mój rower przeszedł mały lifting. Dostałam nowe, lżejsze kółka, w których wolnobieg jest ledwo słyszalny :)
Kategoria Samotnie
Praca.
Środa, 29 sierpnia 2012 | Rower:Kelly's Magic | temp 14.0˚
dst20.00/0.00km
w00:50h avg24.00kmh
vmax0.00kmh
Licznik uruchomiony pod domem, ale ani razu nie wyświetlił nawet prędkości. Do pracy docieram jednak szybko (mimo założenia, że będę jechać powoli) i czekam pod drzwiami pół godziny. Lekko wilgotne ciuchy i poranny chłodek, powodują, że trochę się przechładzam przez te pół godziny bezruchu.
Dzisiaj policzyłam ilość świateł po drodze. Wyszło 35 teoretycznych miejsc postoju. Przez pierwsze 20 min, na każdą minutę przypadały jedne światła- Ursynów i Mokotów :p Na ilu się zatrzymywałam? Nie wiem, ale sporo razy przymknęłam oko na sygnalizację :p
Kategoria Samotnie
Kierunek zachód.
Środa, 29 sierpnia 2012 | Rower:Kelly's Magic | temp 24.0˚
dst40.00/0.00km
wh avgkmh
vmax0.00kmh
Wychodzę z pracy i jadę do Tomka, który w tym czasie miał już podróżować do domu pociągiem.
Jadę Poznańską. Jedzie się gładko, chyba w ogóle nie wieje, a jeśli już to w plecy. Koło Bronisz, na światłach dojeżdża do mnie jakiś gość na rowerze i chwali za moje tempo jazdy. A ja nawet nie wiem jak szybko jadę, bo mój licznik cały czas pełni funkcję wyłącznie zegarka. Dociągam gościa do Koprków, gdzie odbijam na boczną drogę. Dzwonię do Tomka- pociąg się spóźnia, więc mam wydłużyć sobie przejażdżkę. Jadę naokoło do Zaborowa i z powrotem. W międzyczasie licznik zaczyna coś pokazywać, ale pedałując jednostajnie, jadę z prędkością: 17, 26, 32, 7, 3, 26 i tak dalej.
Dzisiaj były idealne warunki do jazdy, ciepło, bezwietrznie. Szkoda tylko, że słońce zaczyna coraz wcześniej zachodzić :(
Kategoria Samotnie
Koniec z jeżdżeniem po krawężnikach!
Sobota, 25 sierpnia 2012 | Rower:Kelly's Magic | temp 22.0˚
dst14.96/0.00km
w00:34h avg26.40kmh
vmax32.40kmh
Wracałam z Raszyna. Sobota, godzina 11, niewielki ruch, ale niektórzy muszą wyprzedzać na mylymetry! Koniec, teraz jeżdżę minimum metr od krawędzi drogi!
Przejeżdżając przez Jaworową spotykam babcię Tomka :)
A w lesie mnóstwo biegaczy. Pewnie niedługo i ja zacznę dreptać kilometry po lesie :)
Kategoria Samotnie