Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2009

Dystans całkowity:74.39 km (w terenie 40.29 km; 54.16%)
Czas w ruchu:04:00
Średnia prędkość:18.60 km/h
Maksymalna prędkość:33.00 km/h
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:37.19 km i 2h 00m
Więcej statystyk

Pierwsza prawdziwa wycieczka po Kampinosie.

Wtorek, 30 czerwca 2009 | Rower: | temp 28.0˚ dst60.60/26.50km w03:22h avg18.00kmh vmax33.00kmh

Pierwsza wycieczka nastawiona prawie całkowicie na przejazd po lesie :) Moim przewodnikiem przywódcą) był Tomek.
Spotkaliśmy się w centrum i dojechaliśmy metrem na Młociny. Zaopatrzyliśmy się w prowiant i ruszyliśmy w drogę. Jechaliśmy czarnym szlakiem aż tu nagle coś jakieś 50m przed nami przebiega nam drogę. Ja nie bardzo znając trasę myślałam, że przetniemy jakiś szlak i zaraz zobaczę ludzi idących za psopodobnym stworzeniem. Ale nie! Nie było żadnej ścieżki. To musiał być jakiś dziki zwierz :)
Pierwszy przystanek w sklepie w Dziekanowie na loda i zimną oranżadę. Drugi przystanek w sklepie w Palmirach na zimne picie. Zrobiło się strasznie gorąco i trzeba było się jakoś chłodzić. Ochłody potrzebowały też nasze opony, które przejechały po świeżo kładzionym asfalcie. Dłuższy postój na cmentarzu w Palmirach. Dalej fajnym odcinkiem trasy do Truskawia. Później to nie wiem jak trasa wyglądała. Jechaliśmy przez Budy i asfaltem przez Borzęcin do Płochocina.
Po drodze zaczęło grzmić, błyskać ale burza nas ominęła. Lekko kropiło ale to nie przeszkadzało. Nawet przydało się trochę takiej ochłody.
Ja zato zaczęłam opadać z sił. Zaczęła się walka z wiatrem i ze swoimi słabościami. Całe szczęście Tomek dodawał otuchy i motywował do dalszej jazdy. A już momentami miałam ochotę
rzucić ten rower do rowu i łapać okazję :p Szczęśliwie udało się dojechać. Byłam tak samo zmęczona jak i zadowolona. Ale ogólnie wycieczka udana. Może było trochę za ciepło, ale lepsze to niż deszcz.
Wieczorem jeszcze rowerem pod most na urodziny Psikusia. Komary ostro atakowały. I gdyby nie to byłoby bardzo przyjemnie.


Kategoria Las, W Towarzystwie

tak szybko i na krótko po lesie

Poniedziałek, 1 czerwca 2009 | Rower: | temp 20.0˚ dst13.79/13.79km w00:38h avg21.77kmh vmax33.00kmh

Rano miałam iść na basen ale za oknem słonko świeciło, zero wiatru, więc zrezygnowałam na rzecz roweru, tylko odłożyłam go na później. Zaczęło się chmurzyć, już mi się nawet wydawało, że słyszę grzmoty ale o dziwno nie padało.(Wreszcie jakaś odmiana! Już od tygodnia codziennie leje deszcz).
Najpierw podjechałam na Natolin zalać bidon oligocenką i później do lasu wzdłuż Belgradzkiej i Moczydłowską do lasu. Leśną koło jakiejś siedziby wojskowej do zachodniego krańca lasu i zaraz na wschód jedną ze ścieżek na drugi koniec. Podjechałam na chwilę do amfiteatru w Powsinie na tak samo krótki jak wyprawa odpoczynek. Siedziałam i przysłuchiwałam się trelowaniu ptaków. Tak tam fajnie cicho (bo mało ludzi dzisiaj o tej godzinie). A na koniec Nowoursynowską do domu.
W lesie trochę mokro ale przejezdnie. Gdzieniegdzie większe kałuże ale tragedii nie ma.

nie, jednak nie ma odmiany. deszcz dzisiaj też nie zawiódł. ok 16.30 się rozpadało ;) ale teraz to sobie już może bo ja jestem w domu i mi ciepło ;)


Kategoria Las