Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2010

Dystans całkowity:260.10 km (w terenie 111.42 km; 42.84%)
Czas w ruchu:12:12
Średnia prędkość:21.32 km/h
Maksymalna prędkość:47.20 km/h
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:32.51 km i 1h 31m
Więcej statystyk

Wzdłuż Wisły.

Środa, 26 maja 2010 | Rower:Kelly's Magic | temp 20.0˚ dst42.66/10.00km w01:56h avg22.07kmh vmax31.50kmh

Do Konstancina, dalej przez Obory i w Gassach zaczynam jazdę wzdłuż wału. Niektóre pobliskie tereny podmokłe,ale nie wszędzie. Przez Ciszycę dojechałam do mostku nad Jeziorką i dalej skierowałam się na Habdzinek. W miejscu, gdzie drogę przecinają tory, zauważyłam młodego jelonka. Stał na samym środku torów. Ale wiadomo, że nie ma szans zatrzymać się, wyjąć tel i zrobić dokładne zdjęcie. Ale zatrzymałam się żeby chociaż popatrzeć. Nie trwało to długo bo za mną jechał samochód i spłoszył zwierzynę. Będąc w tamtym miejscu postanowiłam, że wrócę na mostek i zrobię zdjęcie jak Jeziorka wpada do Wisły. Za drugim razem wybrałam drogę na Obórki, gdzie mijałam luksusową stajnię. Konie miały 2-osobowe domki. Ale nie dziwne, reklama tvn mówi sama za siebie, że to jakieś burżujskie miejsce. Dalej przez Kępę Oborską, Okrzewską do Zawadowskiej, ulicą Prętową do ul. Ruczaj i Rosochatej. Dalej przez Powsin do lasu Kabackiego. I tu przeżyłam szok. W krzakach zauważyłam ruch czegoś dużego i brązowego. Myślałam, że to duży pies, ale zwierzyna okazała się być sarenką! A to zaskoczenie, taki mały las i taka zwierzyna. Później podjechałam nad stawek, gdzie zjadłam batonika (w międzyczasie dało się słyszeć wydzieranie bażantów) i wróciłam do domu.

mostek kolejowy nad Wilanówką w Habdzinku © magdafisz
Konie na pastwisku © magdafisz


Kategoria Samotnie

Dokręcenie się do domu po zawodach.

Niedziela, 23 maja 2010 | Rower:Kelly's Magic | temp 22.0˚ dst11.21/0.00km w00:35h avg19.22kmh vmax30.70kmh


Kategoria Samotnie

Mazovia MTB - Piaseczno.

Niedziela, 23 maja 2010 | Rower:Kelly's Magic | temp 22.0˚ dst23.48/23.48km w01:10h avg20.13kmh vmax30.70kmh

Na pierwszym kilometrze. © magdafisz
Planujemy startegię :p © magdafisz


Kategoria Las, W Towarzystwie, zawody

Dojazd do Piaseczna - rozgrzewka.

Niedziela, 23 maja 2010 | Rower:Kelly's Magic | temp 20.0˚ dst18.02/0.00km w00:51h avg21.20kmh vmax31.50kmh



Szybka godzina jazdy.

Wtorek, 11 maja 2010 | Rower:Kelly's Magic | temp 19.0˚ dst31.78/5.00km w01:19h avg24.14kmh vmax32.90kmh

Po południu pogoda w porównaniu z poranną mgłą wspaniała. Wsiadłam na rower i tym razem nie objeżdżałam w kółko Kabackiego, a postanowiłam przygotować się na długie i proste trasy w Radomiu. Dojechałam do Kostancina i ulicą Wojska Polskiego jechałam w kierunku Habdzina, przez Opacz, Ciszycę, wzdłuż wału w kierunku Gassów i wracałam długą prostą przez Obory do Konstancina i do domu. Pogoda zachęcała, żeby jeszcze gdzieś pojechać, ale musiałam wracać do domu :(
Udało mi się spotkać bażanta! Najpierw dał się tylko słyszeć, ale później ujawnił się między brzózkami ;)

Pole. © magdafisz


Kategoria Samotnie

Mazovia MTB - Otwock

Niedziela, 9 maja 2010 | Rower:Kelly's Magic | temp 17.0˚ dst24.94/24.94km w01:07h avg22.33kmh vmax33.30kmh

Dojazd do Otwocka pociągiem, w którym było tłoczno od rowerzystów jadących na tą samą imprezę. Słońce trochę mocniej zaczęło świecić, więc wskoczyłam w krótkie spodenki. Zjedliśmy śniadanie, porozmawialiśmy z tymi, których spotkaliśmy, przejechaliśmy się kawałek i ruszyliśmy do sektorów. Tomek do 3, ja do 4. Początek trasy szybki. Ja i ze 2 dziewczyny zostajemy w tyle i szybko przeganiają nas startujące później sektory. Jakiś czas jechałam dziewczynom na ogonie, ale po czasie ogarnęłam się, że za często nie pedałuję jadąc za nimi, więc wyprzedzam i staram się utrzymać za jadącymi przede mną. Jeszcze ze 2 razy miała miejsce taka sama sytuacja. Jadąc na ogonie trzeba się orientować czy taka jazda jest tą, na którą mnie stać, bo może warto spróbować jechać szybciej (takie wyciągam wnioski :p).
Trasa dość uciążliwa przez korzenie. Cały czas podskakiwałam i nogi mi się zsuwały z pedałów. I cały czas na takich odcinkach żałowałam, że nie mam spd. Ale był też moment, w którym cieszyłam się, że ich nie mam, bo mogło by mi urwać nogę :p Może bez przesady, ale na pewno stopa by mnie bolała. Jadąc blisko kolesia przede mną zaczepiłam pedałem o wysoki korzeń. Łańcuch zabrzęczał i coś pogruchotało, więc przez moment myślałam, że już nie dojadę. Ale wolno pedałując upewniłam się, że o dziwo wszystko działa. Niestety przy okazji wpakowałam się w piaskownicę i wszyscy z którymi jechałam uciekli. Przez chwilę samotna jazda i walka, żeby dogonić chociaż końcówkę tej grupki.
Po rozjeździe na FIT trasa praktycznie pusta, ale równie wyboista co przedtem. Nagle śmignął obok mnie typ w żółtej koszulce i stwierdziłam, że spróbuję go gonić. Mając go w zasięgu wzroku spoglądam na łydki, które zdradzają, że facet ma siłę i chyba będzie lipa z gonieniem go. Ale nie zniechęcam się. W międzyczasie chce się ścigać typ spoza zawodów, który mówi :'bo ja lubię kogoś gonić'. Wykorzystując trasę lekko z górki i w miarę bez korzeni doganiam 'żółtą koszulkę' przede mną. W momencie kiedy on omija piaskownicę, ja śmiało gnam prosto przez jej środek z nadzieją, że wskoczę przed niego. I udaje się, ale widzę i słyszę, że taki stan może się długo nie utrzymać. I niedługo później znowu mnie wyprzedza i tak już jedziemy do mety. Na stadionie mocno na pedały, ale już nie udaje się odrobić straty. Po zatrzymaniu dziękujemy sobie za mobilizację. (jak na moje oko człowiek około 30 lat, a w domu, po sprawdzeniu numeru okazuje się, że startuje w M5 :0 )
Ogólnie jestem zadowolona z przejazdu. I zaczynam myśleć o spd, ale jeszcze nie jestem do końca do nich przekonana. Przy okazji jazdy na rowerze odkryłam od czego ostatnio mnie bolały plecy na wysokości kości ogonowej. Jak dojechałam do mety nie wiedziałam czy lepiej stać czy siedzieć, bo trochę bolało. Teraz muszę się zastanowić, jak temu zapobiegać, bo ból podczas jazdy był dość uciążliwy =/. Ale do domu wracałam szczęśliwa. Zajęłam pierwsze miejsce w FK2, w OPEN 3 :)


Kategoria Las, zawody

Wyjazd mimo złej pogody.

Wtorek, 4 maja 2010 | Rower:Kelly's Magic | temp 13.0˚ dst79.46/24.00km w03:59h avg19.95kmh vmax30.70kmh

Wyszłam po 10 z domu i jechałam na wydział Geologi UW koło pól mokotowskich, żeby odebrać tam parasolkę, którą wczoraj zostawiłam u Tomka. Przy okazji chłodnej pogody przetestowałam nowa oczojebną wiatrówkę. Całkowicie spełnia swoje zadanie, jest w niej ciepło, chociaż po przejechaniu dłuższego kawałka mokro, ale wentylacja pozwala utrzymać takie 'optimum' ;)
Po krótkiej rozmowie z Tomkiem zdecydowaliśmy się na wspólną jazdę, ale oznaczało to, że będziemy musieli pojechać do niego po rower.
Ruszyliśmy przez Brwinów, Podkowę Leśną w kierunku Nadarzyna, bo mieliśmy nadzieję spotkać tam bażanty. I się nie przeliczyliśmy, było ich tam sporo. Większość było tylko słychać, ale jednego udało się wypatrzeć na pobliskiej działce :) Zresztą po drodze też udało nam się pare wypatrzyć. Odbiliśmy jeszcze zobaczyć kilka bunkrów. Dalej jechaliśmy przez Magdalenkę, w Lesznowoli odbiliśmy na Falenty Nowe, przez Łady, Dawidy Bankowe, Zamienie do Puławskiej a dalej do Kabackiego. Odbiliśmy jeszcze do baru (?) meta koło Przyczółkowej i z powrotem na Kabaty wjeżdżając skarpą. Podskoczyliśmy na chwilę na Natolin odebrać numery startowe, które zostawiliśmy z Tomkiem do losowania tomboli w Nidzicy (niestety nie wygraliśmy nic :p)i rozjechaliśmy się w swoje strony do domu. W domu kąpiel, po której głód wzmógł się jeszcze bardziej, więc żeby go zaspokoić zjadłam omleta z nutellą, serkiem waniliowym (tzw. krową) oraz bitą śmietaną :)

Tomek na Moczydłowskiej na Kabatach. © magdafisz
Magda na mostku na szlaku w okolicach Kani © ktone


Kategoria Las, W Towarzystwie

Mazovia mtb- Nidzica.

Niedziela, 2 maja 2010 | Rower:Kelly's Magic | temp 18.0˚ dst28.55/24.00km w01:15h avg22.84kmh vmax47.20kmh

Wyjeżdżając z Warszawy wszyscy mieli nadzieję, że się rozpogodzi i przestanie padać, bo momentami to nieźle lało. Ale im bliżej Nidzicy byliśmy, tym pogoda była ładniejsza. Ostatecznie wyszło słońce i nawet zdecydowałam się na jazdę w krótkich spodenkach.
Start z 4 sektora szybki, ale i szybko mnie powyprzedzali i jechałam trochę osamotniona pod wiatr. Nie udało się do nikogo podczepić, nawet jak dogonił mnie sektor 5 :p Dopiero po zjeździe na trasę FIT jechałam długo z dziewczyną z Retro, która ostatecznie i tak mi odskoczyła, bo mnie na chwilę osłabiło. Miałam ją jednak w zasięgu wzroku co pozwalało się mobilizować do szybszej jazdy.
Trasa ciekawa, urozmaicona górkami. Tomek, który jechał MEGA, zapewniał, że super górki były dopiero po zjeździe fita, ale te co były na krótszej trasie dały mi w kość i jak dla mnie ich ilość była w zupełności wystarczająca :p Jestem bardzo zadowolona, że nie odpuściłam żadnego z podjazdów ;) Dałam z siebie wszystko od startu do mety. Za rok może pokuszę się o ten dłuższy dystans :)
Tymczasem zajęłam w swojej kat miejsce 2 na 16 osób, i byłam 7 dziewczyną spośród 54.

Mały podjazd. © magdafisz
Drugie miejsce. © magdafisz


Kategoria Las, W Towarzystwie, zawody