Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2010

Dystans całkowity:67.22 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:02:33
Średnia prędkość:26.36 km/h
Maksymalna prędkość:42.60 km/h
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:67.22 km i 2h 33m
Więcej statystyk

Asfalty z Welodromem.

Niedziela, 21 listopada 2010 | Rower:Kelly's Magic | temp 10.0˚ dst67.22/0.00km w02:33h avg26.36kmh vmax42.60kmh

O 11 spotkanie pod trzepaczką. Z domu wyszłam ciut za późno, więc musiałam się spieszyć. Wtedy myślałam, że za ciepło się ubrałam ale później już się tak nie grzałam i było ok. Rano była mgła i nie było wiadomo czy się rozpogodzi czy nie, ale jak ruszaliśmy to zaczęło wychodzić słońce.
Skład bardzo liczny, ok 15 osób (Aneta, Paweł, Przemek, Włodek, Renata, Bartek, Harry, Magda, Andrzej, Michał Ciempiel, Radek i Patryk Rajczyk, Bogna, Jarek Sawicki, ktoś z Athletic Body i ja). Przyjechała też Magda na szosówce, która była później głównym uciekającym. Początkowo jechaliśmy w grupie i ze względu na niektóre osoby na szosówkach jechaliśmy asfaltem. Andrzej mimo wszystko zjechał swoim Rometem na mokrą gruntową drogę i przy zamiarze skrętu nieźle się wywrócił. Dopiero tak naprawdę za Słomczynem zaczęło się rwać na dobre a ja obstawiałam tyły. Do reszty dojechaliśmy w Konstancinie i znowu zjechaliśmy ze skarpy na asfalty koło Gassów. Ja już opadałam z sił. Całe szczęście, że mnie nie zostawili ;) Zlitował się nade mną Włodek i Radek Rajczyk. Nasze tempo było niewiele poniżej 30, z moimi małymi kryzysami, a grupa przed nami wciąż się oddalała. Ja jechałam już wolniej i wolniej. Dwa razy Włodek podprowadził nas skrótem, ale i tak było to daleko za grupą. Dołączyliśmy do reszty pod Metą. Niestety dzisiaj była zamknięta, więc na płyny rozgrzewające pojechaliśmy do Powsina. Po konsumpcji rozdzieliliśmy się i ruszyliśmy do domów.
Mieliśmy jechać tradycyjnie do Góry Kalwarii na słodkości z Karpatki, momentami zaczęłam się zastanawiać, czy dla wszystkich starczy serniczków, ale zamysł się zmienił podczas jazdy. Tak naprawdę dlatego, że nie było asfaltu przez ok 2 km, więc żeby się nie upaćkać w błocie pojechaliśmy tam, gdzie leży asfalt.
Na koniec wycieczki nogi miałam strasznie ciężkie, nie chciały kręcić szybciej niż 26 (czyli tak naprawdę ponad moje normalne tempo). Gdyby nikt mnie na końcu nie pilnował to z braku sił skierowałabym się do domu, ale dzięki ich uprzejmości dojechałam do końca ;) Szaleni są Ci ludzie z Welodromu :p Czołówka jechała w granicach 40 km/h :p Mimo, że byłam dzisiaj najsłabszym ogniwem to i tak było fajnie. Jest motywacja, żeby trenować :p

Zdjęcia http://picasaweb.google.com/welodrom2010a/20101121#


Kategoria W Towarzystwie, Welodrom