Czerwiec, 2010
Dystans całkowity: | 387.09 km (w terenie 59.67 km; 15.42%) |
Czas w ruchu: | 19:39 |
Średnia prędkość: | 19.70 km/h |
Maksymalna prędkość: | 45.10 km/h |
Liczba aktywności: | 8 |
Średnio na aktywność: | 48.39 km i 2h 27m |
Więcej statystyk |
Działkowo.
Sobota, 26 czerwca 2010 | Rower:Kelly's Magic | temp 20.0˚
dst67.48/0.00km
w02:55h avg23.14kmh
vmax37.70kmh
Z Tomkiem najpierw na działkę do Złotokłosu i ciastka w tamtejszej cukierni a później na działkę w Jaworowej na grilla. Szybko się jechało po asfaltach, na początku wiatr w plecy i myśleliśmy, że będzie się ciężko wracało, ale nie było źle ;) Temperatura przyjemna, wiatr chłodził i nie było za gorąco. Przyjemna szybka jazda bez żadnych incydentów na drodze.
Kategoria W Towarzystwie
Góra Kalwaria.
Środa, 23 czerwca 2010 | Rower:Kelly's Magic | temp 18.0˚
dst49.27/0.00km
w02:17h avg21.58kmh
vmax45.10kmh
Miałam się uczyć do egzaminu, ale dałam się przekonać na wypad na ciastko ;) Na miejsce z wiatrem, a powrót pod wiatr. Wiatr dość nieprzyjemny, chłodny i porywisty. Tomek mnie pociągną większość trasy powrotnej na kole i niby było łatwiej, ale taka jazda była nudna. Ciągle trzeba się skupiać na kole i uważać na dziury w drodze, chociaż akurat nasza trasa była w większości równa. Nawet pogadać się nie dało. Zdjęcia później, bo Tomek robił a jest aktualnie w drodze do domu ;)W drodze do Góry Kalwarii
© ktoneCiacho:)
© ktone
Kategoria W Towarzystwie
W spd.
Wtorek, 22 czerwca 2010 | Rower:Kelly's Magic | temp 20.0˚
dst40.51/0.00km
w02:15h avg18.00kmh
vmax28.90kmh
Nauka jazdy na spd ;) Na prostej idzie dobrze, ale sprawy się komplikują przy jeździe pod górę. Dwie gleby na kopie cwila :p Mam też nowy nabytek - welodromowa bluza ;)
A reszta jazdy to takie ostrożne kręcenie po mieście, żeby siebie i rower rozjeździć po Lublinie. Tomek przeczyścił mi napęd i teraz nawet nie piśnie jak się kręci ;)
Kategoria W Towarzystwie
Mazovia MTB - Lublin.
Niedziela, 20 czerwca 2010 | Rower:Kelly's Magic | temp 17.0˚
dst59.67/59.67km
w04:05h avg14.61kmh
vmax42.60kmh
Do Dzisiaj nie wiedziałam co to błoto :p Na trasie masakra, chociaż początkowo mi się bardzo podobało. Mimo warunków zadebiutowałam w mega. Tomek myślał, że skrócę trasę i pojadę fit, ale umowa była na mega, więc tak jechałam. Niestety Tomek nie miał szczęścia i zerwał mu się łańcuch, o czy dowiedziałam się mijając go na trasie. Deszczowo, wietrznie, błotnisto. Moja wiatrówka zaczęła przepuszczać wodę jak staliśmy i czekaliśmy na start w sektorach. Później z każdą kałużą nabierałam wody do butów. Okulary parowały, gripy się zsuwały. Najgorzej było jak zaczęłam tracić siły i zgłodniałam. Ale mimo tych wszystkich niedogodności dojechałam cało na metę, w tempie powolnym, ale dojechałam. Zresztą taki był mój cel, dojechać i sprawdzić się na większym dystansie. Czuję ogromną satysfakcję, że mi się udało, że nie miałam żadnej awarii ani większych problemów ze sprzętem (ale doprowadzenia go do stanu sprzed maratonu może być wielkim problemem :p).
Jednak po takich maratonach stwierdzić można, że wszyscy co jechali mają nierówno pod sufitem! Na trasie nie było widać ŻADNYCH miejscowych, oprócz policji, która pilnowała trasy, a my nie dość że mokliśmy to jeszcze przemierzaliśmy wiele kilometrów w błocie.Lublin
© magdafiszDobra aura na ściganie się ;)
© magdafisz
Kategoria W Towarzystwie, zawody
Na działkę w Jaworowej i do domu.
Sobota, 12 czerwca 2010 | Rower:Kelly's Magic | temp 27.0˚
dst57.73/0.00km
w02:40h avg21.65kmh
vmax39.70kmh
Od Tomka pojechaliśmy na obiad na działkę w Jaworowej, gdzie byli jego rodzice. Przed dotarciem na miejsce skręciliśmy jeszcze do Suchego Lasu powypatrywać bażantów. Były. I to nie tylko było je słychać, ale i widać ;) Po zjedzeniu i odpoczynku ruszyliśmy w drogę powrotną. Co do godziny powrotu zmusiły nas trochę nadchodzące chmury, ale tylko kilka kropel na nas spadło a reszta drogi na sucho. Przez Raszyn, Okęcie dojechaliśmy do Pola Mokotowskiego, gdzie rozjechaliśmy się w swoje strony. Powrót spokojny, bez przygód, ale za to z niespodzianką kiedy to stanęłam pod zamkniętymi drzwiami od domu i zorientowałam się, że nie mam kluczy. Ale na szczęście siostra poratowała. Podjechałam po klucze i nie musiałam stać.Wyjazd ogólnie bardzo przyjemny.
Kategoria W Towarzystwie
Do pracy i na grilla.
Piątek, 11 czerwca 2010 | Rower:Kelly's Magic | temp 30.0˚
dst66.15/0.00km
w03:08h avg21.11kmh
vmax37.10kmh
Mieliśmy jeździć zanim razem pojechaliśmy do mojej pracy, ale był taki upał, że nie chciało się nic. Przeleżeliśmy więc ile się dało i ruszyliśmy w kierunku Pola Mokotowskiego. Po drodze miałam niewielką kolizję z dziadkiem na składaku, który wjechał na mnie, kiedy ja próbowałam go ominąć. Całe szczęście nic się nie stało oprócz paru siniaków i skręconej kierownicy. Dalsza droga to masakra, po dojechaniu na miejsce byliśmy całkowicie mokrzy.
Szybkie sprzątanie i jazda w kierunku Raszyna, ale naokoło, bo mieliśmy dużo czasu. Dojechaliśmy do Natolina i tam wjechaliśmy w las. Kilka kilometrów ulgi, bo było tam trochę chłodniej. Na działce zjedliśmy grilla a kiedy komary nie dawały już siedzieć ruszyliśmy do Tomka do domu. Było po 23. Już zdecydowanie chłodnej i dlatego przyjemnie się jechało. Ja mam na stanie tylko jedną lampkę, tylną, dlatego jechałam za Tomkiem. Na drogach zdecydowanie pusto, bezwietrznie, przyjemna temperatura, więc jechało się bardzo przyjemnie ;) Większość drogi była oświetlona latarniami (Tomek specjalnie tak wybierał), więc tylko krótkie kawałki jechało się na czuja :p Po drodze tylko raz mieliśmy 'przyjemność' spotkać psa biegającego po drodze, ale Tomek potrafi sobie dobrze z takimi radzić ;) a reszta drogi spokojna. Przyjemność z jazdy w takich warunkach 100% ;)
Kategoria W Towarzystwie
Z Tomkiem do Piaseczna na chwilę.
Poniedziałek, 7 czerwca 2010 | Rower:Kelly's Magic | temp 23.0˚
dst21.28/0.00km
w01:07h avg19.06kmh
vmax27.40kmh
Spokojna jazda, w cywilnych ciuchach do Piaseczna. Nie wiedzieliśmy jak jechać, a wyjechaliśmy idealnie w tym miejscu, w którym chcieliśmy. I już ;)
Kategoria W Towarzystwie
Mazovia MTB - Ełk.
Piątek, 4 czerwca 2010 | Rower:Kelly's Magic | temp 25.0˚
dst25.00/0.00km
w01:12h avg20.83kmh
vmax0.00kmh
Wyniki z mazovii bo skasowałam z licznika zanim zdążyłam wpisać. Jednak trzeba na bieżąco uzupełniać, ale na razie mam gorący okres przed sesją i nie ma czasu na porządny opis :p
Na początku zakładaliśmy z Tomkiem, że nie pojedziemy bo to za daleko. Ale jednak się wybraliśmy i nie żałujemy ;) Wyruszyliśmy z Marek z Arturem. Jak jechaliśmy, to pogoda nie była zachęcająca ale im bliżej Ełku tym było coraz czystsze niebo. Poprzedniego dnia padało, więc można było spodziewać się kałuż na trasie. Były na trasie fit może ze 2, 3, ale przynajmniej jak się w nie wjechało to trochę orzeźwiło i schłodziło, bo słońce grzało niemiłosiernie co poskutkowało rowerową opalenizną :D Trasa bardzo fajna i mimo wszystko wymagająca. Było kilka naprawdę męczących podjazdów, ale najlepszy był i tak przejazd przez gospodarstwo, w którym mieszkały krowy (było czuć :p). Wracaliśmy zadowoleni i zmęczeni temperaturą i wczesną pobudką. Zazdrościliśmy tym, którzy zostali na całą gwiazdę. My niestety mieliśmy zobowiązania związane z uczelnią :/ Ale w przyszłym roku będziemy próbować się wyrwać na te 3 dni ;)Trasa wzdłuż jeziora.
© magdafiszDwa Robale ;)
© magdafisz
Kategoria W Towarzystwie, zawody