Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2010

Dystans całkowity:79.47 km (w terenie 22.53 km; 28.35%)
Czas w ruchu:04:17
Średnia prędkość:18.55 km/h
Maksymalna prędkość:31.50 km/h
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:26.49 km i 1h 25m
Więcej statystyk

Debiut w Mazovii - Józefów.

Niedziela, 28 marca 2010 | Rower:Kelly's Magic | temp ˚ dst20.53/20.53km w01:09h avg17.85kmh vmax27.40kmh

Skusiłam się na pierwszy wyścig w moim życiu ;) Juz od rana się denerwowała, ale kiedy już stałam w sektorze byłam zupełnie spokojna i gotowa na wszystko! Sprawdziło się to, o czym mówił Tomek, pierwsza górka i wszyscy z roweru. Na dodatek nie ma jak omijać to ja też zeskakuje i biegiem. Zgodnie z udzielonymi wskazówkami przez prywatnego trenera Tomasza starałam się utrzymywać wysoką kadencję i tempo. I jakoś dojechałam do mety. Szczęśliwie bez żadnej awarii i upadków. I ogólnie zadowolona, chociaż nie udało się na końcu wyprzedzić jeszcze jednej dziewczyny, ale walczyłam dzielnie. No i niestety były problemy na mecie z liczeniem czasu przejazdu. Czip nie piknął, więc po zakończeniu zawodów nie było mnie na liście z wynikami =/ to jedyne, co mogę zarzucić organizatorom, bo teraz mój czas został jakoś 'określony' a nie policzony. I za mało ciasta było tym razem. Nie najadłam się :p
Tydzień po świętach kolejny maraton, w Otwocku ;)

Gonię dziewczynę na ostatnich kilometrach. © magdafisz

Boczkiem w piaskownicy © magdafisz



Praca.

Czwartek, 25 marca 2010 | Rower:Kelly's Magic | temp ˚ dst25.49/0.00km w01:16h avg20.12kmh vmax31.50kmh

Wykorzystałam ładną pogodę bo weekend zapowiadali deszczowy. Do pracy szybko bo z wiatrem, a powrót wolny, pod wiatr i ze strasznie bolącą gołową. W drodze powrotnej towarzyszył mi ładny zachód słońca, ale zapomniałam zrobić zdjęcie. Zorientowałam się dopiero w domu :(
Rower robi coraz większe wrażenie i jestem z niego coraz bardziej zadowolona ;)


Kategoria Samotnie

Pierwszy wyjazd w 2010 roku.

Sobota, 20 marca 2010 | Rower:Kelly's Magic | temp 18.0˚ dst33.45/2.00km w01:52h avg17.92kmh vmax31.10kmh

Już od dawna były chęci na jazdę bo nowy rower stał w pokoju od grudnia i z każdym dniem coraz bardziej się kurzył. Kiedy góry śniegu zaczęły znikać i odkrywać ścieżki rowerowe ochota rosła jeszcze bardziej. A po kibicowaniu Tomkowi w Mrozach i Karczewie to nie mogłam się doczekać kiedy i ja wsiądę i pojadę. No i nadszedł dzień wolny i bardzo ciepły, którego nie wykorzystanie byłoby zbrodnią :p Ruszyłam razem z Tomkiem z Kabat. Początkowo chaos i brak pomysłu na cel jazdy, bo nie chcieliśmy się pakować w błoto. Wybraliśmy w końcu wioski w okolicy Powsina. Z wiatrem grzało się nieźle, ale pod wiatr dędka :p Pogoda i wielu spotkanych na drodze kolarzy pozwalały myśleć, że sezon na dobre otwarty. Raz tylko wpakowaliśmy się w polną drogę, po przejeździe której nasze rowery się trochę zamaskowały błotem. Tomek dzielnie walczył na semislickach ;) Ale przynajmniej udało się przy okazji tego spotkać bażanta. Powrót spokojny, ale niebo zaczynało powoli straszyć deszczem. Na koniec wjazd na skarpę, prawie się poddałam, ale jakoś dało radę się wtoczyć :p Czułam, że nie mam siły nawet stanąć na pedałach, ale takie są początki sezonu :p

Wyjazd ogólnie udany. Nowy sprzęt przetestowany. Wszystko sprawuje się rewelacyjnie, pozycja trochę inna niż na wheelerze ale da radę się przyzwyczaić. W ogóle inaczej się naciska na pedały, łatwiej. Będzie można czasami pocisnąć, hehe :) Po dłuższym czasie zobaczymy czy dopasuję się do siodełka, bo na chwilę obecną tyłek obity :p Oprócz roweru to była pierwsza jazda w nowych butach, które też się spisały, ale jeszcze muszę potestować ustawienie nogi na pedale.

Postój © ktone


Kategoria W Towarzystwie