Orzysz

Niedziela, 12 sierpnia 2012 | Rower:Kelly's Magic | temp 24.0˚ dst60.00/0.00km w02:31h avg23.84kmh vmax0.00kmh


Kategoria Las, PTU Eclipse Biketires, W Towarzystwie, zawody

Ełk

Sobota, 11 sierpnia 2012 | Rower:Kelly's Magic | temp 25.0˚ dst65.00/0.00km w02:45h avg23.64kmh vmax0.00kmh

Po całym tygodniu nic nie robienia będzie porządna weekendowa dawka rowerowania.
W Ełku zjawiamy się trochę za późno, bo wszystko trzeba robić na szybko i jak zwykle nie starcza czasu na porządną rozgrzewkę.
Start z 4 sektora idzie szybko. Długie asfalty na początku i wszyscy wypruli do przodu. Cisnę ile mogę, ale coś w pewnym momencie jest strasznie cicho dookoła mnie. Oglądam się i potwierdza się, jestem ostatnia. Hoho, to jest start! Szybko dochodzi mnie sektor 5 i kolejny, i pewnie kolejny. Staram się nie zniechęcać, ale jest mi smutno :( Trasa jest taka jak przed dwoma latami, czyli sporo pól. Pojawia się kawałek lasu i trochę błota, które jest akurat na niewielkim wzniesieniu. Ludzie schodzą z rowerów, a ja próbuję wjeżdżać. Dwa razy mnie stawia prawie w poprzek, ale wtaczam się. Dogania mnie Maciek z Welodromu. Raz ja go wyprzedzam, raz on mnie. Na 20 km zaczyna się singielek wzdłuż jeziora, na którym doganiam Olę z Plannji (z którą stałam razem w sektorze). Długo szło mi doganianie i nadrabianie fatalnego startu. Rozpoznaję również Beatę ze Świata Rowerów, dawno nie widziałam :)
Z singla wyjeżdżam z dużą przewagą nad wyprzedzonymi osobami. Decyduję się skorzystać z bufetu i jem banana. I wtedy to odkrywam, że coś jest nie tak z moją pozycją na rowerze. Coś mnie nogi jakoś bolą, a kolana prawie do brody sięgają. No tak, bo przecież sama sobie przykręcałam zacisk sztycy, czyli skręciłam za lekko. Trudno, może jakoś dojadę do mety. Nie byłoby problemu, gdybym przez pośpiech i gapiostwo nie zapomniała wziąć kluczyka. Za chwilę dojeżdża do mnie Maciek, więc pytam czy ma gdzieś na wierzchu klucze. Nie chciałam go opóźniać, ale zatrzymuje się ze mną i użycza sprzętu, a sam w tym czasie wchłania żela. W ferworze przykręcania zapominam podnieść sztycę, więc resztę trasy jadę jakieś 5 cm niżej niż zawsze ;/
Trasa jest pofalowana, ale bardzo szybka, nie ma chyba miejsca w którym trzeba używać młynka, a osoby na 29" mają dzisiaj fory :p
Na zjeździe za którymś bufetem stoi na poboczu wojskowy. Co jest, będzie o minach ostrzegał? :p Jednak nie, krzyczy, że zakręt jest :p Jedziemy kawałek ładnym lasem, ale szybko się kończy i znowu jedziemy po otwartych terenach. Przejeżdżamy przez wioski mniejsze i większe. W niektórych to niezłe rezydencje są pobudowane. Ale koniec rozglądania się, trzeba pilnować trasy. Na jednym podjeździe wyprzedza mnie Ewa, a kilka kilometrów przed metą dogania mnie Beata, która myślała, że dogania Ewę, a tu zonk :p Przed singielkiem nad jeziorem jest długi odcinek asfaltu. Na końcówce zaprasza mnie na koło jeden zawodnik. Dzięki, chętnie korzystam, chociaż to był naprawdę tylko kawałek podwożenia się :p
Na mecie jestem lekko rozczarowana swoją jazdą, ale jak ma nie być gorzej, skoro przestałam praktycznie jeździć..:( Tak jak to Majka mówi, w ostatnim okresie 'kręciłam w tył' i są tego skutki. Ale ja nie potrafię jeździć, jak jest tak ciepło jak w ostatnim tygodniu :(


Kategoria zawody, W Towarzystwie, PTU Eclipse Biketires, Las

Wycieczkowy KPN

Sobota, 4 sierpnia 2012 | Rower:Kelly's Magic | temp ˚ dst70.00/0.00km w03:30h avg20.00kmh vmax0.00kmh

Nie ma żadnych wyścigów, więc można się wreszcie przejechać rekreacyjnie. Zresztą nastrojów na ściganie się we mnie nie ma zupełnie. Na początku w ogóle nie mam siły pedałować, co mnie zniechęca do dalszej jazdy. Po wczorajszych deszczach większość piaskownic jest unicestwiona i jedzie się całkiem gładko.
Jedziemy do Granicy i stamtąd żółtym szlakiem na północ. Na mostku na Łasicy zatrzymujemy się na dłuższy czas.

Siedzimy i machamy nogami nad wodą. W pewnym momencie nad wodą pojawia się nietoperek, który robi kilka kółek nad taflą wody i odlatuje. Nie ma żadnych ludzi, komary nie tną...istna sielanka! Dalej jedziemy do Górek, ale omijamy wydmę i jedziemy do sklepu.

Pole bocianów w Górkach.

Jaszczurka
Na singla wjeżdżamy na sklepem i jedziemy asfaltami do Józefowa. Wycieczka się udała i to bardzo! :)


Kategoria W Towarzystwie, Las

Z Tomkiem do pracy.

Czwartek, 2 sierpnia 2012 | Rower:Kelly's Magic | temp 22.0˚ dst51.29/0.00km w02:09h avg23.86kmh vmax41.80kmh

Za gorąco, żeby jeździć za dnia. Dobrą porą jest poranek i wspólna przejażdżka. Odprowadzam Tomka do pracy. Podobno zazwyczaj jest z wiatrem, ale dzisiaj było pod. Tomek prowadzi całą drogę i nawet śmiem twierdzić, że chciał mnie nie raz urwać (albo ja taka słaba jestem, że nawet na kole nie potrafię jechać).
Powrót z Marymontu przez miasto. Pod koniec mojej trasy robi się ciepło i nie mam siły jechać, a prędkość spada do 15 km/h ;/ Słabo jest ze mną.


Kategoria W Towarzystwie

Supraśl.

Niedziela, 29 lipca 2012 | Rower:Kelly's Magic | temp 30.0˚ dst52.83/0.00km w02:40h avg19.81kmh vmax47.90kmh

Oprócz tego, że było strasznie gorąco, to mogę powiedzieć, że jechałam tego dnia jak ciotka.
Za krótka rozgrzewka skutkuje słabym startem. W sumie w głowie miałam, żeby nie cisnąć za bardzo, żeby tak jak w Kozienicach nie odcięło mnie po kilku kilometrach. Starałam się więc nie panikować, że wszyscy mnie wyprzedzają, bo myślałam, że odgryzę się na górkach. Górek jednak długo nie było, a trasa wiodła w większości po polach. Temperatura bezlitośnie wyciskała poty ze wszystkich, ale ja nie mogłam przyspieszyć, bo nie mogłam oddychać. Na pierwszych piaskownicach ludzie zaczynają fruwać od lewej do prawej. Przede mną się wyłożyli, ale udało mi się ich zauważyć w tych tumanach kurzu i w nikogo nie wjechałam. Zanim nadeszły górki to było sporo kuwet. W jednej z nich zatrzymuje mi się koło i spadam w piach. Jestem już porządnie umęczona. Czuję, że muszę się zatrzymać i napić, a przy okazji wziąć parę głębszych wdechów. Robię tak ze 2 razy i kontynuuję jazdę, ale bez entuzjazmu. Na górkach dosłownie nie mam siły podjeżdżać. Po 2/3 trasy zaczynam wyprzedzać parę osób. Zaczynają się ciekawe ścieżki po pagórkach. Na singielku na wydmie trochę tempo siada bo jakiś maruder jedzie z przodu. Rozglądam się i wykorzystuję lekki skręt trasy na wyprzedzanie. Zrywam się przy tym jak spłoszona sarna i szybko przeskakuję kilka osób. Było to akurat w miejscu, gdzie siedzieli chyba jacyś lokalni chłopcy. Jak usłyszeli szelest krzaków, to żywo zaczęli dopingować mój zryw, fajnie :) Zaraz po moim wyprzedzaniu był zjazd, na którym zjeżdżam bez dohamowania (dobrze, że wyprzedziłam :p). Mijam trzeci dziś bufet, przy którym była taka obstawa rowerzystów, że zostało niewiele miejsca na przejechanie. Teraz już płasko i blisko do mety, ale jadę samotnie. Na mecie padam z nóg. Tomek, który dzisiaj nie starował załatwia mi zimne picie i lody, dziękuję :)
Idziemy się myć do jeziorka, gdzie jest przyjemna, chłodna woda. Niestety było tak przyjemnie, że nie zdążyłam dotrzeć na dekorację. Dobrze, że Ula odebrała mój pucharek, na którym później zbieram autograf Magdy Sadłeckiej :)

Niestety powrót z maratonu jest chyba gorszy niż cała ta męczarnia na rowerze. Nie dość, że wichura i burza, to jeszcze jakiś wypadek koło Wyszkowa. W korkach stoimy koszmarnie długo i w końcu decydujemy się jechać przez Nowy Dwór.


Kategoria Las, PTU Eclipse Biketires, W Towarzystwie

Pierwszy raz jechałam mostem Gdańskim :p

Środa, 25 lipca 2012 | Rower:Kelly's Magic | temp 27.0˚ dst47.88/0.00km w02:08h avg22.44kmh vmax41.10kmh

Najpierw na pole mokotowskie, a później przez miasto. Najpierw pojechałam na Chmielną na pączka :D, a później pokręciłam się. Dojechałam do Cytadeli.


Ul w latarni
Dalej przeprawiłam się mostem Gdańskim na prawy brzeg na ścieżkę wzdłuż Wisły i kierowałam się do domu. Po drodze spotkałam fajną starą renówkę,

a na Wiśle dziwną instalację.

Czyżby refuler?
W lewym rogu widać centrum, wyszło szare, jakby zakopcone :p


Kategoria Samotnie

Więcej lasu.

Wtorek, 24 lipca 2012 | Rower:Kelly's Magic | temp 22.0˚ dst50.51/0.00km w02:16h avg22.28kmh vmax32.90kmh

Za dnia ciu za ciepło, więc czekam z wyjazdem do wieczora. Dzisiaj pojechałam na południe do Rezerwatu Uroczysko Stephana. Nie przepadam za tamtymi ścieżkami, bo nawet jak jest sucho, to tam jest mokro. Dzisiaj przejeździłam wzdłuż i wszerz, i nawet nie było tak źle. Tylko miejscami jest błoto, a w niektórych miejscach było mega ładnie :)

Warto się było przedrzeć przez błoto, później jechałam po soczyście zielonej, młodej trawce wśród drzew :)
Na jednej ze ścieżek leci przede mną ogromny ptak, ale się nie znam na drapieżnych, więc nie wiem jaki. Zaraz później trafiam na singla wzdłuż rzeczki Czarnej. Jedzie się super, tylko słońce świeci mi w oczy i nie wszystko widzę :p
Jak wyjeżdżam z lasu, to wśród patyczków w ostatnim momencie zauważam padalca. Zawracam, żeby sprawdzić, czy udało mi się ominąć. Najpierw nic się nie rusza, ale udaje, bo jak szturcham patyczkiem to się przesuwa. Nawet wysuwa krótki jęzorek, żeby go już nie zaczepiać :p Uf, tym razem nie mam do czynienia ze zdechlakiem :p

Ale za to wygląda, jakby był po przejściach, bo jego ogon jakoś tak nagle się kończy. Chyba, że one tak mają.
Reszta kilometrów wykręcona w drodze powrotnej i w kabackim. I tyle.


Kategoria Las, Samotnie

Puste kilometry.

Poniedziałek, 23 lipca 2012 | Rower:Kelly's Magic | temp 24.0˚ dst51.47/0.00km w02:02h avg25.31kmh vmax33.80kmh

30 km jazdy z wysoką kadencją, a reszta to leniwe kręcenie w lesie Kabackim.
Przy wale drogę przebiegła mi myszka, szybka była. A w lesie minął mnie gość na krossie, który jechał na lemondce. Pokażcie mi las, w którym można jeszcze jechać w takim chwycie :p
Niektóre ścieżki jednak dewastowane są przez konie. Żadna amortyzacja siodełka, ani końskie zdrowie nie wystarczą, żeby nie podnosić tyłka z siodełka. Po prostu jechać się nie da :(


Kategoria Las, Samotnie

Bronisze.

Niedziela, 22 lipca 2012 | Rower:Kelly's Magic | temp 21.0˚ dst55.68/0.00km w02:20h avg23.86kmh vmax37.10kmh

Dojechałam całkiem nową trasą, przez Paluch i Ursus. Drogę powrotną musiałam jednak zmodyfikować, bo strasznie wytelepało mnie na ul. Szyszkowej.
Dzień zdecydowanie udany, bo w odległości kilku metrów ode mnie drogę przebiegł mi bażant i schował się w kukurydzy :D


Kategoria Samotnie

Eksplorowanie.

Poniedziałek, 16 lipca 2012 | Rower:Kelly's Magic | temp 21.0˚ dst53.24/0.00km w02:14h avg23.84kmh vmax44.30kmh

Po rozgrzewce na asfaltach robiłam rozpoznanie Rezerwatu Obory koło Konstancina.

Wesołe koziołki
Niestety, las mały, zaniedbany i rozjeżdżony przez konie. Na większości ścieżek musiałam zawracać, bo były albo zalane, albo zawalone gałęziami i małymi drzewami.

Między drzewami prowadził żółty szlak rowerowy, ale teraz jest tu rozlewisko
A część lasu przerobiona została na ścieżki i zbudowano przy nich przyrządy do ćwiczeń, niektóre chyba nawet były dostępne dla osób na wózkach. Pewnie to była wspólna inicjatywa władz Konstancina i STOCERU, znajdującego się zaraz obok. Niestety dla rowerów, koni i czegoś jeszcze ścieżka jest niedostępna, teoretycznie :p

Rzeczka Mała


Kategoria Las, Samotnie