Siłownia z Tomkiem
Piątek, 23 grudnia 2011 | Rower: | temp ˚
dst0.00/0.00km
wh avgkmh
vmax0.00kmh
Tomek obiecał, że mnie przypilnuje i sprawdzi czy wszystkie ćwiczenia robię dobrze.
Idziemy na Tomka siłownię. Przed rozpoczęciem ćwiczeń byłam w mało przyjaznym nastroju. Nie dość, że w saturnie w złotych tarasach i saturnie w blue city mają inny asortyment, i przez to nie mogłam kupić wybranego wcześniej prezentu, to jeszcze karty magnetyczne zamykające szafki na siłowni odmawiały posłuszeństwa. I musiałam chodzić i próbować, która w końcu zechce zadziałać :/
Rozgrzewka na bieżni. Później suwnica, przywodziciele, odwodziciele, ściąganie do klatki, wiosłowanie, prostowanie, zginanie, biceps, triceps, wyciskanie, brzuszki. Wszystko powtórzone w 3 seriach po ok 20 razy. Około, bo jak Tomek podchodził i zaczynaliśmy gadać, to nie było komu liczyć :)
A mnie się coś dziwnego jednak dzieje z tricepsem. Chyba się przekręcił do przodu! :p Robiąc jakiekolwiek ćwiczenie na triceps, ja mam wrażenie, że jednak bardziej boli mnie biceps. Chyba, że zanikł :p
Kategoria Bez roweru, siłownia, W Towarzystwie
Dla odmiany, Body Shape.
Czwartek, 22 grudnia 2011 | Rower: | temp ˚
dst0.00/0.00km
wh avgkmh
vmax0.00kmh
Dzisiaj fitness normalnie w planie, ale niestety nie mogę iść na 16 na sggw. Ale to, że nie mogę tam iść, to nie znaczy, że fitnesu dzisiaj nie będzie :) Idę na zajęcia rano na Imielin. W sumie fajnie, mam okazję popróbować różnych odmian skakania :p
Dzisiaj znowu pot i łzy i zgrzytanie zębami, bo było ciężko, ale zaczęłam lubić zakwasy :) Na koniec zajęć dostałyśmy pozwolenie na obżarastwo w święta :)
Kategoria Bez roweru, Samotnie, siłownia
TBC
Środa, 21 grudnia 2011 | Rower: | temp ˚
dst0.00/0.00km
wh avgkmh
vmax0.00kmh
Korzystając z możliwości wejść na zajęcia poskakałam sobie dzisiaj na fitnesie. Miał być aktywny wypoczynek, ale był wycisk! Ach, te dziewczyny to potrafią zmęczyć. Ta prowadząca jednak nie do końca była robotem i widać było po jej minie, że któreś z kolei powtórzenie daje w kość. Ale za to z jakim cudownym humorem wyszłam z sali :) I jeszcze posiedziałam sobie później w łaźni parowej. Dobrze jest dobrze rozpocząć dzień, nieprawdaż? :)
Kategoria Bez roweru, Samotnie, siłownia
Siłownia.
Poniedziałek, 19 grudnia 2011 | Rower: | temp ˚
dst0.00/0.00km
wh avgkmh
vmax0.00kmh
Pierwszy raz. Sama. Jeszcze nie wiem gdzie co stoi, do czego służy i nie wiem czy w ogóle mi się spodoba ćwiczenie z ciężarami. Bo jak boli to przecież nie jest fajnie, chyba. Zobaczymy :)
Rozgrzewka na rowerze, którym się zbytnio obsłużyć nie potrafiłam :p 'Dojechałam' do końca skali obciążenia, a dalej kręciło się tak samo szybko, wtf. Później coś przeskoczyło i już dobrze działało. Jeszcze 5 min biegania i przejście do sedna ćwiczeń.
Na początek nogi.
suwnica 20x30/30/30
prostowanie nóg w siadzie 4x30/30/30
zginanie nóg w siadzie 6x30/30/30
przywodziciel 21x20, 14x30/30/30
biceps 4x30/30/30
triceps 5x20/20 odpuściłam to ćwiczenie, bo bolał mnie biceps i strasznie się zdziwiłam, że na maszynie zaznaczony był triceps. coś źle robiłam pewnie.
ściąganie do klatki 9,5x30/20, 6x10
wiosłowanie na siedząco 6x20/20, 2,5x30 (chyba najgorsze ćwiczenie)
wiosłowanie na stojąco 20/20/20 (to też nie należy do moich ulubionych)
grzbiet 30/30/15/15
brzuch 80 kombinowanych brzuszków
i na koniec jeszcze 3 serie po 30 przysiadów na półpiłce. To dopiero daje w kość!
Wrażenia z dziś? Jestem okropnie słaba. Podnosiłam dziś momentami mniej niż starsza pani ćwicząca przede mną na urządzeniach. Ale, będzie lepiej! :)
Siłownia bardzo przyzwoita. Sprzęt Life fitness, luźno (przynajmniej popołudniu, do 16), czysto i przyjemnie.
Kategoria Bez roweru, Samotnie, siłownia
Fitness
Czwartek, 15 grudnia 2011 | Rower: | temp ˚
dst0.00/0.00km
wh avgkmh
vmax0.00kmh
Niech już wróci moja ulubiona instruktorka! Dzisiaj znów zastępstwo, znów było trochę lipnie. Najgorsze jednak było to, że na sali było bardzo ciepło, mimo otwartych okien. A ja w trakcie ćwiczeń uświadomiłam sobie, że zapomniałam ręcznika :(
Kategoria Bez roweru, W Towarzystwie
Nauczka 2 w 1.
Środa, 14 grudnia 2011 | Rower: | temp 8.0˚
dst0.00/0.00km
wh avgkmh
vmax0.00kmh
Pierwsze primo, nigdy nie wychodź biegać, jak burczy Ci w brzuchu.
Drugie primo, zawsze sprawdzaj temperaturę jaka jest na podwórku i do niej dobierz ubiór.
Bo inaczej zdechniesz tak jak ja!
Siedziałam i próbowałam przyswoić jakąkolwiek wiedzę przez pół dnia, a za oknem było tak słonecznie, że trzeba było w końcu wyjść. Jakoś się zagapiłam i długo siedziałam nic nie jedząc oprócz śniadania. Przed wyjściem nie będę się najadać, bo będzie mi się ciężko biegło, a jak wrócę to będę miała lepszy apetyt. Ubrałam się więc i wyruszyłam. Jak robiłam marszową rozgrzewkę, to było przyjemnie ciepło. Przebiegłam przez pole i robiło się coraz ciężej. Z głowy zdjęłam buffa, ale dalej było źle. Krótki suwak w bluzie, nie pozwalał się rozpiąć. W ocieplanych spodniach też jakby ciut za dobrze. To do jasnej ciasnej ile w końcu tych stopni teraz jest? Kroki robią się coraz krótsze, nie mam siły na nic. Zastanawiam się czy nie przejść do marszu, ale wtedy co ten mój pseudo trening by był wart? Nic!
Rzut oka na termometr - 8*. No ładnie..A ja ubrana jak na 4.
Ach ta rutyna. Myślałam, że zima to zima. A jak słońce świeci to jest wyż i jest raczej chłodno. Ale nie, nie tym razem.
A przy wybieganiu z lasu usłyszałam kruka, więc humor trochę się poprawił.
Czas: 28:44
Kategoria Bez roweru, Bieganie, Las, Samotnie
Łyżwowanie.
Wtorek, 13 grudnia 2011 | Rower: | temp 5.0˚
dst0.00/0.00km
wh avgkmh
vmax0.00kmh
Wichura straszna, ale ciepło, więc jedziemy z Włodkiem. Jesteśmy sporo przed czasem i możemy na spokojnie się przygotować. Początkowo jest niewiele osób, ale z czasem robi się coraz ciaśniej. Wydaje mi się, że jeździmy szybko, do czasu kiedy oni mi nie odjeżdżają. Starałam się odpychać coraz mocniej i żeby jak najbardziej wykorzystać to odepchnięcie, ale i tak daleko mi jeszcze do grupy ścigantów :p Już po pół okrążenia miałam dubla :p To później trochę pohamowałam. Lód spod ostrza leci, ale jeszcze nie potrafię się zatrzymać, a jedynie wytracić prędkość, ale dobre i to :) Ostatnie 15 min to już męczarnia. Na wyrwach w lodzie telepie, nogi się rozjeżdżają i już nie kontroluję swojej jazdy :p Czas zbierać się do domu.
Kategoria Łyżwy, W Towarzystwie
Bieganie z Tomkiem.
Sobota, 10 grudnia 2011 | Rower: | temp 2.0˚
dst0.00/0.00km
wh avgkmh
vmax0.00kmh
Gdybyśmy się nie umówili, to bym dzisiaj nic nie pobiegała, bo byłam zła na wszystko. A tak udało się potruchtać i było bardzo przyjemnie. W miejscach, gdzie nie było świateł latarni, drogę oświecał nam księżyc w pełni. Tomek praktycznie cały czas pół kroku przede mną. Myślałam, że uda mi się go cały czas doganiać, ale musiałam poprosić w pewnym momencie, żeby odrobinę zwolnił.
A wyglądało to tak:
Kategoria Bez roweru, Bieganie, W Towarzystwie
Niedosyt.
Czwartek, 8 grudnia 2011 | Rower: | temp 6.0˚
dst0.00/0.00km
wh avgkmh
vmax0.00kmh
Dzisiaj zajęcia prowadziła inna instruktorka (tamta wreszcie pojechała do szpitala i czeka na poród, chociaż tydzień temu już była po 'terminie', ale jeszcze przyjechała z nami poćwiczyć).
Rozgrzewka monotonna, 20 min skakania w kółko tego samego. Zatęskniłam za Magdą, ale nie mogę oceniać zajęć tylko po rozgrzewce. Później reszta ćwiczeń na piłce i za to plus, bo to jakieś urozmaicenie i bardziej rozwojowe niż stacjonarne ćwiczenia. Wyszłam jednak mało zmęczona. (już kiedyś też tak powiedziałam, że lajcik był, a następnego dnia chodziłam z zakwasami :p)
Wychodząc z metra jakoś mi w głowie zaświtało, że może wyjdę pobiegać. Nie było mi zimno i nie kurczyłam się pod płaszczem i szalikami w schronieniu przed wiatrem. IDĘ! Rano sypał śnieg na przemian z deszczem, a jednak widziałam biegacza. Ba, nawet dwóch szalonych szosowców (z których jeden wyglądał mi na pana Andrzeja z łyżew). Wiec teraz są bardzo sprzyjające warunki a do tego mam ochotę się zmęczyć i w domu paść.
Na początku jednak czuć trochę fitnesowe ćwiczenia w nogach, ale nie mam zamiaru rezygnować! Trasa zakręcona jak świński ogonek. Biegłam tam, gdzie zapalało się zielone.
A w lodówce czekała na mnie galaretka wiśniowa, na kolanka :)
Czas 43:27.
Kategoria Bez roweru, Bieganie, Samotnie
Łyżwowanie.
Wtorek, 6 grudnia 2011 | Rower: | temp ˚
dst0.00/0.00km
wh avgkmh
vmax0.00kmh
Po zajęciach migusiem do domu. Miałam ze 40 min, żeby się przebrać, coś przekąsić i wyjść. Dodatkowo musiałam jeszcze pojechać z kotem do weterynarza (zapomniałam, że się umówiłam). Szybko zapakowaliśmy się z tatą i kotem do samochodu. Jak wyjechaliśmy z garażu to okazało się, że już nie kropi, a pada. To jest sens jechać na łyżwy?
U weterynarza szybko załatwiliśmy i jak wyszliśmy na dwór to już nie padało. Jechać, nie jechać? Zadzwoniłam do Włodka, który powiedział że i tak jedzie. No dobra, ja też jadę. I to była trafna decyzja. Może z raz kropiło, ale poza tym było cudownie. Pogoda taka nie zimowa, nie łyżwowa w efekcie czego było bardzo mało ludzi. Tor prawie pusty, mała ślizgawka też już otwarta. Nie trzeba było się przepychać między ludźmi, super! Ostatnie 10 min uczyłam się hamować. Jeszcze dużo pracy przede mną :)
Kategoria Bez roweru, Łyżwy, W Towarzystwie