Mazovia Mrozy.
Niedziela, 4 marca 2012 | Rower:Kelly's Magic | temp 2.0˚
dst39.00/30.00km
w02:11h avg17.86kmh
vmax40.40kmh
Pierwsze zawody zimowe, pierwsze w 2012, pierwsze w nowym teamie :)
Pogoda jest dobra, słońce, lekki mróz. Może nie będzie takiej gnojówki jak wczoraj w Kabackim. W końcu Zamana napisał, że 80% trasy jest po suchym ;)
Najbardziej obawiam się o stopy, że szybko zmarzną :p Niestety dzieje się to już w samochodzie i przez całą drogę 'pobudzam krążenie' na różne sposoby :p Na miejscu odbieramy numery od Ździcha i szykujemy się na rozgrzewkę. Mimo słońca jest chłodno i przez to ubieramy się za ciepło, co okazuje się dopiero na trasie. Startuję z sektora 5, który połączony jest z dwoma następnymi, ale tłoku na początku nie ma. Wszyscy poza tym mi odjeżdżają na pierwszych kilometrach bo to długa asfaltowa prosta. Przy prędkości 40 km/h mówię pas i nie gonię, bo się wypruję i później zdechnę. W 'terenie' zaczynam odzyskiwać pozycje. Ciężko jest jechać w 'sznurku', który jedzie uprzywilejowaną ścieżynką, a gdy czuje się, że można by było jechać szybciej. Tam gdzie można to staram się wykorzystywać inny tor jazdy, ale czasem się boję wyprzedzać, bo jest dużo 'niespodzianek' w postaci dziur. Czasem też głupie błędy powodują, że wypracowana przewaga szybko ginie i tego najbardziej się żałuje.
Pierwszą glebę zaliczam koło 10-15 km,kiedy to koło mi się uślizguje na niepozornym lodzie. Dobrze, że wywracam się na prawy bok, to nie obijam starego siniaka, ale lecę tak, że przednie koło zatrzymuje się na drzewie, a ja na rowerze. Łapię 'wypadnięty' bidon i w drogę. Teraz trochę ostrożniej muszę jechać po tym lodzie, którego jest dość dużo na dzisiejszej trasie.
Ścieżki robią się miejscami wąskie i nie ma mowy o wyprzedzaniu. To powoduje, że stawka się rozciąga. Pewny fragment trasy jadę sama. I to jest kiepskie, bo zaczynam zamulać i tempo spada. Akurat zaczynają się podjaździki i zjaździki, więc co jakiś czas ktoś tam w oddali mignie. Robi się też bardziej technicznie, bo jest masa lodu i kaszastego śniegu. Najgorszy jednak dla mnie fragment to droga z jakiegoś piachu gliniastego, bądź gliny piaszczystej, która zasysa i żeby jechać, trzeba mocno pedałować. Jazda z prędkością 11 km/h to mój max! O dziwo wtedy właśnie ktoś mi się przykleja na plecy. WTF?! Jedziemy z wiatrem, 10-15 na godzinę, więc jazda na kole nie daje chyba nic, oprócz fontanny na twarz zawodnika z tyłu..
Dobrze, że jest już coraz bliżej mety, bo siły mnie opuszczają i jest mi niewygodnie i zdecydowanie za ciepło!
Finisz oczywiście zwycięża zawodnik jadący mi jakieś ostatnie 10 km na kole. Jeszcze mi dziękuje, że go pociągnęłam, bo już nie miał siły. Facet wyleczył się chyba z kompleksów i uratował swój honor jak mnie wyprzedził, pewnie z jakieś 2 sekundy :p
Pawła i Tomka zastaję w samochodzie jak się przebierają. Sama zabieram torbę i lecę do szkoły, żeby się ogrzać i przebrać w suche ciuchy. W tym czasie omija mnie teamowa zupa i sernik, damn! Ale posilam się grochówką i ciastem na stołówce. W międzyczasie przychodzi wynik smsem- z czasem 2:10:37 jestem 4 open, 2 k2. Najlepsza była Maja Busma z czasem 1:53:09. Wynik zadowalający, mimo lekkiego niedosytu z własnej jazdy. Ale strata czasowa do Mai to przepaść :p
Kategoria PTU Eclipse Biketires, W Towarzystwie, zawody
Z potrzeby ruchu.
Sobota, 3 marca 2012 | Rower:Kelly's Magic | temp 5.0˚
dst24.46/22.00km
w01:20h avg18.35kmh
vmax26.90kmh
Wczoraj umówiliśmy się z Tomkiem na basen. W szatni jednak po zmianie butów na klapki okazało się, że zapomniałam wsadzić tam resztę rzeczy do pływania :p O losie. Godzinę siedziałam na widowni :/
Dzisiaj nie mogłam już wysiedzieć! Temperatura na plusie i wiatr. Jak nic trzeba jechać do lasu, ale pewnie będzie błoto.
Już na pierwszej prostej niezła gnojówka na ścieżce, ludzie mijają bokami, a ja muszę pokonywać ją środkiem. Dużo ludzi dzisiaj, z przewagą biegaczy. Czemu ja dzisiaj się nie zdecydowałam pobiegać?
Pogoda ładna, widoki ładne. Tęsknie za zielenią, dlatego widok zazielenionego pola jest przyjemnym widokiem.
Było tak ładnie, że nawet sobie przystanęłam na trochę na ławeczce, posłuchać i powypatrywać ptaków.
A drzewa szumiały i kołysały się na wietrze :)
Jeździło mi się ciężko i wolno. Spodziewam się takich warunków jutro na trasie maratonu, czyli będzie trudno :p
Kategoria Las, Samotnie
Aktywnie i intensywnie.
Środa, 29 lutego 2012 | Rower:Kelly's Magic | temp 7.0˚
dst25.79/0.00km
w01:12h avg21.49kmh
vmax36.50kmh
Rano na siłownię
przysiady na 'bosu' 20/20/20
suwnica 50x30/30/30
prostowanie nóg 7x20/20/20
zginanie nóg 8x20/10 9x10/20
biceps 2x20 3x20/20
triceps 2x20/20/20
ściąganie 9,5x20/20/20
wiosłowanie na stojąco 25/25 (bez trzeciej serii bo panowie mi sztangę zajęli)
wiosłowanie na siedząco 7x20/20/20
grzbiet 3x20/20/20
A później szybciorem do domu, przebieranko i na rower. Trochę dylemat był jak się ubrać. Dobrze, że pomyślałam i zimowych rękawiczek nie brałam :p
Pojechałam do zagłębia koksowego przy ulicy Sabały, gdzie czekała na mnie zamówiona glukozamina. Nie wiem czy tam jest tak zawsze, ale trafiłam na sporą kolejkę i każdy średnio zostawiał tam 200 zł. Ja skromnie, niecałe 40 zł :p
Powrót był bajerancki bo z wiatrem. Pogodowe warunki do jazdy były dzisiaj rewelacyjne! Nie mogłam pojeździć dłużej, bo musiałam się zbierać do pracy.
A z klimatów rowerowych widziałam wczoraj fajny teledysk.
&feature=relmfu
Najlepszy jest motyw z tym, że kradziony rower 'wierzga' i na pomoc jedzie mu cała banda rowerów :D
Albo to, jak przejeżdżają dziewczyny to chłopaki się oglądają i..siodełko też się ogląda. Ciekawe czy na dziewczyny, czy rowery damki :p
Większość mówi, że czuć wiosnę, ale ja bym powiedziała nawet, że lato! Po wczorajszej glebie taka ładna śliwka mi urosła wielkości pięści na biodrze, pierwsza oznaka sezonu :p
Kategoria Samotnie
Idealne zgranie z pogodą i tylko jeden niewłaściwy ruch.
Wtorek, 28 lutego 2012 | Rower:Kelly's Magic | temp 1.0˚
dst41.20/15.00km
w01:48h avg22.89kmh
vmax33.80kmh
Wstaję koło 9. Znowu nie mam planów na dzisiaj. Przez chwilę myślałam, czy by nie pójść na zajęcia fit ball i na siłownię. Za oknem jednak sucho, mało wieje i zimno bardzo nie jest, więc opcja rower albo bieganie. Bieganie będzie trwało za krótko, dlatego wygrywa rower.
Najpierw kieruję się na asfalty i jadę w stronę Konstancina. Kawałek drogi przez las zachęca, żeby wracając pokręcić jeszcze w terenie.
Przejeżdżam trasą podobną do tej z soboty.
Przy przejeżdżaniu koło opuszczonego gospodarstwa zauważam bażanta. Nie uciekał za bardzo dlatego zawracam, może uda mu się strzelić fotę. Podjeżdżam cicho, ale kurak chowa się głębiej w krzaki. A tam w krzakach siedzą jeszcze dwie kury i kolorowy bażant. Z uśmiechem na ustach jadę dalej :) Znowu przejeżdżam mostkiem na ul. Prętowej. Dzisiaj Wilanówka pokryta dziadkami mrozami (niestety niezbyt widoczne na zdjęciu).
Droga pod wiatr idzie dość ciężko, nogi leniwie kręcą. Całe szczęście zaraz wjeżdżam w las. I jak dojechałam do polanki, to coś zaczęło popadywać. Czyli timing z pogodą idealny, bo w lesie śnieżek nie przeszkadza tak bardzo.
W lesie warunki bardzo zmienne. Na ścieżce będącą przedłużeniem ulicy Moczydłowskiej jest gruba warstwa pierońsko śliskiego lodu. Tam zawsze było bardziej mokro i w sumie spodziewałam się takich warunków. Ba, nawet na takie liczyłam, żeby trochę potrenować i 'przełamać' strach :p Tył lekko chodzi, ale był do opanowania. Do końca ścieżki zostało mi może ze 200 m i wtedy zrobiłam błąd. Lekko, ale widocznie zbyt szybko, skręciłam kierownicę w lewo i skończyło się to lądowaniem na lodzie. Ała, mój boczek. Wstałam, otrzepałam się i pojechałam dalej.
Pojechałam jeszcze kawałek, ale musiałam powoli kierować się do domu. Stopy mi zmarzły totalnie. A szkoda, nawet padający śnieżek mi nie przeszkadzał.
Fajnie się jeździło po tym lodzie. Śmiesznie trzeszczał pod kołami i cały czas było trochę emocji i niepewności :)
Słaby aparat nie uchwycił tego tak ładnie, ale znalazłam fajny 'obrazek' zimowy
Wyjazd bardzo udany. Dobry trening przy pięknej pogodzie. Szkoda tylko, że te nogi tak marznął..:( Do domu wróciłam przezroczysta jak duch :p
Fat burning.
Poniedziałek, 27 lutego 2012 | Rower: | temp ˚
dst0.00/0.00km
wh avgkmh
vmax0.00kmh
Spalanie a później grzanie się w łaźni parowej. Może pomoże to coś na kolana.
Przy każdym wejściu do szatni jest spacer w poszukiwaniu szafki. Dlaczego? Bo stoją jakoś dziwnie :p
Kategoria Bez roweru, Samotnie, siłownia
Ktoś mi szarpie kierownicą!
Sobota, 25 lutego 2012 | Rower:Kelly's Magic | temp 5.0˚
dst27.00/0.00km
w01:13h avg22.19kmh
vmax33.00kmh
I działo się tak tylko przy bocznym wietrze :p Reszta trasy pod i z wiatrem już bez takich problemów.
Huragan straszny, ale Tomek zaczął mnie nakręcać na rower. Jeśli tylko uda mi się uruchomić licznik to pojadę. Kupiłam baterię i jej wymiana poszła szybko, ale same ustawienia..z pół godziny. Nie mogłam rozgryźć tego dziadostwa. Po angielsku nie chciało działać, a jak ustawiłam język niemiecki to zadziałało. No niech będzie po niemiecku, ważne, że liczy prędkość w km/h :p
Ubieram się tak jak na łyżwy przy dodatnich temperaturach: koszulka termiczna, bluza i wiatrówka. Tym razem wyciągam kurteczkę biotexa, którą wygrałam rok temu, a jeszcze w niej nie jeździłam. Jest biała, trochę szkoda, żeby się pobrudziła, ale ewentualnie jak zacznie kropić to sprawdzimy jej nieprzemakalność.
Całe szczęście na całej trasie spada tylko parę kropel. Wieje cały czas tak samo mocno. Luźna kurtka trzepocze na wietrze jak cerata :p Ale jest mi ciepło. Miałam jeździć po mieście, w nadziei że wiatr będzie tam mniej wiał. Ale już w połowie drogi do Dolinki postanawiam dalej kierować się na asfalty konstańcińskie, bo tutaj albo światła, albo ludzie łażą i jazda jest 'rwana'.
W Wilanowie nad Jeziorem Powsinkowskim zaobrączkowane łabędzie
Wilanówka ze śladami jednośladów na lodzie
Siłownia.
Czwartek, 23 lutego 2012 | Rower: | temp ˚
dst0.00/0.00km
wh avgkmh
vmax0.00kmh
Dzisiaj na suwnicy ostrożniej ze względu na kolana. Mniejszy ciężar, więcej powtórzeń.
suwnica 40x30/30/30
prostowanie 7x20/20/20
zginanie 8x20/20 9x20
biceps 3x20/20/20
triceps 2x20/20/20
ściąganie 9,5x20/20/20
wiosłowanie na stojąco 20/20/20
wiosłowanie na siedząco 7x20/20/20
grzbiet 3x20/20/20
Kategoria Bez roweru, Samotnie, siłownia
ABT z uzupełnieniem a wieczorem łyżwy.
Wtorek, 21 lutego 2012 | Rower: | temp ˚
dst0.00/0.00km
wh avgkmh
vmax0.00kmh
Zajęcia razem z Gosią, a później jeszcze indywidualnie zrobiłam ćwiczenia na górne partie ciała.
biceps 3x20/20/20
triceps 2x20/20/20
ściąganie 9,5x20/20/20
wiosłowanie na stojąco 20/20/20
wiosłowanie na siedząco 7x20/20/20
grzbiet 3x20/20/20
Wieczorne łyżwy mało przyjemne. Straszny wiatr stopował na zakręcie, sypało śniego-deszczem w oczy. Ja jakoś nie miałam siły się odpychać i przy każdym kroku 'czułam' kolana. Chyba trzeba zacząć coś brać.
Kategoria Bez roweru, siłownia, W Towarzystwie
Fat burning.
Poniedziałek, 20 lutego 2012 | Rower: | temp ˚
dst0.00/0.00km
wh avgkmh
vmax0.00kmh
Cała godzina skakania po podwyższonym o dwie podpórki stepie i całe zmęczenie odczuwałam w kolanach. Ale w trakcie zajęć tego się nie czuje, bo jest muzyczka i jest wesoło :)
Kategoria Bez roweru, Samotnie
Basenowanie.
Piątek, 17 lutego 2012 | Rower: | temp ˚
dst0.00/0.00km
wh avgkmh
vmax0.00kmh
Z Tomkiem pojechaliśmy pomoczyć się w basenie.
Tomek męczył żabę, a ja najpierw pływałam kraulem machając samymi rękami, później samymi nogami z deseczką. Na koniec masaż pleców pod wodospadem.
pływania wyszło ok 30 min.
W tym roku jakoś nie mam zacięcia chodzić co tydzień rano na basen.
Kategoria Bez roweru, W Towarzystwie