Zakończenie sezonu w mecie.

Sobota, 15 października 2011 | Rower:Kelly's Magic | temp 12.0˚ dst7.40/0.00km wh avgkmh vmax0.00kmh

Niestety po tej krótkiej przejażdżce mój rower doznał poważnego zadrapania. Właściwie to zdarzyło się podczas długiego postoju. Szkoda, bo jest to bardzo widoczne i strasznie żałuję, bo nie stało się to z mojej winy :( Mój magic ;(

Okropnie duża dziura :( © magdafisz

Zdjęcie cienkie jak barszcz, ale widać o co takie halo..


Kategoria W Towarzystwie, Welodrom

Test na 5 km.

Środa, 12 października 2011 | Rower: | temp 10.0˚ dst0.00/0.00km w00:39h avg0.00kmh vmax0.00kmh

Z pomocą google maps wyznaczyłam sobie trasę 5,1 km i chciałam sprawdzić czas przed niedzielnym biegiem.
Z domu spacerkiem w kierunku 'miejsca startu' :p 2 min truchtania i włączam stoper. Nie biegłam na maksa, starałam się utrzymywać mniej więcej takie samo tempo. Ale ostatnie 1,5 km już wolniej. Jak mi adrenalina skoczy podczas rywalizacji to może uda się przyspieszyć na końcówce :p I w rezultacie 28:32 min. Podczas wyścigu chciałabym więc chociaż o te 30 s się poprawić, ale nie wiem czy się uda. Zależy jak będzie wiać, bo mój czas uzyskałam w warunkach bezwietrznych..Po skończeniu 'rundki' człapię jeszcze 8 min. Tomek pewnie by powiedział, że biegnę bardziej do góry niż w przód :p :)


Kategoria Bez roweru, Las, Samotnie, Bieganie

Bieg.

Wtorek, 11 października 2011 | Rower: | temp 12.0˚ dst0.00/0.00km w00:26h avg0.00kmh vmax0.00kmh

A dokładnie 26:30 na trasie ok 5 km. W lesie spokojnie, dzisiaj się minęłam tylko z dwoma biegaczami i podejrzanym panem. Poczyniłam postępy w dopasowaniu ubrania do pogody, już się tak nie zgrzałam jak ostatnio :)


Kategoria Bez roweru, Las, Samotnie, Bieganie

Rozruch składaka.

Poniedziałek, 10 października 2011 | Rower:Składak | temp 13.0˚ dst14.50/0.00km wh avgkmh vmax0.00kmh

Ze względu na bliskość SGGW, mojej kochanej uczelni, postanowiłam już dawno dojeżdżać rowerem na wydział. Tylko jakoś strach było zostawiać sprzęt przed budynkiem. Tym razem strachu nie ma, bo nie podejrzewam, żeby komuś się chciało kraść składaka :p Rower został mniej więcej doprowadzony do stanu użytkowania. Dostał nowe klamki do hamulców (stare deorki z kellysa) i jakoś się toczy i zatrzymać też się da :) Dzisiaj zrobiłam test drive, czy oby na pewno da się gdzieś tym podjechać (dziwnie się kręci bo wykonuje się strasznie mały ruch na korbie). Jedzie, więc pada decyzja - jadę na uczelnię.
Podejrzewałam, że rowerem będzie szybciej niż autobusem, ale na 20" kółkach jedzie się trochę inaczej i zaczynałam mieć wątpliwości czy to się uda. Ale dzisiaj potwierdziło się, że na składaku też jest szybciej niż blachosmrodem :)
No i jest jeszcze jeden sukces, tylko jedna osoba mnie po drodze wyśmiała :p Siostra mnie uprzedzała, że się będą śmiać. Sama zresztą też jestem tego świadoma, bo nawet ja jak widzę ten rower to mi się uśmiech włącza :D Zrobię zdjęcia i wstawię, ale później.
A dzisiaj przyszło mi wracać, w deszczu..Może pogoda jeszcze parę razy pozwoli odpalić stary sprzęt :)


Kategoria Samotnie

Trzeba zacząć wpisywać też bieganie.

Wtorek, 4 października 2011 | Rower: | temp 15.0˚ dst0.00/0.00km w00:27h avg0.00kmh vmax0.00kmh

Pobudka o 7, wcinam jogurt, ubieram się i idę w stronę lasu. Słońce leniwie ale podnosi się coraz wyżej. Rano w lesie oprócz mnie jest sporo ludzi. Końcówka to już praktycznie człapanie, ale nie lubię zmian tempa dlatego staram się truchtać. Po drodze gdzieś słychać leśnego doktora (dzięcioła) jak stuka w pień :) Ale taka pogoda fajnie nastraja na dalszą część dnia :)
Niestety po południ mam krwotok z nosa i przez ponad godzinę nie mogę go opanować. Skutki biegania? Jem i piję normalnie, nie jestem podziębiona...Muszę zacząć się koksować? :p Nie wiem, dziwne to było i mam nadzieję, że się nie powtórzy :)


Kategoria Bez roweru, Las, Samotnie, Bieganie

Dojazd do Łomianek i powrót do metra

Niedziela, 2 października 2011 | Rower:Kelly's Magic | temp ˚ dst24.00/0.00km wh avgkmh vmax0.00kmh



Mazovia Łomianki

Niedziela, 2 października 2011 | Rower:Kelly's Magic | temp 18.0˚ dst52.60/0.00km w02:16h avg23.21kmh vmax37.10kmh

Decyzja o starcie zapada w sobotę w ostatniej chwili. Ma być nas dużo, więc my z Tomkiem też wesprzemy szeregi.
Rozgrzewką jest dojazd od metra na miejsce startu. Później nie ma sensu jeździć, bo muszę się ustawić w pierwszej linii bo startuję z dalekiego 7-mego sektora. I zajmuję miejsce na 25 min przed startem. Zimno, nie ma z kim pogadać, bo reszta jest raczej wyżej..

Wreszcie się doczekałam startu. Przed tym uściskiem dłoni witam się z Jerzym (nie znałam takiej tradycji, bo nigdy jeszcze nie jechałam z pierwszej linii :p).

Ruszyła jako pierwsza i już prawie coś urwała :p © magdafisz

Ucieszona i niedowierzająca, że jedzie pierwsza... © magdafisz

Po starcie pruję do przodu, w zakręt wchodzę pierwsza :p Jakoś tak dziwnie :) Na prostej cisnę ponad 30, ale długo tak nie dam rady. Tempo też znacząco spada już w lesie na piachu, ale cały czas jest zabójczo szybko. Nigdy tak po Kampinosie nie jeździłam. Cały czas czuję moc, jest z czego pedałować. Ćwikowa przeskoczona ze środka, dalej wszystko też gładko. Czuję się jak by mnie od dziecka szprycowano żelami :P Nie mam czasu się napić. Z bufetu zgarnięty baton też ugryziony raz i chowam do kieszeni. Za plecami słyszę głos Michała. Po wyjeździe na dziurawą drogę cały czas mocno jadę i praktycznie prowadzę grupę i dochodzimy do tej, którą prowadzi Michał. Niestety moja nieuwaga kończy się tym, że zatrzymuję się w kupce piachu usypanej na poboczu drogi. Szkoda, wszyscy odjechali i zostałam sama do pogoni. Starszy pan pyta, czy próbujemy gonić. No pewnie. Pierwszą zmianę daje on i widać, że dochodzimy powoli, ale jak zmieniam ja to po pewnym czasie słyszę, że mówi coś z tyłu. Odwracam się i teraz widzę, że został z tyłu i krzyczy, żebym jechała. Nie czekam i jadę sama. Zaraz ponowny podjazd pod Ćwikową, więc w sumie dobrze, że nie będzie tłoku jak już dojadę. Ale na górce doganiam tych samych ludzi, z którymi wcześniej jechałam. Do mety już będzie tylko płasko. Trzeba mocno kręcić, a ja powoli czuję, że mam nogi z waty. Ale zmuszam się do wysokiej kadencji i mocnych depnięć. Po wjechaniu na metę ledwo stoję, serce łomocze, nie mam siły.
Przeżuwający batona kocmołuch :) © magdafisz

Nie pamiętam kiedy tak się czułam po maratonie. Nie lubię takiego uczucia :/ Sprinterski wysiłek to nie dla mnie.
Mimo wszystko było fajnie :)


Kategoria Las, W Towarzystwie, Welodrom, zawody

Ponad stówka, druga w życiu :p

Niedziela, 25 września 2011 | Rower:Kelly's Magic | temp 24.0˚ dst115.00/44.00km wh avgkmh vmax0.00kmh

Wyjazd od Tomka rano przed 9. Kierunek Biały Domek na ustawkę z Welodromem. Rano dość chłodno, ale nad nami błękitne niebo, więc słońce grzeje coraz mocniej. Na miejscu zjawiamy się akurat na czas. Czekamy jeszcze chwilę i ruszamy. Harpagany przodem a ja tempem wycieczkowym z dziewczynami na końcu. Po dojechaniu do Roztoki krótki odpoczynek w słoneczku i decydujemy się pojechać do Leszna na jakieś jedzonko. Jedziemy przez las. Po nieudanym poszukiwaniu pizzeri lądujemy w barze przy trasie. Po obfitym jedzonku ruszamy w kierunku powrotnym. W Truskawiu Tomek odbija do siebie i my też już myślimy każdy o swoim kierunku, ale Tomek podpuszcza mnie, żebym dojechała jeszcze 23 km do stówki. W sumie, czuję jeszcze, że mam dużo siły. Aneta i Paweł odbijają do metra, a ja, Renata, Bartek i Krzysiek jedziemy dalej razem. Krzysiek odbija przy Gen. Maczka a ja na Górczewskiej. Dalej jadę sama. Trochę zaczyna mi brakować picia, ale nie chce mi się nigdzie zatrzymywać. W końcu wymyśliłam sobie, że dziś na kolację będzie serwowany King i jakieś zimne piciu :) Na picie niestety już nie starcza pieniążków :( A zamiast papierowej karteczki z numerem dostaję jakieś urządzenie mrugające czerwonym światełkiem. Kurczę, jakiś detonator czy co :P

Jak zaczyna całe świecić i mrugać to lekko przestraszona idę zapytać o co ho..ale widzę, że na ladzie czeka mój kebs :)
A następnego dnia rano kolana się odzywają po tej setce :) Szkoda, że nie miałam licznika i kilometry są szacowane :p


Kategoria Las, W Towarzystwie, Welodrom

Do pracy z gwoździem :)

Sobota, 24 września 2011 | Rower:Kelly's Magic | temp ˚ dst13.00/0.00km wh avgkmh vmax0.00kmh

Wpakowałam się na rower, bo dzisiaj w pracy będziemy tylko we 3 i będę miała gdzie schować rower. Po drodze coś mi stuka. Na zawodach też tak stukało, ale myślałam, że to kamyk i ani myślałam się znowu zatrzymywać. Tym razem stwierdziłam, że sprawdzę co jest grane. I znalazłam łepek od gwoździa. Nie ruszam go. Boję się, że zacznie schodzić powietrze, a zapasu nie mam :/ Jednak bez kapcia dojeżdżam i po pracy do centrum. W pociągu Tomek wyjmuje 'pasażera' z opony. Hoho..ładna sztuka. Nie ma to jak fart, złapać takiego gwoździa i jechać z nim tak długo, że aż łepek się starł...ale flaka nie było :D


Kategoria Samotnie

ŚLR Kielce - czasówka - generalka - porażka.

Niedziela, 18 września 2011 | Rower:Kelly's Magic | temp ˚ dst30.20/0.00km w01:00h avg30.20kmh vmax37.10kmh

Porażka! Były wielkie nadzieje, chęć walki, ale nic z tego nie wyszło. Kapeć na 5 kilometrze trochę mnie wkurzył i zdemotywował, ale chęć do ścigania straciłam po tym jak wjechał we mnie inny zawodnik. A wjechał tylko dlatego, że jechał ślepo za mną i nie zwracał uwagi na trasę. Po wykrzyczeniu wszystkich pretensji na mnie wstał, otrzepał się i ruszył na wprost złą trasą. A ja owszem, hamowałam ostro i zamierzałam się zawracać tylko dlatego, że zauważyłam skręcającą strzałkę. Ehh.. Później było demotywujące podprowadzanie roweru i piękne widoki między drzewami. Przejechaliśmy już połowę trasy i nie miałam już szans na walkę o 4 miejsce. Głupiego szczęście dzisiaj takie, że na trasie zostałam jeszcze ustrzelona w lesie przez ptaka :p Zła na wszystko i z dziurą na kolanie wjeżdżam na metę zaraz za Pawłem, który doszedł mnie na ostatnim kilometrze (a jechał dłuższą trasę i startował jakieś pół godziny przede mną).
Przed nami było jeszcze długie czekanie na wyniki, dekoracje, tombole. Z Kielc wyjeżdżamy o 12, kładę się spać o 3.00, a do pracy wstaję o 6.00. Było to zdecydowanie niefajne! Ale w przyszłym sezonie walczę od początku do końca, wszystkie maratony :P


Kategoria Welodrom, zawody