Powoli
Wtorek, 4 czerwca 2013 | Rower:Accent Peak | temp 18.0˚
dst26.90/0.00km
w01:05h avg24.83kmh
vmax39.00kmh
Na tyle powoli, że nic się nie działo.
HR 143, 185
Kategoria Samotnie
Kierunek Bronisze
Sobota, 1 czerwca 2013 | Rower:Accent Peak | temp 22.0˚
dst45.40/0.00km
w02:04h avg21.97kmh
vmax35.40kmh
Do Bronisz jadę przez Kabacki, Raszyn i Ursus. W Kabackim zalane ścieżki, w Raszynie zalane drogi, jedynie w Ursusie względnie sucho.
W drodze powrotnej muszę wspomagać się koleją, bo pogoda się rozkaprysiła i znowu moczy. Wysiadam na Zachodnim i przez miasto wracam na Ursynów. Sporo kałuż po niedawnej ulewie, ale mały ruch był, więc spokojnie mogłam je omijać środkiem pasa. Kolejne ciemne chmury doganiają mnie niedaleko domu, ale udaje mi się schować, zanim rozpadało się na dobre ;)
Kategoria Samotnie
Lody, które dodają skrzydeł
Piątek, 31 maja 2013 | Rower:Accent Peak | temp 23.0˚
dst57.30/0.00km
w02:15h avg25.47kmh
vmax50.30kmh
Wyjazd motywacyjny do Góry Kalwarii, a tak właściwie do słodkiej Karpatki na ciastko. Mam nauczkę, bo za późno tam dotarłam (45 min przed zamknięciem) i asortyment był przerzedzony. Marzyłam o tarcie albo pączku, a padło na kremówkę nie zachwycającą w smaku. Wiem za to, co będzie grane następnym razem - lody dodające skrzydeł ;)
Po drodze do Góry spotkałam Radka Rajczyka, który towarzyszył mi w drodze w obydwie strony. Dzięki za towarzystwo ;)
Kategoria W Towarzystwie
Agrykolka
Czwartek, 30 maja 2013 | Rower:Accent Peak | temp 23.0˚
dst40.20/0.00km
w01:54h avg21.16kmh
vmax42.60kmh
Pojechałam sprawdzić równość nowego asfaltu. Jeszcze nawet świeżością pachnie ten asfalt, ale miejscami dołki są, więc się nie przyłożyli do kładzenia.
A poza tym tłumy ludzi się dzisiaj kręciły, zresztą tego się spodziewałam. Poza rowerzystami i spacerowiczami kręciła się tam grupka chłopaków na longboardach i odważnie zjeżdżali z góry na dół na stojąco. Ale przynajmniej odpowiedzialnie, bo ubrani w skóry jak motocykliści i w kaskach.
Ja sieknęłam dyszkę podjazdów, przy czym co trzeci był na stojąco. Kilku panów próbowało się ścigać ze mną pod górę ;) Pierwszy podjazd zaatakowałam z prędkością 25, drugi podjazd trochę wolniej, 23 a trzeci na stojąco nie wiem ile jechałam, ale uda piekły a serce chciało wyskoczyć przez gardło. Później już trochę spasowałam i wjeżdżałam w granicach 18-19 km/h.
Mój ulubieniec na jednym z plakatów wywieszonych na ogrodzeniu Łazienek :)
Do domu wracałam Sobieskiego i na jednych światłach wpatrywałam się w kolejkę do budki z truskawkami i czereśniami. Mniam, sama bym zjadła ;) Trochę te światła chyba popsute były bo długo tam stałam na czerwonym i w tym czasie dołączył się do mnie mijany przed chwilą rowerzysta. Jak jechałam w stronę Agrykoli to minęliśmy się pierwszy raz, a tu drugie spotkanie. Dojechaliśmy razem do Powsina gdzie się rozjechaliśmy każdy w swoją stronę.
HR 142, 188
Kategoria Samotnie
Tęcza
Środa, 29 maja 2013 | Rower:Accent Peak | temp 23.0˚
dst22.20/0.00km
w01:07h avg19.88kmh
vmax28.90kmh
Godzina z nienasmarowanym po Nowinach łańcuchem, mordęga :p
Przez chwilę miałam rozkminkę, czy zaistniały warunki do tego, aby zrobiła się tęcza. Przecierałam oczy parę razy, patrzyłam na nią z różnych stron, a ona wciąż tam była. Czy ty też widzisz tęczę?
HR 116, 182
Kategoria Samotnie
Nowiny
Niedziela, 26 maja 2013 | Rower:Accent Peak | temp 18.0˚
dst42.40/0.00km
w03:02h avg13.98kmh
vmax45.10kmh
The best of the best marathon! Tyle tytułem wstępu ;)
Jakby tu napisać, dużo nie pisząc, że było zajebiście?
Dwa lata temu startowałam w Nowinach i o mało nie zeszłam ze zmęczenia. Obawiałam się tego i w tym roku, ale tym razem trasa i warunki na trasie były trochę łatwiejsze.
Początek poprowadzony tak samo jak dwa lata temu, więc wiem, że nie mogę ustawić się na końcu sektora. Niestety długo się rozgrzewam i jak wjeżdżam na stadion to już spory ogonek w sektorze stoi. Zostało mi jedynie przepraszać i przebijać się do przodu w miarę możliwości. Korka na pierwszych podjazdach nie udało się uniknąć, ale za to daję radę cały czas powoli jechać. Z każdym metrem stawka się ustawia i jedziemy jeden za drugim. Dojeżdżamy do podjazdu, który się rozwidla na dwie drogi. Ja jadę lewą stroną. Jest trochę korzeni i ludzie zaczynają schodzić z rowerów. Przede mną też się do tego szykują, więc odbijam w niewielką rynienkę i próbuję podjeżdżać. Dwa razy kierownica zaczyna się odrywać i muszę z nią walczyć, ale udaje się opanować sytuację i podjeżdżam do końca. Super, jestem mega zadowolona, bo daje mi to kilka pozycji do przodu.
Później są zjazdy mokrym wąwozem i tu wybieram złą ścieżkę, gdyż jazda lewą stroną kończy się przejściem po balach na prawą stronę. Dalej szybkimi ścieżkami dojeżdżamy do podjazdu na Miejską i Okrąglicę. Zaraz przed pierwszym zjazdem z wykrzyknikami mam bliskie spotkanie z innym zawodnikiem, który wyprzedzając mnie zahacza o moją kierownicę. Całe szczęście niewielka prędkość była, więc tak naprawdę nic się nie stało, a na mecie wyjaśniliśmy sobie co zaszło. Dzięki, to naprawdę dla mnie wiele znaczy, bo niewiele jest osób, które po wszystkim potrafią podejść, przyznać się i przeprosić.
Wracając do zjazdu cały został przeze mnie zbiegnięty ;) Jeszcze jest poza moim zasięgiem. Trasa po przecięciu drogi krajowej trochę się wypłaszcza, aż do dojechania do jaskini piekło. Wow, to dopiero jest zjazd! Znów na nóżkach szybko na dół. Tam odskakuje mi kilkoro zawodników, którzy jechali przede mną, ale ciągle ich widzę, więc mam kogo gonić. W końcu ich doganiam i jedziemy razem. Chłopaki mają identyczne tempo jak ja i jedzie się naprawdę fajnie.
Przed bufetem
Na bufecie ładuję zapas jedzenia na czarną godzinę, bo obawiam się, że taka nadejdzie na sam koniec trasy i odjeżdżam. Zaczynają się coraz bardziej strome podjazdy, które udaje się podjeżdżać. Zaczynam nawet wyprzedzać maszerujące osoby. Kiedy mijam dwóch chłopaków, jeden z nich jedzie w stroju hp, żartują sobie, że kobieta ich bije :p Ale ścieżka na Belnią coraz bardziej idzie w górę i nie chcę przeholować z forsowaniem się i też schodzę, żeby było in raźniej ;)
Kolejny raz przecinamy drogę krajową i tak mi się kojarzyło, że tu dopiero zaczyna się wyrypa na podjazdach. Łatwo nie jest ale młynkuję i jadę. Pierwszy podjazd się udaje, drugi też. Przed nami trzeci i kolejny, i kolejny. Większość już u podnóża schodzi i zaczyna prowadzić. Myślę sobie, że ja też pewnie jeszcze kawałek podjadę i będę prowadzić tak jak oni. Ale jak depczę już im po piętach i czuję, że mogę próbować zdobywać górkę, to proszę żeby mnie puścili. Podłoże pod liśćmi różne, kierownica zaczyna wariować i już myślę, że to koniec jazdy, ale znowu opanowuję sytuację i dojeżdżam do końca! I ta historia powtarza się jeszcze kilka razy, a że każdy podjazd mocno podbudowuje to jedzie mi się rewelacyjnie i wcale nie mam dość. W sumie to ten wyścig nie musi się niedługo kończyć, chcę jeszcze ;)
Panowie już wiedzą, że na podjazdach muszą mi zrobić kawałek miejsca. Tylko jeden szkopuł w tym, że na podjazdach się wygrywa, a na zjazdach przegrywa i tak też jest u mnie, że to ja panom na zjazdach ustępowałam :p Przynajmniej wiadomo, nad czym trzeba bardziej popracować.
Na metę wpadam zadowolona i tym razem moje zadowolenie poparte jest też dobrym wynikiem - 3 miejsce w elicie!
Finisz
HR 181,202
Kategoria góry, PTU Eclipse Biketires, W Towarzystwie, zawody
Brak powera
Czwartek, 23 maja 2013 | Rower:Accent Peak | temp 16.0˚
dst35.40/0.00km
w01:37h avg21.90kmh
vmax40.40kmh
Zimno i wilgotno, ale ubieram się ciepło i ruszam w drogę jak najszybciej, żeby jak najszybciej skończyć. Oprócz rękawiczek z długimi palcami i buffa na głowie przydałyby się jeszcze owiewy na buty, bo mnie troszkę stopy zmarzły :p
A powera brakuje w pulsometrze, bo praktycznie pół godziny jazdy nie zostało przez niego zarejestrowane.
HR 123, 183
Kategoria Samotnie
Latające kuraki
Wtorek, 21 maja 2013 | Rower:Accent Peak | temp 16.0˚
dst23.80/0.00km
w01:08h avg21.00kmh
vmax40.40kmh
Luźne kręcenie po asfaltach, bo po burzy w lesie byłoby za mokro i za brudno :p Po zjechaniu ze skarpy na ulicę Gąsek drogę przecina mi sfruwający ze skarpy bażant. Drugi podrywa się do lotu w ślad za pierwszym kurakiem, tyle że ten pasł się na łące za drogą.
HR 126, 159
Kategoria Samotnie
Złoty Stok
Niedziela, 19 maja 2013 | Rower:Accent Peak | temp 25.0˚
dst38.00/0.00km
w02:57h avg12.88kmh
vmax48.70kmh
Start miałam fatalny. Po pół godzinie stania w sektorze miałam sztywne nogi i zanim się rozkręciły minęła już połowa pierwszego podjazdu. Wiem, nikt nie kazał tak wcześnie w sektorze się ustawiać, ale 10 min było gratisem spowodowanym opóźnieniami przy rejestracji, tylu chętnych było.
Rozkręcam się
Ale nic, jak już nogi zaczęły się kręcić to niosły pod górę. Jawornik podjechany w dobrym tempie. Pierwszy ostrzejszy zjazd zrobiony do połowy na rowerze, potem z buta, bo czułam, że rower chce mnie wyrzucić przez kierownicę. Kolejne trudności miałam dopiero przy strumyku - koło zatrzymało się w błocie i wyleciałam razem z bidonem na bok :p Później szybki podjazd, szybki zjazd i skrótem wjeżdżamy na podjazd na Borówkową. Dwa razy kawałek podprowadzam, ale reszta w siodle.
Widzę, że muszę się pilnować, bo na ogonie siedzi mi dziewczyna z teamu Vitarade. Niestety popełniam błąd na jedynym podjeździe, który jest już na zjeździe z Borówkowej, i dziewczyna mnie mija. Zjazd nieźle wytelepał, chociaż tym razem jakoś ominęłam lasem z prawej strony 'tarkę' z korzeni, które pamiętam z samej końcówki zjazdu.
Kawałek na Jawornik jadę
Widać już ostatni podjazd, który wiem, że skończy się spacerkiem pod górę. Jednak tempo mojego marszu pozwala mi dogonić kilka osób i na zjazd wjeżdżam za dziewczyną, która mi wcześniej uciekła. Staram się nie zostawać w tyle i pilnuję koła, chociaż nie jest to łatwe, nie lubię prędkości. I wszystko tracę na dwóch głupich błędach na nowym w tym roku odcinku trasy. Pierwszy - skręcając na zjazd za mocno skręcam kierownicę, plus pewnie za mocno przyhamowuję i kierownica obraca się tak, że rower się zatrzymuje. Tracę czas. Drugi - jadę zjazdem i nie wiem czemu wjeżdżam w tą rynnę z sypkim podłożem. Za mocno hamuję tyłem, koło zaczyna mnie wyprzedzać, więc zsiadam i wtedy wyprzedza mnie dziewczyna z Gomoli. Cała ta kompromitująca sytuacja została uwieczniona.
Cholerka :p
Zanim wsiadłam na rower, żeby gonić, to się pośliznęłam i usiadłam na tyłku. Kolejne sekundy. Ostatecznie kłopoty na krótkim zjeździe wpłynęły na stratę pół minuty do 9 miejsca i minutę do 8.
Jednak miejsce to jedno, a zadowolenie z jazdy to drugie i to drugie było lepsze niż to pierwsze ;) Popracuję nad techniką jazdy, to może zasłużę na lepsze wyniki.
Miejsce 10/17 w K2
HR 172, 194
Kategoria góry, Las, PTU Eclipse Biketires, zawody
Hej sarenka
Czwartek, 16 maja 2013 | Rower: | temp 25.0˚
dst19.90/0.00km
w01:02h avg19.26kmh
vmax25.00kmh
Spokojnie po lesie. Niby w lesie całe tabuny ludzi przy takiej pogodzie, ale dzisiaj spotkałam jednego z gospodarzy lasu - sarenkę. Przebiegła mi drogę jak gdyby nigdy nic. Biedna, musi się czuć osaczona przez ludzi w tak małej ostoi. Porozstawiane w lesie tabliczki 'ostoja zwierzyny leśnej' z zakazem wstępu na niektóre ścieżki mają sens i starajmy się stosować do tych zaleceń, dla dobra ogółu ;)
HR 117, 153
Kategoria Las, Samotnie