Listopad, 2012
Dystans całkowity: | 198.86 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 09:42 |
Średnia prędkość: | 20.50 km/h |
Maksymalna prędkość: | 39.00 km/h |
Liczba aktywności: | 6 |
Średnio na aktywność: | 33.14 km i 1h 37m |
Więcej statystyk |
Test bez wyników
Środa, 14 listopada 2012 | Rower:Kelly's Magic | temp 5.0˚
dst33.15/0.00km
w01:20h avg24.86kmh
vmax34.90kmh
Dałam się namówić na rower. Miałam zrobić test drogowy wg Friela.
Dawno nie siedziałam na rowerze, na dodatek przy takiej pogodzie. Nie wiedziałam jak się ubrać. W końcu testowałam zimowe spodnie z decathlona, nowe neoprenowe owiewy wymienione za kupon wygrany w Piwnicznej, a na górze koszulka termoaktywna, bluza i kamizelka. Nowe były też rękawiczki dwupalczaste z decathlona.
Po 10 min rozgrzewki zaczęłam jechać na maksa. Nogi bolą, ale jadę tak jak na zawodach. Przeszkadza trochę katar, tyłek zaczyna boleć na siodełku, jest mi ciut za ciepło w rękawiczkach i kamizelce, ale nie mogę się już wycofać, więc twardo jadę dalej.
Po zakończeniu testu zmierzam do domu. Niestety trochę za daleko odjechałam i z 10 min schłodzenia wyszło jakieś 30 min. Tempo niskie, bo i nogi nie chcą się kręcić, ani tyłek na siodełku siedzieć. Na poprawę humoru pokazuje się bażant na polu :) Nie miałam jednak siły zatrzymywać się, żeby zrobić jakąkolwiek fotę ;/
W domu okazuje się, że pulsometr znowu spłatał figla i skasował dzisiejsze osiągi.
Kategoria Samotnie
Bieg Niepodległości.
Niedziela, 11 listopada 2012 | Rower: | temp 13.0˚
dst0.00/0.00km
wh avgkmh
vmax0.00kmh
Czas: 52:55
Od rana nastrój na bieganie jest i do tego zero stresu, więc powinno być dobrze.
Robię rozgrzewkę z Tomkiem i Pawłem, ale niedługą i ustawiamy się w tłumie oczekującym na start. Tym razem nie cofamy się za bardzo. Stajemy między 45 a 50 min. Chciałabym w tym roku sporo zejść z zeszłorocznego czasu. Tomek biegnie ze mną, więc ma kontrolować sytuację :)
W tym roku nie ociągam się na początku i dużo wyprzedzam. Po jakimś czasie można właściwie biec już swoim tempem i nie jest źle. Na półmetku mamy 25 min.
Teraz powrót z wiatrem, słońce już nie będzie oślepiać, więc teoretycznie powinno być lepiej. Ale było gorzej, coraz gorzej. Nagle ludzie zaczynają mi uciekać, moje tempo spada. Jest mi za ciepło, mimo że biegnę w spodenkach 3/4 i koszulce z krótkim rękawem. Na domiar złego coś mi się w brzuchu kręci i wszystko mnie w nim ściska. Wszystko nie tak, ale staram się biec.
Tomek próbuje motywować i zapowiada ciastka po ukończeniu biegu. Wiem, że chciał dobrze, ale jak pomyślałam o ciastkach to mi się jeszcze gorzej zrobiło. Na 7,5 km na wiadukcie jest już naprawdę powoli a dalej jest już tylko gorzej. Ciągnę się noga za nogą.
"Finisz" w moim wykonaniu zaczyna się na skrzyżowaniu z Miłą, czyli jakieś 400 m. Przyspieszam ile mogę i tak jak w zeszłym roku kolka mnie tak łapie, że przed samą kreską zwalniam. Mieliśmy z Tomkiem wbiec na metę z rękami w górze, ale ja nawet nie pamiętam jak się znalazłam za strefą pomiaru czasu. Chyba Tomek mnie tam wciągnął :) W każdym razie, dzięki :)
Okropnie zmęczona byłam do końca dnia. Nawet nie potrafiłam się rozpędzić na rozbieganiu :p Nie miałam siły dosłownie na nic i mogłabym leżeć cały czas.
Co do zadowolenia, średnie. Po dobrym początku cała druga połowa umierania. Może za szybko zaczęłam?
Czas z pulsometru wcale nie pokazywał krótszego czasu niż w zeszłym roku, ale czas oficjalny 52:55, czyli 30 sek mnie. To w końcu sukces? Nie wiem, chyba mnie było stać na trochę więcej.
HR 188, 217
Kategoria Bez roweru, Bieganie, W Towarzystwie, zawody
Lekko i krótko
Piątek, 9 listopada 2012 | Rower: | temp ˚
dst0.00/0.00km
wh avgkmh
vmax0.00kmh
Czas 0:30
HR 176, 190
Kategoria Bez roweru, Bieganie, Las, Samotnie
Oj jak ciężko
Środa, 7 listopada 2012 | Rower: | temp 9.0˚
dst0.00/0.00km
wh avgkmh
vmax0.00kmh
Czas 0:41
Ciężko było się zebrać, a później ciężko było biegać. Dzisiaj też miałam poprzyspieszać, ale nie miałam siły/weny tego robić. Znowu rytm kroku i oddechu jakiś pomieszany. Na dodatek wiało mi w oczy, które zaczęły łzawić i nieostro widziałam ścieżki. Mimo wszystko cieszę się, że udało mi się dobiec do końca :)
HR 182, 207
Kategoria Bez roweru, Bieganie, Las, Samotnie
Ostatni tydzień przygotowań trzeba dobrze zacząć
Poniedziałek, 5 listopada 2012 | Rower: | temp 9.0˚
dst0.00/0.00km
wh avgkmh
vmax0.00kmh
Czas 0:42
Bo trochę zawaliłam bieganie w ten długi weekend.
Od rana pada. W lesie pewnie będzie bagienko. To tym razem zrobię więcej chodników, a przy okazji nawiedzę górkę, do której się przymierzam od zeszłego roku.
W drodze na Imielin kilka przyspieszeń. Cholera, męczące to :p Zauważyłam też, że jak chcę szybko biec to zaczynam człapać, bo ląduję na śródstopiu. Po 15 min jestem na górce. Eksploruję z kilku stron i stwierdzam, że się nadaje na treningi :D Można kombinować z kilku stron i wybierać nachylenie/długość podbiegu. Jak się nie biegnie ścieżką to niestety jest duże prawdopodobieństwo wdepnięcia w psie G, albo wpadnięcia w dołek wykopany przez czworonogi, ale może uda mi się ustrzec tych niespodzianek. Na górce przynajmniej wiem, że biegnę mocniej. Pulsometr po raz kolejny przy bieganiu w górę pokazał HR max 212, więc teoria o błędzie pomiaru została obalona!
HR 182, 212
Kategoria Bez roweru, Bieganie, Samotnie