Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2011

Dystans całkowity:583.77 km (w terenie 303.95 km; 52.07%)
Czas w ruchu:28:13
Średnia prędkość:20.26 km/h
Maksymalna prędkość:55.80 km/h
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:41.70 km i 2h 10m
Więcej statystyk

Waleczny wyjazd.

Wtorek, 5 kwietnia 2011 | Rower:Kelly's Magic | temp 14.0˚ dst50.87/20.00km w02:00h avg25.43kmh vmax41.10kmh

Taki pseudo trening mocy, polegający na jeździe z niższą kadencją niż zwykle i pokonywaniem własnych oporów do takiej jazdy. Zmagałam się dzisiaj z wiatrem, nie mogę przecież przed nim uciekać i pojechałam wzdłuż wału aż na siekierki i z powrotem. Później jeszcze dokręciłam 20 km po kabackim. Cały czas mocno pedałowałam i teraz trochę to czuję w nogach. Ale taka jazda to mi się nie podoba. Za szybko zmienia się krajobraz i nie ma czasu na rozglądanie się :p Pod tym względem bieganie jest fajniejsze!


Kategoria Samotnie, Las

Mazovia Otwock.

Niedziela, 3 kwietnia 2011 | Rower:Kelly's Magic | temp 20.0˚ dst49.34/47.34km w02:39h avg18.62kmh vmax39.00kmh

Dzisiaj zapowiadała się duża ferkfencja wszystkich zawodników, ale również i grupy welodromowej. No i nie myliliśmy się. Startowało niecałe 2000 osób, z czego z welodromu 22.
Nie ma co opisywać tłoku jaki panował. To, że sektory pękały w szwach to nic. Najgorzej było na wąskich odcinkach trasy jak również na "przeszkodach" błotnych, gdzie tworzyły się długie zatory.
Opóźniający się start, przez gigantyczną kolejkę do biura zawodów, przedłużył czekanie w sektorach, jednak tym razem byłam w miłym towarzystwie i czas się nie dłużył :)
Po starcie wyjazd na długą prostą, na której niestety szybko zostaję w tyle. Nic dziwnego, zdecydowanie nie mój poziom. Do ok. 35 km jadę swoje, z dobrym samopoczuciem i zapasem energii. Technicznie też chyba nie jest źle. Górki 'łykam', po piachu jadę do przodu i nie zakopuję się. Zjazdy staram się wykorzystywać i nie hamować bez potrzeby. Pokonywanie kolejnych kilometrów daje mi dużo satysfakcji! Jednak po tych 35 km opadam z sił. Czuję czasem jak uda sztywnieją i opornie kręcą. Górki, wolniej, ale podjeżdżam (tam gdzie nie ma zatorów). Psychicznie tez podupadam. Zaczynam odczuwać dyskomfort na rowerze. Boli mnie kciuk prawej ręki od zrzucania przerzutek (niestety, nie działają precyzyjnie i po wciśnięciu muszę jeszcze dopchnąć, żeby zadziałały. Teraz wiem, że konieczna jest wymiana linki i pancerzy!). Ciężko jest o miejsca gdzie na dłuższą chwilę można puścić kierownicę i złapać za bidon - cały czas trzęsie na korzeniach. Ale pragnienie trzeba zaspokajać, dlatego musiałam zwalniać, żeby się napić. Tak samo musiałam zrobić, gdy z bufetu wzięłam zakapslowany sreberkiem żel. Udało się lewą ręką odkręcić nakrętnę, zerwać zębami sreberko i zjeść odrobinę. Jednak zbliżałam się do zjazdu i musiałam chwycić kierownicę a wtedy odrobina żelu chlapnęła mi na gripy. Do końca trasy lewą ręką miałam lepszą przyczepność do kiery :p Dalej toczę się do przodu. Czuję, że zmęczenie wpływa na moją koncentrację. Momentami odzyskuję siły, ale i tak marzę już o wjeździe na stadion :p Szczęśliwie dojeżdżam na metę z czasem 2:39. Kurczę, trochę długo. Szkoda mi tych ostatnich 12 km bo wiem, że na nich dużo straciłam :( Dobrze, że dojechałam bez przygód, chociaż było parę sytuacji, gdzie się zdenerwowałam na chamską i niebezpieczną jazdę innych zawodników. Dopiero jak się ich opierdzieliło to przepraszali, ale to trzeba myśleć, a nie przepraszać. Niektórym, ok, mogło się zdarzyć coś przypadkiem, ale u niektórych to czyste chamstwo. Szkoda, bo psują tym atmosferę rywalizacji fair play.
Na mecie już spora ekipa welodromu, zawodników i kibiców. Trochę się pokręciłam i zaraz przyjechał Tomek, nieźle dawał :D
Miło było spędzać czas w tak licznym gronie. Była okazja do wspólnych zdjęć :)

No to jazda do domu. © magdafisz

Po dzisiejszym 'płaskim' maratonie muszę poważnie przemyśleć swoją deklarację do jeżdżenia zawodów mtb cross maraton w górach świętokrzyskich. Tam będzie więcej górek, a tyle co było dzisiaj, to mi w sumie wystarczyło :p


Kategoria W Towarzystwie, Welodrom, zawody

Do Decathlona.

Sobota, 2 kwietnia 2011 | Rower:Kelly's Magic | temp 15.0˚ dst16.47/7.00km w00:44h avg22.46kmh vmax34.90kmh

W ramach przygotowań na jutro pomyślałam, że przydały by mi się okulary bez przyciemnienia. Pojechałam do Piaseczna i wybrałam sobie coś takiego jak ma Tomek.

Okulary © magdafisz

Pojeździłabym więcej po lesie, ale przy dobrej pogodzie w lesie jest tłoczno. I tak też było. Masa małych dzieciaków na rowerkach i piechurów chodzących całą szerokością ścieżki powoduje, że albo trzeba uważać, albo się denerwować na samolubnych ludzi. Nawet jak krzyczę przepraszam, to nie ma reakcji. Polanka oczywiście oblegana, w Powsinie nadmuchali zjeżdżalnie i inne atrakcje dla maluchów. Ani to przyjemność, ani odpoczynek, więc wybrałam kierunek dom. Jutro się najeżdżę :)


Kategoria Samotnie

Super przyjemnie.

Piątek, 1 kwietnia 2011 | Rower:Kelly's Magic | temp 17.0˚ dst33.49/31.49km w01:26h avg23.37kmh vmax33.30kmh

Pogoda mnie dzisiaj troszkę zdenerwowała. Cały tydzień był słoneczny i ciepły, ale nie miałam możliwości pojeździć. Miałam nadzieję, że w wolny piątek pogoda też dopisze. Ale po nocy mokro, chmury krążą po niebie i jest raczej mało prawdopodobne, że pogoda się poprawi. Spędziłam więc czas bezproduktywnie na oglądaniu tv, ale jak tylko pojawiły się przebłyski słońca, ruszyłam z rowerem w drogę.
W lesie warunki idealne do jazdy, więc przynajmniej to dobre. Nie zamierzam jednak na razie zaglądać w miejsca, gdzie ostatnio zastałam rozlewiska, więc możliwości wyboru trasy nieco się zmniejszyły. Kręciłam się strasznie. 3 razy spotkałam tego samego faceta z psem, dziadka na kolarce, 2 razy babkę z dzieckiem i dwoma pieskami, a wcale nie było tłoku w lesie :p
Miałam dzisiaj okazję zobaczyć też bażanta. Przebiegł mi drogę, ale skubaniec nie zamierzał się zatrzymać do zdjęcia i leciał dalej w las :p

Wiosna w lesie. © magdafisz

Przez chmury wychodziło coraz więcej słońca i robiło się ciepło, ale razem ze słońcem zerwało się wietrzysko. Mimo że las, to i tak nieźle dmuchało. Jednak było na tyle ciepło, że rękawki można było spokojnie odpuścić. Bardzo dobrze mi się dzisiaj jeździło. Chętnie pokręciłabym dłużej, ale niestety trzeba było jechać do pracy.


Kategoria Samotnie, Las