Wyjazd mimo złej pogody.
Wtorek, 4 maja 2010 | Rower:Kelly's Magic | temp 13.0˚
dst79.46/24.00km
w03:59h avg19.95kmh
vmax30.70kmh
Wyszłam po 10 z domu i jechałam na wydział Geologi UW koło pól mokotowskich, żeby odebrać tam parasolkę, którą wczoraj zostawiłam u Tomka. Przy okazji chłodnej pogody przetestowałam nowa oczojebną wiatrówkę. Całkowicie spełnia swoje zadanie, jest w niej ciepło, chociaż po przejechaniu dłuższego kawałka mokro, ale wentylacja pozwala utrzymać takie 'optimum' ;)
Po krótkiej rozmowie z Tomkiem zdecydowaliśmy się na wspólną jazdę, ale oznaczało to, że będziemy musieli pojechać do niego po rower.
Ruszyliśmy przez Brwinów, Podkowę Leśną w kierunku Nadarzyna, bo mieliśmy nadzieję spotkać tam bażanty. I się nie przeliczyliśmy, było ich tam sporo. Większość było tylko słychać, ale jednego udało się wypatrzeć na pobliskiej działce :) Zresztą po drodze też udało nam się pare wypatrzyć. Odbiliśmy jeszcze zobaczyć kilka bunkrów. Dalej jechaliśmy przez Magdalenkę, w Lesznowoli odbiliśmy na Falenty Nowe, przez Łady, Dawidy Bankowe, Zamienie do Puławskiej a dalej do Kabackiego. Odbiliśmy jeszcze do baru (?) meta koło Przyczółkowej i z powrotem na Kabaty wjeżdżając skarpą. Podskoczyliśmy na chwilę na Natolin odebrać numery startowe, które zostawiliśmy z Tomkiem do losowania tomboli w Nidzicy (niestety nie wygraliśmy nic :p)i rozjechaliśmy się w swoje strony do domu. W domu kąpiel, po której głód wzmógł się jeszcze bardziej, więc żeby go zaspokoić zjadłam omleta z nutellą, serkiem waniliowym (tzw. krową) oraz bitą śmietaną :)Tomek na Moczydłowskiej na Kabatach.
© magdafiszMagda na mostku na szlaku w okolicach Kani
© ktone
Kategoria Las, W Towarzystwie