Basen

Niedziela, 6 stycznia 2013 | Rower: | temp ˚ dst0.00/0.00km wh avgkmh vmax0.00kmh

Stęskniona za wysiłkiem postanawiam i dzisiaj popływać. Identycznie jak wczoraj, powoli i przyjemnie. Dzisiaj, pod względem ruchu na basenie, było idealnie. Mało ludzi, mało chlapania :)
Wieczorem jednak czuję, że koło blizny boli mnie bardziej niż rano, czyli muszę zwolnić z wprowadzaniem aktywności :(


Kategoria basen, Samotnie

Basen

Sobota, 5 stycznia 2013 | Rower: | temp ˚ dst0.00/0.00km wh avgkmh vmax0.00kmh

Juhuhu, pierwsza aktywność dokładnie po miesiącu od operacji. Padło na basen jako wybór najmniej siłowy a najbardziej bezpieczny dla brzucha.
Nie wiedziałam ile wytrzymam z powodu braku kondycji oraz słabych mięśni, dlatego zaczęłam powoli. Po tak długim czasie bez aktywności szybko jednak zachciało mi się bardziej zmęczyć. Dużo nie musiałam robić, po przepłynięciu jednej długości już sapałam jak lokomotywa :p
Musiałam więc zwolnić i stwierdziłam, że ten czas regeneracji i powrotu do pełnej sprawności wykorzystam na naukę wdechów do kraula na lewą stronę, żeby móc pływać jak pro :p


Kategoria Samotnie, basen

Podsumowanie sezonu

Poniedziałek, 31 grudnia 2012 | Rower: | temp ˚ dst0.00/0.00km wh avgkmh vmax0.00kmh

Uporanie się ze wszystkimi ważnymi sprawami pozwala mi dopiero teraz ocenić sezon 2012.
Mazovia Mrozy
- za ciepło się ubrałam i się zgrzałam
- obiłam tyłek na siodełku, które założyłam od razu na zawody
+ ostateczna ocena jednak zadowalająca
Mazovia Józefów
+ trasa fajna i idealnie pode mnie
Mazovia Otwock
+ swoją jazdę oceniam bardzo dobrze; w odniesieniu do wyników winnych osób, pewnie najlepszy wyścig w sezonie
Mazovia Piaseczno
+ dobry start, dobre tempo przez cały maraton
AZS MTB CUP WAT
- kiepski start powoduje, że muszę się długo przedzierać do przodu na wąskiej trasie
- wychodzą braki umiejętności szybkiego zsiadania i wsiadania na rower
+ pokonałam wiele obaw i stresów startując w tych zawodach
MTB Marathon Złoty Stok
- jadę momentami jak pierdoła i przez to mam dwie głupie wywrotki, obydwie przy zsiadaniu z roweru: na pierwszym stromym zjeździe (wpadam w drapiące iglaki) drugą na zjeździe (mało brakowało, a bym wpadła do strumienia)
- pojechałam chyba zbyt zachowawczo, bardziej jako wycieczkę niż wyścig
+ prawie całą borówkową wjeżdżam i zjeżdżam (lepiej niż w zeszłym roku)
+ do mety dojeżdżam na farcie z uchodzącym powietrzem z dętki; kapeć zrobił się dopiero na parkingu :p
Mazovia Legionowo
- na finiszu brak mi sił na rywalizację
+ wysokie tempo przez cały wyścig, ogólnie trasa bardzo szybka
MTB Marathon Wałbrzych
- strach paraliżuje i schodzę na większości zjazdów
- pierdołowate schodzenie z roweru powoduje, że przyklękam na ziemi i obijam łokieć
+ rewelacyjny jest przejazd przez tunel i po ścieżce wzdłuż zbocza górki, widokowo trasa bardzo fajna
AZS MTB CUP Wrocław
- ostatecznie nie startuję, bo na objeździe trasy popełniam uczniowski błąd, zaciskam klamki hamulców na maksa, co kończy się lotem przez kierownicę i bolesnym lądowaniem
- największe nieporozumienie wśród startów w tym roku; nie ma sensu startować na trasie, której się nie zna i nie ma się czasu, żeby się z nią zapoznać. a na dodatek dzień po innych zawodach. Przerost ambicji nad formą
AMP Przesieka czasówka
+ wszystko idzie po mojej myśli, trasa przejechana w stopniu zadowalającym, co daje mi 17 rezultat
AMP Przesieka wyścig główny
- dobra pozycja za starcie w 3 linii utracona zaraz po gwizdku. dziewczynę, która stała obok mnie na starcie, doganiam dopiero pod koniec 3 okrążenia
+ cieszę się, że udało się przejechać całe 3 okrążenia i jestem w sumie zadowolona z jazdy (chociaż na tle innych nie było zbyt dobrze, ostatecznie 21 miejsce)
GM czasówka
+ krótka jazda na maksa, ale można powiedzieć, że było dobrze
GM 1. etap
- dałam sobie zajechać drogę na starcie
- pod koniec trasy odczuwałam braki energii (kto by podejrzewał, że na pierwszym bufecie nie będzie nic do jedzenia) i narastający ból w dolnej części pleców (prawdopodobnie spowodowany nowym siodełkiem)
+ jak zwykle dobrze oceniam jazdę w 'trudniejszych' warunkach typu piach, górki
GM 2. etap
- słaby start i samotna jazda za czołówką dziewczyn z krótszego dystansu
+ najlepszy etap GM pod względem trasy, urozmaicony górkami i piaskownicami
GM 3. etap
- standardowo słaby start
- samotna jazda po płaskich odcinkach, na których traciłam
+ jeleń przebiegający przez ścieżkę przede mną był super
Mazovia Kozienice
- wypaliłam się na pierwszych kilometrach wyścigu, tętno skoczyło i zaczęło mi się robić ciemno przed oczami. wszystko dlatego, że chciałam utrzymać koło na asfaltowej prostej pod wiatr
- na wertepach i pagórkach ujawniły się problemy z przeskakującym napędem
Mazovia Supraśl
- umieram od startu do mniej więcej połowy trasy, m. in. przez brak rozgrzewki
- niektóre podjazdy podchodzę
- na końcówce odżywam i w miarę jako takim stylu dojeżdżam do mety
Mazovia Ełk
- krótka rozgrzewka skutkuje powolnym startem, szybko wyprzedzają mnie kolejne sektory
- niedokręcona śruba w zacisku sztycy powoduje, że siedzę coraz niżej; muszę pożyczać klucze i zatrzymać się, żeby dokręcić
Mazovia Orzysz
- start fatalny, ale chyba nie aż tak bardzo jak w Ełku
- beznadziejne są wstawki trasy przebiegające po jakichś autostradach dla leśników
+ podbudowuje mnie jednak wyprzedzana ilość osób na piaskowych podjazdach
MTB Marathon Korbielów
- nerwowe przygotowania rowerów do startu i brak zaplecza technicznego, czyli głupich zapasowych śrubek
- pierwszy podjazd-podejście doprowadza mnie prawie do łez, ale staram się cieszyć z tego co mnie jeszcze czeka
- szkoda utraconego na ostatnim zjeździe 6 miejsca na pudle , zabrakło minuty
+ nie patrzę na licznik, nie patrzę na czas i jadę z radością do końca, mimo że jadę ponad 5 godzin. na tym maratonie był czysty fun, z trasy, z widoków, ze zjazdów
Mazovia Skarżysko Kamienna
+ generalnie nie mam zastrzeżeń. ciężkie warunki, ale przez to było ciekawie
Mazovia Ciechanów
+ w nogach pojawił się power i na trasie dałam czadu, dawno nie wyprzedziłam tylu osób. dodatkowo pomagał Michał i Robert, więc było naprawdę fajowo
MTB Marathon Piwniczna Zdrój
- wywracam się jak idiotka już po całych zawodach i zdzieram skórę na dłoni i kolanie
+ mam dobre tempo na trasie, w 3/4 trasy trochę słabnie, ale do końca dojeżdżam zadowolona i zajmuję pierwszy raz punktowane miejsce poza pudłem :D
Mazovia Rawa Mazowiecka
+ nie pogubiłam się i całą trasę jechałam na maksa
MTB Marathon Istebna
- znowu nerwy przed startem spowodowane nieprzygotowaniem sprzętowym
- dwa razy, w niedługim odstępie czasowym, mam sytuację bliską wywrotki. przez głupotę oczywiście
- finiszu nie udaje się wygrać. wychodzi brak szybkiego wsiadania na rower i nieznajomość ostatniego zakrętu, bo pojechałam po zewnętrznej
+ jadę ambitnie niektóre miejsca, które planowałam podejść, podjeżdżam :D
+ na ostatnich kilometrach odrabiam najwięcej strat i wyprzedzam sporo osób
Mazovia Nowy Dwór Mazowiecki
- kiepski start i kiepsko do końca, za szybka trasa jak dla mnie
Bieg Niepodległości
- wynik niewspółmierny do przygotowań, które pewnie robiłam źle. prawdopodobnie jednak na złe samopoczucie podczas biegu wpływał już początkowy stan zapalenia wyrostka, więc wynik ten uznaję za nieważny

Ogólnie jak wyglądał ten sezon? Początkowo dobrze. Przygotowania na siłowni mocno wpłynęły na formę, która na tle innych startujących była dość wysoka. Później, w miarę upływu czasu zapał do treningów spadał, szczególnie w okresach, kiedy temperatura rosła ponad 25*. Wyraźnie widoczne jest to w wynikach. Najgorszym w tym roku był maraton w Ełku, a najlepszym albo Przesieka, albo Korbielów. Nie mogę się zdecydować :p

Jak będzie wyglądać przyszły sezon? Na pewno inaczej, ale chciałabym, żeby wyglądał lepiej :)



To ja jeździłam na rowerze?

Sobota, 1 grudnia 2012 | Rower:Kelly's Magic | temp ˚ dst45.00/0.00km w02:05h avg21.60kmh vmax39.00kmh

Takie wątpliwości mnie spotykają jak uzupełniam aktywności po ponad miesiącu. Wpisane w kalendarzu biurkowym jest, więc pewnie jeździłam :p
Co tu więc w tej aktywności wpisać? Może okoliczności, które nastąpiły kilka dni później.
Otóż, brak aktywności spowodowany jest niespodziewanym przyjęciem do szpitala, operacją i pozostawioną po nim później dziurą w brzuchu :p W roku 2012 na mikołajki dostałam piękną bliznę :p

HR z wyjazdu 144, 181


Kategoria Samotnie

Bieganie z gwiazdami.

Piątek, 30 listopada 2012 | Rower: | temp ˚ dst0.00/0.00km wh avgkmh vmax0.00kmh

Czas 0:51
W ramach przygotowań do biegów górskich lekki trening podbiegów i zbiegów w wąwozie w Powsinie. W większości były to mało bezpieczne miejsca dlatego tempo było odpowiednio wolne. Korzenie zamaskowane pod mokrymi liśćmi i miejscami duże nachylenie sprawiały, że kroczki robiły się krótkie. Fajnie było jednak pokręcić się po tym mini wąwozie. Wiele ścieżek stwarza wiele możliwości wyboru trasy, więc monotonii nie ma!
Wracając do domu spotykam Mateusza Damięckiego, stąd to bieganie z gwiazdami ;)
HR 174, 183


Kategoria Bez roweru, Bieganie, Las, Samotnie

Fart

Czwartek, 29 listopada 2012 | Rower: | temp 12.0˚ dst0.00/0.00km wh avgkmh vmax0.00kmh

Czas 0:51
Udało mi się wrócić z biegania zanim się rozpadało na dobre. Dzisiaj lekkie bieganie po lekkim nachyleniu. Niedługo trzeba będzie zacząć trenować mocniej.
A z temperaturą dzisiaj szaleństwo, 12* !! Wszyscy napotkani biegacze oczywiście poubierani od stóp do głów, tylko ja na krótko ;)

Las bez uroku :(
HR 168, 178


Kategoria Samotnie, Las, Bieganie, Bez roweru

Wycieczkowe tempo, może aż za bardzo

Środa, 28 listopada 2012 | Rower:Kelly's Magic | temp 10.0˚ dst31.11/0.00km w01:23h avg22.49kmh vmax39.00kmh

Wypad na asfalty wzdłuż wałów Wisły. Fajnie, ciepło było.
Przy okazji jazdy na płaskim porobiłam kręcenie jedną nogą. Ludzie, jakie to jest dziwne. Przez pierwsze pół minuty idzie jako tako, a później to już noga ciężka się robi i zaczynam szarpać. A wydawałoby się, że takie to banalne. Dobrze jednak, że bozia dała dwie nóżki do pedałowania :)

Kiczowaty, uśmiechający się lew

A tu uśmiechający się napój z cykorii
HR 143, 174


Kategoria Samotnie

Krótki wypad do Podkowy

Niedziela, 25 listopada 2012 | Rower:Kelly's Magic | temp 8.0˚ dst7.61/0.00km w00:30h avg15.22kmh vmax0.00kmh

Krótki, bo powietrze z dętki uleciało, a zapasu nie mieliśmy. Akurat po przejechaniu nowego mostka. Starego nigdy nawet nie podejmowałam się przejeżdżać, bo wyglądał podejrzanie.Zdjęcie z maja 2010

Magda na mostku na szlaku w okolicach Kani © ktone


W drugą stronę miałam spacer z buta. Po drodze mijam grzybki.


A sprawcą kapcia był mikro kolec.


Kategoria Las, W Towarzystwie

Kampinosu rozjeżdżanie

Sobota, 24 listopada 2012 | Rower:Kelly's Magic | temp 10.0˚ dst62.53/0.00km w03:20h avg18.76kmh vmax31.10kmh

Spotykamy się o 8.30 w Płochocinie. Ze mną pociągiem jadą Ula i Tomek, a na miejscu spotykamy Tomka i Romka.
Dojeżdżamy do Zaborowa i ruszamy na wycieczkę. Po godzinie jesteśmy w Roztoce. Dalej odprowadzamy Ulę i Tomka do Pociechy i stamtąd ruszamy w drogę powrotną przez Truskaw.
Pogoda dopisała. Czyli nie zmarzłam, a nawet zgrzałam się :p


Zdjęcia od Tomka.


Kategoria Las, W Towarzystwie

Łyżwowanie

Czwartek, 22 listopada 2012 | Rower: | temp 8.0˚ dst0.00/0.00km wh avgkmh vmax0.00kmh

Stegny od tygodnia otwarte, więc najwyższa pora się przejechać. Zanim weszłam to musiałam swoje odstać w kolejce po bilet. Nie spodziewałam się, że może być taka długa.
Pojeździłam w towarzystwie Michała i po 1h 14 min zawinęłam się do domu.
HR 155, 173

Inauguracja się udała, kostki na drugi dzień nie bolały :)


Kategoria Łyżwy, W Towarzystwie