Wpisy archiwalne w kategorii

W Towarzystwie

Dystans całkowity:8604.02 km (w terenie 1772.53 km; 20.60%)
Czas w ruchu:433:16
Średnia prędkość:19.27 km/h
Maksymalna prędkość:60.20 km/h
Liczba aktywności:178
Średnio na aktywność:48.61 km i 2h 31m
Więcej statystyk

Przedmaratonowy objazd Karpacza

Piątek, 14 czerwca 2013 | Rower:Accent Peak | temp 20.0˚ dst14.50/0.00km w01:18h avg11.15kmh vmax43.40kmh

Na czele Jarek i Tomek oprowadzają mnie po Karpaczu, oczywiście po najlepszych możliwych do znalezienia ścieżkach :p



Spotkanie z dzikiem zaliczone :)
Jedziemy końcówką trasy maratonu, jest kilka niezjeżdżalnych dla mnie zjazdów m. in. słynne agrafki. Ale jak do tego miejsca dotrwam cało to będzie sukces i nie ma co się martwić tym odcinkiem trasy ;) Jakoś to będzie.

HR 126, 189


Kategoria góry, Las, W Towarzystwie

Lody, które dodają skrzydeł

Piątek, 31 maja 2013 | Rower:Accent Peak | temp 23.0˚ dst57.30/0.00km w02:15h avg25.47kmh vmax50.30kmh

Wyjazd motywacyjny do Góry Kalwarii, a tak właściwie do słodkiej Karpatki na ciastko. Mam nauczkę, bo za późno tam dotarłam (45 min przed zamknięciem) i asortyment był przerzedzony. Marzyłam o tarcie albo pączku, a padło na kremówkę nie zachwycającą w smaku. Wiem za to, co będzie grane następnym razem - lody dodające skrzydeł ;)

Po drodze do Góry spotkałam Radka Rajczyka, który towarzyszył mi w drodze w obydwie strony. Dzięki za towarzystwo ;)


Kategoria W Towarzystwie

Nowiny

Niedziela, 26 maja 2013 | Rower:Accent Peak | temp 18.0˚ dst42.40/0.00km w03:02h avg13.98kmh vmax45.10kmh

The best of the best marathon! Tyle tytułem wstępu ;)
Jakby tu napisać, dużo nie pisząc, że było zajebiście?
Dwa lata temu startowałam w Nowinach i o mało nie zeszłam ze zmęczenia. Obawiałam się tego i w tym roku, ale tym razem trasa i warunki na trasie były trochę łatwiejsze.
Początek poprowadzony tak samo jak dwa lata temu, więc wiem, że nie mogę ustawić się na końcu sektora. Niestety długo się rozgrzewam i jak wjeżdżam na stadion to już spory ogonek w sektorze stoi. Zostało mi jedynie przepraszać i przebijać się do przodu w miarę możliwości. Korka na pierwszych podjazdach nie udało się uniknąć, ale za to daję radę cały czas powoli jechać. Z każdym metrem stawka się ustawia i jedziemy jeden za drugim. Dojeżdżamy do podjazdu, który się rozwidla na dwie drogi. Ja jadę lewą stroną. Jest trochę korzeni i ludzie zaczynają schodzić z rowerów. Przede mną też się do tego szykują, więc odbijam w niewielką rynienkę i próbuję podjeżdżać. Dwa razy kierownica zaczyna się odrywać i muszę z nią walczyć, ale udaje się opanować sytuację i podjeżdżam do końca. Super, jestem mega zadowolona, bo daje mi to kilka pozycji do przodu.
Później są zjazdy mokrym wąwozem i tu wybieram złą ścieżkę, gdyż jazda lewą stroną kończy się przejściem po balach na prawą stronę. Dalej szybkimi ścieżkami dojeżdżamy do podjazdu na Miejską i Okrąglicę. Zaraz przed pierwszym zjazdem z wykrzyknikami mam bliskie spotkanie z innym zawodnikiem, który wyprzedzając mnie zahacza o moją kierownicę. Całe szczęście niewielka prędkość była, więc tak naprawdę nic się nie stało, a na mecie wyjaśniliśmy sobie co zaszło. Dzięki, to naprawdę dla mnie wiele znaczy, bo niewiele jest osób, które po wszystkim potrafią podejść, przyznać się i przeprosić.
Wracając do zjazdu cały został przeze mnie zbiegnięty ;) Jeszcze jest poza moim zasięgiem. Trasa po przecięciu drogi krajowej trochę się wypłaszcza, aż do dojechania do jaskini piekło. Wow, to dopiero jest zjazd! Znów na nóżkach szybko na dół. Tam odskakuje mi kilkoro zawodników, którzy jechali przede mną, ale ciągle ich widzę, więc mam kogo gonić. W końcu ich doganiam i jedziemy razem. Chłopaki mają identyczne tempo jak ja i jedzie się naprawdę fajnie.

Przed bufetem
Na bufecie ładuję zapas jedzenia na czarną godzinę, bo obawiam się, że taka nadejdzie na sam koniec trasy i odjeżdżam. Zaczynają się coraz bardziej strome podjazdy, które udaje się podjeżdżać. Zaczynam nawet wyprzedzać maszerujące osoby. Kiedy mijam dwóch chłopaków, jeden z nich jedzie w stroju hp, żartują sobie, że kobieta ich bije :p Ale ścieżka na Belnią coraz bardziej idzie w górę i nie chcę przeholować z forsowaniem się i też schodzę, żeby było in raźniej ;)
Kolejny raz przecinamy drogę krajową i tak mi się kojarzyło, że tu dopiero zaczyna się wyrypa na podjazdach. Łatwo nie jest ale młynkuję i jadę. Pierwszy podjazd się udaje, drugi też. Przed nami trzeci i kolejny, i kolejny. Większość już u podnóża schodzi i zaczyna prowadzić. Myślę sobie, że ja też pewnie jeszcze kawałek podjadę i będę prowadzić tak jak oni. Ale jak depczę już im po piętach i czuję, że mogę próbować zdobywać górkę, to proszę żeby mnie puścili. Podłoże pod liśćmi różne, kierownica zaczyna wariować i już myślę, że to koniec jazdy, ale znowu opanowuję sytuację i dojeżdżam do końca! I ta historia powtarza się jeszcze kilka razy, a że każdy podjazd mocno podbudowuje to jedzie mi się rewelacyjnie i wcale nie mam dość. W sumie to ten wyścig nie musi się niedługo kończyć, chcę jeszcze ;)
Panowie już wiedzą, że na podjazdach muszą mi zrobić kawałek miejsca. Tylko jeden szkopuł w tym, że na podjazdach się wygrywa, a na zjazdach przegrywa i tak też jest u mnie, że to ja panom na zjazdach ustępowałam :p Przynajmniej wiadomo, nad czym trzeba bardziej popracować.
Na metę wpadam zadowolona i tym razem moje zadowolenie poparte jest też dobrym wynikiem - 3 miejsce w elicie!

Finisz
HR 181,202


Kategoria góry, PTU Eclipse Biketires, W Towarzystwie, zawody

Zlani

Czwartek, 2 maja 2013 | Rower:Accent Peak | temp 12.0˚ dst23.40/0.00km w01:07h avg20.96kmh vmax0.00kmh

Pogoda utrzymuje się mniej więcej taka, jak wczoraj w Murowanej, czyli nie ciepło, ale znośnie. Długo z Tomkiem leniuchujemy po wczorajszym ściganiu, ale koło 14 zbieramy się na rozjazd. Wychodzimy chyba w ostatnim momencie, kiedy pogoda jest jeszcze całkiem dobra. Po dojechaniu do Brwinowa zaczyna lekko kropić, a zanim dojeżdżamy do Pruszkowa to już pada. Zanim dojeżdżamy do domu kapie z nas równo. I jak tu jechać powoli, kiedy masz świadomość, że im szybciej popedałujesz, tym szybciej przestaniesz moknąć :p


Kategoria W Towarzystwie

Z Tomkiem

Wtorek, 30 kwietnia 2013 | Rower:Accent Peak | temp 15.0˚ dst17.25/0.00km w00:55h avg18.82kmh vmax0.00kmh

Drugi dzień w pracy skończony o 15, więc udało się razem popedałować jeszcze przed jutrzejszymi zawodami. Oczywiście gdybym miała sama jeździć to pewnie by mnie się nie chciało, ale we dwoje to zupełnie co innego ;)


Kategoria W Towarzystwie

Dałam się namówić

Niedziela, 28 kwietnia 2013 | Rower:Accent Peak | temp 8.0˚ dst48.80/0.00km w02:30h avg19.52kmh vmax35.90kmh

Patrząc przez okno jakoś nie chce się wychodzić. Dobrze, że Tomek ma więcej samozaparcia i potrafi też przekonać tych, którym nie bardzo się chce :p
Szybko przekonuje się, że wcale nie jest tak zimno jak mnie się wydawało i od tej pory jedzie się fajnie.

Wystarczyło 5 min, żeby zmienić nastawienie, że to wcale nie kara, a czysta przyjemność ;)
Jedziemy do Kampinosu. Początek w lesie mokry, ale później jest coraz lepiej.

Zaletą kiepskiej pogody jest to, że poza nami w lesie jest niewiele ludzi i koło Zaborówka udaje nam się spotkać kilka sarenek :)

Pod górkę w Roztoce. Nie dałam rady do końca :(


Kategoria Las, W Towarzystwie

MTBCrossmaraton Daleszyce

Niedziela, 21 kwietnia 2013 | Rower:Accent Peak | temp 15.0˚ dst42.00/0.00km w03:12h avg13.12kmh vmax54.80kmh

Grunt to dobre nastawienie. Ja jednak na nic wielkiego nie liczę. Jadę, byle dojechać, a jak będzie z czego i z kim, to powalczyć :)
Start jak zwykle szybki i tradycyjnie większość mnie wyprzedza. Dojeżdża do mnie również Kasia, z którą chwilę jadę i krótko rozmawiamy. Po wjeździe w teren powoli zaczynam poznawać zeszłoroczne podjazdy :) Robi się tłoczno i powoli ludzie zaczynają schodzić z rowerów. Kilka osób jednak uporczywie krzyczy, że jadą i ja łapię się z nimi. Udaje się jak na razie jechać. Momentami ciężko, ale ciekawie :) Bywa tak, że jadę 6 km/h a serce wali z częstotliwością co najmniej 190 :p
Na trasie jest sporo błota, w których co jakiś czas ktoś sobie nie radzi. Początkowo mnie idzie dobrze, chociaż zdarzają się miejsca, w których tracę. Jednak nie jest źle. Minęło 1,5 h jazdy, a przede mną cały czas widzę Kasię. Niedługo później motywuje się do szybszej jazdy i znika. Myślałam, że odjedzie dużo wcześniej.
Zaczynam odczuwać powoli zmęczenie, ale walczę z każdym kamykiem na podjeździe pod Zamczysko. Na zjazdach też ciężko, jest strach! W końcu to jeden z pierwszych wjazdów w teren, na dodatek nowy rower. Nie ma jednak nic lepszego niż zjeżdżanie zjazdów z wykrzyknikami, na których po raz pierwszy bolą i trzęsą się ze zmęczenia nogi a nie ręce, i zjechanie ich do końca :D

Po krótkiej wizycie na bufecie podjazd kiler- łąka, mało nachylona, ale jakoś mocno przyciąga i trzyma koła :p
Dale to już niewiele się dzieje, myślę tylko o ukończeniu tego maratonu. Na ten raz mi wystarczy. Przypomniałam sobie jak się jeździ maratony, że to ból i walka od startu do mety :p

Czas na mecie dobry, miejsce też, więc jest się z czego cieszyć. Mimo niewielu dotąd przygotowań, trasa w Daleszycach mnie nie pokonała, więc coś może jeszcze ze mnie będzie w tym sezonie :)
A poza tym koledzy z drużyny przekonali mnie, że każdą niedogodność można przekuć w atut- wycinając wyrostek pozbyłam się jakichś 100g! :)
Czas 3:12, K2 5/20
HR 183, 200


Kategoria góry, Las, PTU Eclipse Biketires, W Towarzystwie, zawody

Z Tomkiem

Sobota, 20 kwietnia 2013 | Rower:Accent Peak | temp ˚ dst22.00/0.00km w01:10h avg18.86kmh vmax0.00kmh

Tomek odbiera mnie z Gołąbek i jedziemy do Bronisz, a później do Józefowa. Większość trasy zrobiona z torbą pełną klamotów na jutrzejszy maraton, więc tym bardziej musiało być wolno :p Po pozbyciu się bagażu robimy jeszcze wspólnie kilka przyspieszeń i jedziemy do domu leniuchować.


Kategoria W Towarzystwie

Drugi trip

Środa, 17 kwietnia 2013 | Rower:Accent Peak | temp 20.0˚ dst37.40/0.00km w01:45h avg21.37kmh vmax35.90kmh

Umawiam się z Tomkiem na Marymoncie i razem ruszamy w drogę. Tomek robi trening w S2 a ja po prostu mam za nim nadążyć, bo dla mnie to już trochę większy wysiłek :p
Po dzisiejszym deszczyku w lesie pachnie lasem :D, ale warunki są różne, miejscami się kurzy, miejscami jest mokro i stoi woda.

Trochę zapomniałam jak się jeździ w terenie i szczególnie na krętym singlu jedzie mi się mułowato: nie te przełożenia, nie nadążam składać się w zakręty i jeszcze przestraszyłam się korzeni na mikro zjeździe :p
Na asfalcie Tomek robi szybkie 3 min z niską kadencją i...ledwo utrzymuję się koła. Łolaboga, jak on może tak szybko jechać. A to jeszcze nie było na maksa o_o Ciężko w tym roku będzie robić wspólne wycieczki :p


Kategoria Las, W Towarzystwie

Asfalto

Wtorek, 5 marca 2013 | Rower:Kelly's Magic | temp 9.0˚ dst36.00/0.00km w01:34h avg22.98kmh vmax39.00kmh

Wyjechałam na rozruch a dopiero jak wyjechałam to wymyśliłam, że w sumie powinnam dzisiaj zrobić test drogowy. W końcu przecież trzeba zacząć trenować, a nie tylko jeździć. W takim wypadku chciałam zrobić bardzo lekki przejazd, ale spotkałam Michała na szosie i lekko już nie było :p A do tego ten wiatr. Szybko razem dojechaliśmy do Konstancina i tam się rozstaliśmy, bo chciałam jeszcze dokręcić do 1,5 h. Podjazd pod skarpę do domu ciężko idzie i to mnie trochę niepokoi. Trzeba popracować nad siłą.
A tu piosenka, która kojarzy mi się z niespieszną, chilloutową jazdą latem :)


Kategoria W Towarzystwie