Do pracy i na grilla.
Piątek, 11 czerwca 2010 | Rower:Kelly's Magic | temp 30.0˚
dst66.15/0.00km
w03:08h avg21.11kmh
vmax37.10kmh
Mieliśmy jeździć zanim razem pojechaliśmy do mojej pracy, ale był taki upał, że nie chciało się nic. Przeleżeliśmy więc ile się dało i ruszyliśmy w kierunku Pola Mokotowskiego. Po drodze miałam niewielką kolizję z dziadkiem na składaku, który wjechał na mnie, kiedy ja próbowałam go ominąć. Całe szczęście nic się nie stało oprócz paru siniaków i skręconej kierownicy. Dalsza droga to masakra, po dojechaniu na miejsce byliśmy całkowicie mokrzy.
Szybkie sprzątanie i jazda w kierunku Raszyna, ale naokoło, bo mieliśmy dużo czasu. Dojechaliśmy do Natolina i tam wjechaliśmy w las. Kilka kilometrów ulgi, bo było tam trochę chłodniej. Na działce zjedliśmy grilla a kiedy komary nie dawały już siedzieć ruszyliśmy do Tomka do domu. Było po 23. Już zdecydowanie chłodnej i dlatego przyjemnie się jechało. Ja mam na stanie tylko jedną lampkę, tylną, dlatego jechałam za Tomkiem. Na drogach zdecydowanie pusto, bezwietrznie, przyjemna temperatura, więc jechało się bardzo przyjemnie ;) Większość drogi była oświetlona latarniami (Tomek specjalnie tak wybierał), więc tylko krótkie kawałki jechało się na czuja :p Po drodze tylko raz mieliśmy 'przyjemność' spotkać psa biegającego po drodze, ale Tomek potrafi sobie dobrze z takimi radzić ;) a reszta drogi spokojna. Przyjemność z jazdy w takich warunkach 100% ;)
Kategoria W Towarzystwie