Mazovia MTB - Lublin.
Niedziela, 20 czerwca 2010 | Rower:Kelly's Magic | temp 17.0˚
dst59.67/59.67km
w04:05h avg14.61kmh
vmax42.60kmh
Do Dzisiaj nie wiedziałam co to błoto :p Na trasie masakra, chociaż początkowo mi się bardzo podobało. Mimo warunków zadebiutowałam w mega. Tomek myślał, że skrócę trasę i pojadę fit, ale umowa była na mega, więc tak jechałam. Niestety Tomek nie miał szczęścia i zerwał mu się łańcuch, o czy dowiedziałam się mijając go na trasie. Deszczowo, wietrznie, błotnisto. Moja wiatrówka zaczęła przepuszczać wodę jak staliśmy i czekaliśmy na start w sektorach. Później z każdą kałużą nabierałam wody do butów. Okulary parowały, gripy się zsuwały. Najgorzej było jak zaczęłam tracić siły i zgłodniałam. Ale mimo tych wszystkich niedogodności dojechałam cało na metę, w tempie powolnym, ale dojechałam. Zresztą taki był mój cel, dojechać i sprawdzić się na większym dystansie. Czuję ogromną satysfakcję, że mi się udało, że nie miałam żadnej awarii ani większych problemów ze sprzętem (ale doprowadzenia go do stanu sprzed maratonu może być wielkim problemem :p).
Jednak po takich maratonach stwierdzić można, że wszyscy co jechali mają nierówno pod sufitem! Na trasie nie było widać ŻADNYCH miejscowych, oprócz policji, która pilnowała trasy, a my nie dość że mokliśmy to jeszcze przemierzaliśmy wiele kilometrów w błocie.Lublin
© magdafiszDobra aura na ściganie się ;)
© magdafisz
Kategoria W Towarzystwie, zawody