Marzec, 2012
Dystans całkowity: | 606.74 km (w terenie 218.00 km; 35.93%) |
Czas w ruchu: | 29:49 |
Średnia prędkość: | 20.35 km/h |
Maksymalna prędkość: | 44.30 km/h |
Liczba aktywności: | 14 |
Średnio na aktywność: | 43.34 km i 2h 07m |
Więcej statystyk |
Rozruch na spalaniu tłuszczu
Poniedziałek, 5 marca 2012 | Rower: | temp ˚
dst0.00/0.00km
wh avgkmh
vmax0.00kmh
Oj jak po wczorajszym wszystko boli. Kolana ledwo się zginają, lewy triceps coś mnie boli, na nogach nowe siniaki. Ale na fatburn idę, bo jak nie poskaczę, to będzie jeszcze gorzej :)
Na koniec 8 min odpoczynku w łaźni parowej i można ruszać na zajęcia. To jest dobry początek dnia :)
Kategoria Bez roweru, Samotnie
Mazovia Mrozy.
Niedziela, 4 marca 2012 | Rower:Kelly's Magic | temp 2.0˚
dst39.00/30.00km
w02:11h avg17.86kmh
vmax40.40kmh
Pierwsze zawody zimowe, pierwsze w 2012, pierwsze w nowym teamie :)
Pogoda jest dobra, słońce, lekki mróz. Może nie będzie takiej gnojówki jak wczoraj w Kabackim. W końcu Zamana napisał, że 80% trasy jest po suchym ;)
Najbardziej obawiam się o stopy, że szybko zmarzną :p Niestety dzieje się to już w samochodzie i przez całą drogę 'pobudzam krążenie' na różne sposoby :p Na miejscu odbieramy numery od Ździcha i szykujemy się na rozgrzewkę. Mimo słońca jest chłodno i przez to ubieramy się za ciepło, co okazuje się dopiero na trasie. Startuję z sektora 5, który połączony jest z dwoma następnymi, ale tłoku na początku nie ma. Wszyscy poza tym mi odjeżdżają na pierwszych kilometrach bo to długa asfaltowa prosta. Przy prędkości 40 km/h mówię pas i nie gonię, bo się wypruję i później zdechnę. W 'terenie' zaczynam odzyskiwać pozycje. Ciężko jest jechać w 'sznurku', który jedzie uprzywilejowaną ścieżynką, a gdy czuje się, że można by było jechać szybciej. Tam gdzie można to staram się wykorzystywać inny tor jazdy, ale czasem się boję wyprzedzać, bo jest dużo 'niespodzianek' w postaci dziur. Czasem też głupie błędy powodują, że wypracowana przewaga szybko ginie i tego najbardziej się żałuje.
Pierwszą glebę zaliczam koło 10-15 km,kiedy to koło mi się uślizguje na niepozornym lodzie. Dobrze, że wywracam się na prawy bok, to nie obijam starego siniaka, ale lecę tak, że przednie koło zatrzymuje się na drzewie, a ja na rowerze. Łapię 'wypadnięty' bidon i w drogę. Teraz trochę ostrożniej muszę jechać po tym lodzie, którego jest dość dużo na dzisiejszej trasie.
Ścieżki robią się miejscami wąskie i nie ma mowy o wyprzedzaniu. To powoduje, że stawka się rozciąga. Pewny fragment trasy jadę sama. I to jest kiepskie, bo zaczynam zamulać i tempo spada. Akurat zaczynają się podjaździki i zjaździki, więc co jakiś czas ktoś tam w oddali mignie. Robi się też bardziej technicznie, bo jest masa lodu i kaszastego śniegu. Najgorszy jednak dla mnie fragment to droga z jakiegoś piachu gliniastego, bądź gliny piaszczystej, która zasysa i żeby jechać, trzeba mocno pedałować. Jazda z prędkością 11 km/h to mój max! O dziwo wtedy właśnie ktoś mi się przykleja na plecy. WTF?! Jedziemy z wiatrem, 10-15 na godzinę, więc jazda na kole nie daje chyba nic, oprócz fontanny na twarz zawodnika z tyłu..
Dobrze, że jest już coraz bliżej mety, bo siły mnie opuszczają i jest mi niewygodnie i zdecydowanie za ciepło!
Finisz oczywiście zwycięża zawodnik jadący mi jakieś ostatnie 10 km na kole. Jeszcze mi dziękuje, że go pociągnęłam, bo już nie miał siły. Facet wyleczył się chyba z kompleksów i uratował swój honor jak mnie wyprzedził, pewnie z jakieś 2 sekundy :p
Pawła i Tomka zastaję w samochodzie jak się przebierają. Sama zabieram torbę i lecę do szkoły, żeby się ogrzać i przebrać w suche ciuchy. W tym czasie omija mnie teamowa zupa i sernik, damn! Ale posilam się grochówką i ciastem na stołówce. W międzyczasie przychodzi wynik smsem- z czasem 2:10:37 jestem 4 open, 2 k2. Najlepsza była Maja Busma z czasem 1:53:09. Wynik zadowalający, mimo lekkiego niedosytu z własnej jazdy. Ale strata czasowa do Mai to przepaść :p
Kategoria PTU Eclipse Biketires, W Towarzystwie, zawody
Z potrzeby ruchu.
Sobota, 3 marca 2012 | Rower:Kelly's Magic | temp 5.0˚
dst24.46/22.00km
w01:20h avg18.35kmh
vmax26.90kmh
Wczoraj umówiliśmy się z Tomkiem na basen. W szatni jednak po zmianie butów na klapki okazało się, że zapomniałam wsadzić tam resztę rzeczy do pływania :p O losie. Godzinę siedziałam na widowni :/
Dzisiaj nie mogłam już wysiedzieć! Temperatura na plusie i wiatr. Jak nic trzeba jechać do lasu, ale pewnie będzie błoto.
Już na pierwszej prostej niezła gnojówka na ścieżce, ludzie mijają bokami, a ja muszę pokonywać ją środkiem. Dużo ludzi dzisiaj, z przewagą biegaczy. Czemu ja dzisiaj się nie zdecydowałam pobiegać?
Pogoda ładna, widoki ładne. Tęsknie za zielenią, dlatego widok zazielenionego pola jest przyjemnym widokiem.
Było tak ładnie, że nawet sobie przystanęłam na trochę na ławeczce, posłuchać i powypatrywać ptaków.
A drzewa szumiały i kołysały się na wietrze :)
Jeździło mi się ciężko i wolno. Spodziewam się takich warunków jutro na trasie maratonu, czyli będzie trudno :p
Kategoria Las, Samotnie