Murowana Goślina
Środa, 1 maja 2013 | Rower:Accent Peak | temp 15.0˚
dst77.20/0.00km
w03:42h avg20.86kmh
vmax52.90kmh
Hura, Hura, inauguracja maratonów w górach!
Nie w tym roku. Tym razem tradycja spędzania majówki w Złotym Stoku została przerwana, bo maraton wylądował pod Poznaniem. Będzie więc debiut w Murowanej Goślinie na najdłuższej dla mnie, jak dotąd w tym roku, trasie 76 km :)
Początek szybki, wszyscy uciekają by na ścieżkach nad Wartą i tak jechać gęsiego. Jest trochę górek, podbiegów i przepraw przez wodę. Miałam szczęście, że na przejeździe przez mały strumyczek, byłam przed osobą, która się tam postanowiła skąpać i przyblokować lekko ruch :p
Po przejechaniu pętli mini zrobiło się przede mną praktycznie pusto. Spadek sił i trzeszczący napęd nie powoduje, że jedzie się łatwo. Po złapaniu koła chłopakowi z Poznania i po krótkiej rozmowie jedzie mi się dużo lepiej i zaczynam doganiać. Przed Dziewiczą mijam Kasię, która słabo się dziś czuje. O Dziewiczej słyszałam dużo i szybko odpuszczam, bo walka z każdym centymetrem pod górę spowoduje zbyt duże zmęczenie, a do mety jeszcze daleko :p
Przede mną cały czas nikogo i mocno pilnuję oznaczeń, bo nie raz myślałam, że się zgubiłam. Przecież to nie możliwe, żebym jechała w takiej czarnej dziurze :p A wszyscy mówili, że grunt to złapać dobre koło :p
Wypłaszcza się coraz bardziej, więc czuję, że meta już blisko. Na ok 5 km przed metą wyprzedza mnie czołówka GIGA w strojach Sante. Dogania mnie też grupka panów, z którymi gdzieś tam na trasie się wcześniej ścigałam. Zanim wyjeżdżamy z lasu jednak odskakuję i na metę wpadam zaraz za dwoma chłopakami, których już nie dałam rady dogonić. Okazuje się, że niedługo za mną wjeżdża Ela z teamu i Ania z northeca. Czyli mały sukces jest :)
Czas 3:42, K2 9/17
HR 173, 199
Kategoria Las, PTU Eclipse Biketires, zawody