Na Wolę i zobaczyć KPN
Czwartek, 23 sierpnia 2012 | Rower:Kelly's Magic | temp 25.0˚
dst51.98/0.00km
w02:14h avg23.27kmh
vmax33.30kmh
Jedziemy do pracy razem. Razem łatwiej jest się zmobilizować do porannego wstawania, a później się fajnie razem jedzie :)
Po drodze Tomek namawia mnie na 'czwartkowy Kampinos'. W sumie czemu nie. W pracy jestem wcześnie, więc i wcześniej będę mogła wyjść, żeby zdążyć dojechać. U Tomka pod pracą jestem o 16. Mam poczekać jeszcze chwilę i zaraz ruszamy. Chwila przedłuża się prawie do godziny. Czekam, bo mój telefon ładowany całą noc właśnie się wyładował i nie mogę nawet zadzwonić i upewnić się, że mam czekać.
Nastrój mam już dość popsuty. Z Marymontu ruszamy o 16.45, więc musimy pędzić, żeby chłopaki za długo nie czekali. Ale ja mam problemy, żeby jechać szybko. Niemoc mnie dopadła, a jeszcze zaczęłam mieć zawroty głowy, atakował mnie głód i ogólnie strasznie dziwnie się czułam. Tomek chce, żebym mimo wszystko z nimi jechała. Tylko, że jak się teraz wypruję przez to gonienie za czasem, to później nie starczy mi sił, żeby gonić wariatów na rowerach :p
Dojeżdżam pod BD, witam się i zaraz żegnam, bo obieram inny niż Roztoka kierunek, a mianowicie sklep z jedzeniem :p Tylko, że Tomek trochę źle mnie pokierował, więc sklepu muszę szukać, a jak już znajduję, to rzucam się na słodką bułkę i Corna.
Moja wycieczka kończy się po dojechaniu do metra Młociny. Zapakowana w metro odzyskuję lepsze samopoczucie, ale sama jazda mnie mocno usypia, do tego stopnia, że nie mogłam utrzymać oczu otwartych :p
Szkoda, że nie udało się pojeździć po Kampinosie, bo w 'przedsionku' Kampinosu widziałam kwitnące wrzosiki, więc w samym lesie musi być już bardzo ładnie, zresztą jak zawsze :)
Kategoria W Towarzystwie