Gwiazda Mazurska - 2 etap.
Piątek, 8 czerwca 2012 | Rower:Kelly's Magic | temp 17.0˚
dst67.80/0.00km
w02:52h avg23.65kmh
vmax41.10kmh
Pogoda od rana nie tragiczna, ale też nie najlepsza. Niebo zachmurzone, coś od czasu do czasu kapnie. Mimo wszystko trzeba jechać. Do Jedwabna dojeżdżamy wcześnie. Po przygotowaniu sprzętu ruszamy na objazd.
Jest chłodno, ale w lesie się rozgrzewamy i decydujemy, że jednak jedziemy na krótko.
Jedziemy końcówkę trasy, wspólną dla wszystkich dystansów, ale mamy lekkie zastrzeżenia co do oznaczenia. Przez przypadek znajdujemy kawałek trasy, na który nie było oznaczonego wjazdu ani zjazdu, a dobrze by było się nie pogubić na końcówce. Czasu coraz mniej, więc wracamy powoli na stadion.
Okazuje się, że sektor dla fita i mega kobiet jest połączony. Żeby dobrze się ustawić musimy się trochę wepchnąć do przodu i w oczekiwaniu na start robimy 'rozpoznanie' przeciwników. Ale samo rozglądanie się nie wskazuje nam, kto może dzisiaj jechać mega, więc pytam, kto jedzie. Podnoszą się dwie ręce. Dodając do tego mnie i Ulę robi się 4. WOW, ale szał! Żeby było jeszcze lepiej, jest nas dwie z K2 i dwie z K3 :)
O 11:00 startuje hobby, później faceci mega, faceci fit, a na końcu o 11:07 reszta świata, czyli my.
Ula od razu ucieka do przodu, a ja jadę jak sierota, bo nie mam jak wyprzedzać. Jak wjeżdżamy na pola to gonię kilka dziewczyn i do rozjazdu, który jest jakoś blisko, jadę praktycznie z nimi. Przy rozdzielaniu się zauważam, że cały pociąg ciągnęła Marta.
Chwilę po skręcie na mega słyszę "Cześć. To co? Zostałyśmy same, to jedziemy razem?". Pewnie! Na płaskich odcinkach jedziemy na zmiany, co 3 minuty zmiana, a w terenie jak która może. Chwilę zapoznawczo rozmawiamy. Ola jest z K3, więc bezpośredniej walki między nami nie ma. Okazuje się, że już 12 lat startuje w triathlonie, a gwiazdę jedzie treningowo, bo przygotowuje się do Ironmana. Szybko jednak kończymy rozmowy, bo trasa jest szybka i trzeba pruć do przodu ile się da. Co jakiś czas udaje nam się kogoś wyprzedzić, ale są to dosłownie pojedyncze osoby. Do bufetu dojeżdżamy dość szybko. Picia mam pod dostatkiem, ale bym wzięła coś do jedzenia. Tu jednak zonk, bo żadnego jedzenia nie ma ;/
Dojeżdżamy do pierwszych wzniesień i od razu ilość zawodników przed nami się zagęściła. Niektórzy prowadzą. Wszyscy jednak puszczają nas uprzejmie i z lekką zazdrością patrzą jak wjeżdżamy i znikamy. Po krótkim podjeździe zaczynają się lekko nachylone zjazdy serpentynami po malowniczych ścieżkach. Ale czasu na podziwianie nie ma, jedziemy przed siebie. Wyprzedzamy coraz więcej osób. Trzymamy niezłe tempo. Ja na zjazdach lekko odskakuję, ale na płaskim Ola jest bardzo mocna. Sama przyznała, że rower to jej najmocniejsza strona na triathlonie.
Mimo, że jedziemy razem i szybko się przemieszczamy, to mnie trasa zaczyna się już trochę dłużyć. Plecy na lewo od 'krzyża' coś zaczynają boleć. Dojeżdżamy do odcinka, którym jechałyśmy w drugą stronę po rozjeździe, czyli powoli zaczynamy się zbliżać do końca. Zaraz jest bufet, na którym dostaję batona. Chętnie bym zjadła, ale gryzę tylko raz, bo powoli zaczynam odstawać od Oli. Narastający ból, głód i zmęczenie powodują, że jestem coraz dalej i w końcu kończy się to tak, że zupełnie gubię Olę z horyzontu. No trudno, nie powalczę o drugie miejsce open.
Przedostatnia prosta.
Na metę wjeżdżam koło w koło z jakimś panem, który podpuszczał mnie do mocnego finiszu. Udało mu się i jeszcze na kilka obrotów korbą wykrzesałam trochę siły :p
W miasteczku już wszyscy z biketiresów są. Najszybciej na mecie zameldował się Damian, który jest zadowolony ze swojej dzisiejszej jazdy.
Po nieskutecznych próbach rozciągnięcia i rozmasowania pleców idę w poszukiwaniu jedzenia. Szkoda, że nie ma nic ciepłego, ani żadnego owocu. Trudno, zapycham się bułką drożdżową ;/
Na wyniki kobiet na mega nie musimy czekać, bo je znamy, ale dekoracja zostanie odłożona na jutrzejszy dzień, bo jeszcze nie wszystkie dziewczyny zjechały z trasy. To w sumie nie tak źle. Możemy jechać do domków i się regenerować, szczególnie ja z moimi plecami!
Kategoria PTU Eclipse Biketires, W Towarzystwie, zawody