Przesieka - czasówka i najwolniejsza wycieczka w życiu.

Sobota, 26 maja 2012 | Rower:Kelly's Magic | temp 25.0˚ dst24.00/0.00km w02:27h avg9.80kmh vmax43.40kmh

Przed startem jak zwykle trochę nerwów, jak zwykle o to trochę za dużo!
Jedziemy z Tomkiem i Mateuszem na ostatni objazd trasy. Na podjazdach próbuję jechać trochę za szybko, bo łapie mnie zadyszka. Trasa tylko w miejscu kałuż trochę bardziej rozjeżdżona niż wczoraj, łąka skoszona, ale poza tym żadnych innych niespodzianek.
Startuję 10:08, czyli jako ósma. Minutę za mną startuje Edyta z UW. Będę musiała uciekać :p

Szybko doganiam dziewczynę przede mną i gonię następne, czyli nie jest źle. Jedzie mi się coraz lepiej. Przejeżdżam nawet przez kamienie przed pierwszym mostkiem :) Ostry zakręt w prawo, zaraz po zjeździe, a zaraz przed kolejnym podjazdem, udaje się pokonać na rowerze, czyli znowu lepiej niż na objeździe :) Nawet dwóm miejscowym, którzy akurat byli w tamtym miejscu, podobał się mój przejazd "Patrz, ale poszła!".
Dojeżdżam do zjazdu z kamieniami, który szybko pokonuję na nogach. Dalej bez problemów, aż do ostatniego podjazdu, chociaż tutaj też udaje mi się dojechać dalej niż dotychczas. Przejeżdżając koło sklepu słyszę głośny doping Bartka, Tomka i Mateusza. Na mecie mam czas 32:06, z czego trzeba odjąć 2:28 bo sędziom coś się przesunęło, czyli wychodzi 29:38. W sumie nieźle.
Kasia startuje jak już jestem na mecie. Niestety spóźniła się na start, przez co będzie miała kiepski czas.
Najlepszy czas wśród dziewczyn ma Weronika, 25:33 [22:05]. Mój czas przejazdu jest 17, czyli całkiem przyzwoicie. Jutro może uda się coś więcej wywalczyć :)
Koło 12 startują faceci. Mateusz na trasę wyrusza 20 min przed Tomkiem. Czekam z Tomkiem na start, a później idę na ostatni podjazd obserwować i kibicować.
Po ponad dwudziestu minutach nadjeżdża Tomek. Pod górę idzie bardzo ładnie, ale niestety zahacza kierownicą o ogrodzenie i musi dalej biec. Na górze spada mu jeszcze łańcuch, przez co nie uda mu się dogonić chłopaka jadącego przed nim.
Na mecie okazuje się, że Mateusz nie dojechał, bo miał wypadek.

Idziemy razem na obiad, a zaraz po zjedzeniu wyruszamy z Tomkiem na kolejną wycieczkę. Początkowo jestem niechętna, ale być w takiej okolicy i przejechać się tylko 5,5 km po pętli to głupota! Ustalamy tylko, że ja jadę wolno, a nawet bardzo wolno, żeby się nie przeforsować przed jutrzejszym ścigiem. Zresztą szybko jechać się nie chce jak takie widoki wkoło :)



Gdzie jest Tomek?
Celem wyjazdu był dzisiaj zjazd do Borowic po telewizorach. Początek jest 'niegroźny' i da się jechać, ale dzisiaj nie chcę ryzykować i jadę bardzo ostrożnie. Aż za ostrożnie i za wolno jak na niektóre kamienie, na których się zatrzymuję. I zaczyna się dla mnie schodzenie, a Tomek szaleje w dół i cieszy się jak dziecko, chociaż większość miejsc dla niego też jest nieprzejezdna.

Do Przesieki wracamy znanym nam z wczoraj zielonym szlakiem.


Kategoria zawody, W Towarzystwie, Las, góry, AZS


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa emkre
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]