Cerna Voda - Rychlebské stezky.
Piątek, 4 maja 2012 | Rower:Kelly's Magic | temp 18.0˚
dst16.00/0.00km
w01:30h avg10.67kmh
vmax42.60kmh
Dzisiaj w planach musiało znaleźć się coś niezbyt męczącego, żeby nie wypalić się przed jutrzejszymi zawodami. Poza tym deszczowe chmury się kręciły i co chwila straszyły deszczem.
Pada pomysł przejechania się po Rychlebskich stezkach. Podobno fajnie można tam pojeździć, ale nikt ze znajomych jeszcze tam nie był. Umawiamy się z Dorotą, Jarkiem i Grześkiem i na miejsce jedziemy samochodami.
Razem z Tomkiem i Grześkiem ruszamy na ten średnio trudny szlak, a Dorota z Jarkiem objeżdżają te najłatwiejsze ścieżki.
Początek jedzie się po szutrówkach, ale po pewnym czasie robi się ciekawiej. Na początek przejazd przez rzeczkę i dalej jedzie się już singlem. Puszczam chłopaków przed siebie i próbuję nie panikować jak pojawiają się coraz większe kamienie. Mimo małej wiary w siebie jakoś udaje mi się na razie jechać. Widoki zaczynają się takie, że nie dowierzam, że jest tu tak pięknie. I nie wiadomo, jechać czy stać i patrzeć :p
Czasami jednak robię sobie spacer, ale chyba jednak ze strachu :p
Po wjechaniu na górę jest rozwidlenie na trudną i średnio trudną trasę. Jedziemy na tą średnio trudną, uff :p Ale wbrew pozorom łatwo nie jest. Masa, masa, masa kamieni. Jeden za i na drugim, ale jakoś trzeba jechać. Tak jak mówi Tomek, to świetny trening do balansowania na rowerze. Ba, to w ogóle świetny trening! Patrzę na drogę i w wielu miejscach myślę 'tutaj to nie przejadę', ale mimo wszystko próbuję. I wiele razy okazało się, że jednak potrafię przejechać! Ale to jest budujące.
Tylko nie można za bardzo urosnąć w tą pewność siebie, bo nawet Tomek i Grzesiek zaliczają niegroźne, ale bolesne doświadczenia na tej trasie.
Grzesiek
Ale te zdjęcia trochę oszukują. Wygląda to tak, jakby wszystkie kamienie były zlokalizowane tylko po bokach, a na ścieżce jest tylko mały, biały żwirek :p Trzeba tam być, żeby wiedzieć jak jest naprawdę :p
W pewnym momencie trasa wyjeżdża na asfalt i skręca w szutrówkę. Myślałam, że tak już będzie do końca, ale trochę się pokomplikowało. Teraz było sporo korzeni. W sumie dobre przygotowanie przed jutrzejszą Borówkową :)
Chłopaki szybko mi znikają, ale ja też chyba jadę dość szybko, przynajmniej tak mi się wydaje :p W pewnym momencie mam okazję do zrobienia OTB, bo tylne koło leciało już do góry (pewnie za mocno zacisnęłam przedni hamulec), ale ostatecznie udaje się zjechać bez lądowania na twarzy. Nawet nie wiem co zrobiłam, że się wyratowałam. Czy puściłam hamulec, czy przechyliłam się bardziej do przodu. Wszystko działo się tak szybko :p Dalej już bez problemów dojeżdżamy cało na parking.
Te ścieżki to rewelacyjna sprawa! Wszyscy byliśmy zachwyceni i nikt z nas nie spodziewał się czegoś takiego. Absolutnie warte polecenia.
Chwilę czekamy na Dorotę i Jarka i zawijamy się na kwatery. Reszta dnia spędzona na odsypianiu i ładowaniu baterii w pizzerii na jutrzejszy dzień :)