AZS MTB CUP WAT
Niedziela, 22 kwietnia 2012 | Rower:Kelly's Magic | temp 17.0˚
dst0.00/0.00km
wh avgkmh
vmax0.00kmh
Ruszamy samochodem od Tomka. Jest ciepło i zapowiada się, że będzie jeszcze cieplej. Wreszcie będzie można jechać na krótko :)
Po rejestracji i załatwieniu formalności składamy rowery i rozgrzewamy się.
Denerwuję się strasznie. Objeżdżamy niektóre miejsca i wyłapujemy kilka zmian. Całe szczęście nie będzie podbiegu,zmieniony jest teraz zjazd. Kurczę..martwię się o ten zjazd, ale po namowie Tomka próbuję tam zjechać. Nie jest tak źle, ale nie jest też tak łatwo (tak mi się wtedy wydaje, ale jak się ścigam to zjazd jest do łyknięcia praktycznie z zamkniętymi oczami :p).
Start się opóźnia. Nerwy zjadają mnie coraz bardziej. Z całej grupki dziewczyn znam tylko Kasię L. i Agnieszkę P. Rozpoznaję też Agnieszkę Bacińską, a Tomek pokazuje mi raczej pewną dzisiejszą zwyciężczynię, Weronikę Rybarczyk. Jest też zwyciężczyni zeszłorocznej edycji Warszawskiej. Mój cel na dzisiaj to ukończyć wszystkie 6 kółek i w razie możliwości nie dać się zdublować :p
Minutę przed nami startują juniorzy i mastersi, a później wszystkie dziewczyny. Na początku jest straszny tłok. Pierwszy zakręt w lewo na rozbiegówce jest ciasny i trzeba uważać, żeby się nie wpakować w niepotrzebną kraksę. Ale prawdziwy tłok zaczyna się przy pierwszych 'technicznych' kilometrach trasy. Podjazd pod belkę trochę mnie zaskakuje i wszystkie musimy już tam iść z buta. Trzeba powoli przebijać się do przodu, ale to jest trudne. To, co uczyłam się zjeżdżać w czwartek, dzisiaj biegnę, bo zrobiło się tam straszne błoto i nie ryzykuję OTB. Kilka następnych hopek też przebiegam i zyskuję tam kilka pozycji. Później jadę raczej bez problemów. W kilku miejscach trzeba przebijać się przez błoto (trochę śmierdzące), ale generalnie da się jechać. Pierwsza pętla zaliczona, jeszcze 5. Na trasie robi się coraz luźniej i mogę jechać swoim tempem. To mi odpowiada :) Praktycznie wszystko wjeżdżam, oprócz mini wału, przed którym jest błoto. Po kilku przejazdach pod wodą wybił się dół i jazda jest na ryzyk fizyk, albo się trafi na dół, albo nie. Raz bardzo niefortunnie wjechałam tylnym kołem i siodełko walnęło mnie prosto w krocze, ał :p
Tomek dopinguje w różnych miejscach. Mówi, że jestem 5. Jak to? Tak wysoko? Motywuje mnie to do co najmniej utrzymania tej pozycji. Na 3 kółku czuję lekki spadek mocy, więc wysysam żela. Chyba na tym okrążeniu słyszę też doping Kasi, która niestety złapała gumę.
Do końca jeszcze 2,5 kółka. Przede mną nikogo, za mną chyba nikogo. Tomek mówi, żebym jechała spokojnie, bo mam dużą przewagę. Ale w miejscu gdzie trasa zakręcała kilka razy widzę kolorowy strój BSA. Oooo, ktoś mnie goni. Wcześniej wyprzedzałam chyba 2 dziewczyny z BSA i zastanawiam się, czy to któraś z nich. Całe szczęście okazuje się, że to chłopak, a dubla od chłopaka mogę dostać :p Mniej więcej w tym samym miejscu, ale kółko później wyprzedza mnie drugi chłopak, tym razem z HP Sferis. Myślałam, że będzie chciał wyprzedzić przed górką (bo mógł sobie przecież pomyśleć, że jakaś kiepska dziewczyna może go zablokować). Ale nie chciał, więc na górkę wjeżdżam pierwsza i zjeżdżamy już razem. Proponuje mi, żebym usiadła mu na kole, ale dziękuję, nie tym razem :p Muszę jeszcze przejechać jedną rundę, a on już kończy (później Tomek mi powiedział, że kolega ów miał pecha, bo urwał siodło i po wymianie musiał wszystkich gonić).
Jak sędziowie wpuszczają mnie na ostatnią pętlę to już jestem zadowolona, bo nie dałam sobie wsadzić dubla :D Ale zaraz później przeżywam chwilę grozy, bo na pierwszej prostej w lesie za stadionem na drogę wchodzi mi ropucha. Ona w prawo, ja w prawo. Krzyczę, ale nie wiem czy udało mi się ją ominąć..Po skończeniu swojego dystansu pełna obaw jadę sprawdzić, czy jest gdzieś mokry placek, ale uff, nie było, czyli jej nie rozjechałam :p
Teraz startują faceci. Staję w kilku miejscach na trasie dopingować Tomka i Kamila oraz Bartka, ale robię też jako podawaczka bidonów. Zrywa się coraz większy wiatr i szybko się wychładzam. Nie pomagają przemoczone całkowicie buty i stopy w nich siedzące. Tomkowi udaje się przejechać 5/8 okrążeń. Spotykamy się na mecie.
Wyników nigdzie nie ma wywieszonych, ale jest prawdopodobieństwo, że będąc 6 open coś udało mi się wywalczyć :) Czekamy z Tomkiem więc do dekoracji. Na pudło wychodzę 3 razy.
Zajęłam 3 miejsce z Elicie kobiet, 3 miejsce w klasyfikacji akademickiej i 1 miejsce w Mistrzostwach Warszawy i Mazowsza !!
Z elitą
Klasyfikacja akademicka
I najcenniejsze, Mistrzostwa Warszawy i Mazowsza
AAAAAAAaaaaaa, jestem mega szczęśliwa! Tyle obaw przed startem, a później taki wynik :D Dziękuję mojemu 'trenerowi indywidualnemu', który dużo się nasłuchał mojego jęczenia przed startem i wykazał się dużą cierpliwością :)
Przejazd zdecydowanie powyżej oczekiwań. Cieszę się, że udało mi się zaskoczyć niektóre osoby, w tym Grześka, głównego organizatora. To on podjął się zaopiekować sekcją kolarstwa górskiego na SGGW, która została stworzona praktycznie dla mnie :)
Ale wyszła relacja! Czekam teraz na zdjęcia fotografów, którzy licznie obstawili trasę ;)
Medale :)
Kategoria PTU Eclipse Biketires, W Towarzystwie, zawody, AZS