Po okolicy.
Wtorek, 3 kwietnia 2012 | Rower:Kelly's Magic | temp 10.0˚
dst52.18/10.00km
w02:05h avg25.05kmh
vmax39.00kmh
Rano umówiłam się z Gosią na tbc. Na zajęcia idę tym razem z czekoladowym zającem, który jest podziękowaniem i wyrazami uznania dla najlepszej instruktorki, do której chodziłam. U niej zawsze były wesołe, ciekawe i dające w kość zajęcia. Trochę będzie mi brakowało tych zajęć, ale pod koniec roku na pewno znowu zacznę na nie uczęszczać :)
Koło 16 zaczynam się zbierać na rower, ale wychodzę dopiero przed 17. Tyle czasu zajęło mi czyszczenie i smarowanie łańcucha i amora. Kierunek asfalty konstancińskie. Fajna pogoda się zrobiła bo praktycznie nie wiało i można było swobodnie jechać w każdym kierunku. Czuję, że jadę mocno i jak spoglądam na licznik to coś mi się nie zgadza. 19km/h, za sekundę zmienia się na 14. Na plecach siedzi jakiś gość, więc chyba nie trzymał by się takiego powolniaka :p Kilometrów jakoś też za mało. Zatrzymuję się i poprawiam magnes. Teraz wszystko się zgadza, prędkość skoczyła w okolice 30 km/h. Jadę slalomem na podjazd w Słomczynie. Jeden raz, więc mocno jadę z blatu i na końcówce mam prędkość powyżej dwudziestu :)
Dojeżdżając do Obór słychać pojazd jadący z tyłu na sygnale. Akurat mija mnie, jak zrównuję się z samochodem jadącym z naprzeciwka. Samochód zjechał na pobocze, ja też wjechałam na piach, ale tak mało brakowało, żeby ta erka mnie zgarnęła..
Bardzo stare drzewo.
Z Gassów wjeżdżam na nowy asfalt wzdłuż wału. Wcześniej też tędy jeździłam, ale była tu szutrówka służąca jako dojazd na pola. A teraz elegancja francja :)
W poprzek drogi nagle przelatuje bażant i ląduje na wale. Drugi siedzi w krzaczorach, ale ucieka jak się zbliżam z aparatem. To już dzisiaj nie muszę jechać do ich kryjówki, chyba nawet za bardzo by się ściemniło zanim bym tam dojechała :)
Powoli wracam w kierunku lasu, gdzie dokręcam jeszcze kilka kilometrów. Teraz główne ścieżki w kabackim mają mało wspólnego z leśnymi ścieżkami. Wyglądają jak autostrady i póki las jest tak mało kolorowy to cały czar i urok lasu znika.
Wyszedł przyjemny i szybki, nawet bardzo szybki, trening :)