Pierwszy teamowy trening w KPN.
Niedziela, 11 marca 2012 | Rower:Kelly's Magic | temp 5.0˚
dst65.33/55.00km
w03:46h avg17.34kmh
vmax39.70kmh
Teamowe niedzielne treningi to już prawie standard, ja jednak jadę po raz pierwszy. W planach jest długa jazda ale lekka. Może dam radę, chociaż mam dużo obaw :p
Rano chodniki mokre, w niektórych miejscach leży coś podobnego do śniegu i na dodatek mocno wieje. Mimo tego planów nie zmieniamy. Bezchmurne niebo i mega słońce zapowiadają ciepły dzień.
U Damiana jesteśmy przed 9. Składamy rowery i w międzyczasie dojeżdżają Michał i Ździchu, a później zjawia się jeszcze Romek. Do kompletu brakuje tylko Jarka, którego spotykamy tuż pod lasem.
Damian i Ździsiek prowadzą przez cały czas. Ja jadę 'przed siebie' bo większość dzisiejszej trasy jadę po raz pierwszy. Tempo naprawdę jest spokojne i nie muszę się obawiać, że zostanę w ogonie :)
Pierwszy dłuższy postój na górze św. Teresy.
Po odsapnięciu zaczynamy zjeżdżać i zaraz się zatrzymujemy. Tomek mnie woła bo w krzakach czai się łoś. Daleko, ale widziałam :) Niedaleko spotykamy kolejne zwierzyny, jeden łoś z prawej, jeden z lewej.
Nie wiem gdzie jestem, ale niektóre szlaki są bardzo ładne :) I warunki do jazdy są bardzo dobre, mimo wczorajszych opadów. Cieszę się, że nie marnuję tej niedzieli w czterech ścianach przed telewizorem :)
Kolejny postój pod dębem Kobendzy.
Pada tu słowo 'sernik', które demotywuje niektórych do dalszej jazdy, lub inaczej, motywuje do powrotu :p
Ja powoli zaczynam czuć w nogach pieczenie, a zbliżamy się do punktu kulminacyjnego trasy - górki w Górkach. Dawniej tylko znane z opowieści, a teraz są na wyciągnięcie ręki, ale ja wybieram opcję płaską, po asfalcie :) Postój i regeneracja pod sklepem. Tu pada decyzja o powrocie. Jedziemy zasysającymi drogami i błotnistym terenem. Moje tempo w granicach 10-15 km/h i już zdecydowanie czuję zmęczenie nóg. Końcówkę drogi do Damiana błądzimy i chyba nadkładamy drogi jadąc tym 'skrótem' :p
Szybko konsumujemy kupny półsernik i pakujemy się do samochodów, bo dzisiaj przebywanie na otwartej przestrzeni grozi urwaniem głowy.
Wyszedł fajny i konkretny dla mnie trening :) Dzięki chłopaki! :)