Polska na rowery.

Wtorek, 17 maja 2011 | Rower:Kelly's Magic | temp 20.0˚ dst13.81/11.00km w01:06h avg12.55kmh vmax30.10kmh

Obrażona jestem na mój rower! Brutalnie sprowadził mnie na ziemie i uświadomił mi, że nie potrafię jeździć.

Zaczęło się od tego, że po podjechaniu takiej góreczki trochę źle skierowałam kierownicę i dla bezpieczeństwa własnego musiałam się zatrzymać, tyle że jakoś przy tym uderzyłam się pod kolanem. Później pojechaliśmy na pętelkę z trudniejszymi zjazdami. Najtrudniejszy chyba tego dnia był zakręt, gdzie trzeba było zrobić szybki skręt w prawo a później zjechać i zmieścić się na ścieżce omijając drzewo. W górę nic trudnego, później zjazdy z hopkami, na których rower się 'rwie' do przodu, zjazd piaszczystą rynienką, skręt po bandzie w lewo i pod górę przejeżdżając po korzeniu. A i jeszcze trening szybkiego zsiadania i wsiadania, bo trzeba było ominąć powalone drzewo.
Sobą bym nie była gdybym nie spróbowała wszystkiego :p Najpierw zjazd ze skrętem w prawo. Ciasno jest tam na skręt. Kombinuję z odbiciem w lewo, ale nie udaje się. Resztę jakoś przejeżdżam. W rynience z piaskiem podpórka, ale bez paniki. Korzeń na podjeździe próbuję ominąć po lewej, ale o ile przednie koło przejeżdża, to tylne się ślizga i też potrzebna jest podpórka. Powrót na początek kółka. Przeskakiwanie z rowerem nie wychodzi szybko, ale przeskakuje (za pierwszym razem objechałam, bo jest tam ścieżka wyjeżdżona :p) Skręt w prawo - dojeżdżam trochę dalej ale znowu niepowodzenie. Rynienka z podpórką, korzeń też. Proszę Błażeja, żeby podjechał ze mną na pierwszy zjazd i pokazał jak on tam skręca. Nie ma problemu. Niestety podpadam bo znowu omijam przewrócone drzewo :p Błażej jedzie inaczej niż ja kombinuję. Czas na moją próbę. Udaje się, ale strachu jest co nie miara. Przez tą nerwowość rower trochę mnie znosi i obcieram się lekko o drzewo, ale zaliczony zjazd. No nie powiem, to fajne uczucie. Trochę więcej pewności i zjadę bezbłędnie. Z takim nastawieniem jadę dalej. W rynience staram się przejechać bez podpórki. Zauważam jednak, że piasek leży już inaczej niż wcześniej. Zrobiła się poprzeczna wyrwa. Jadę ja no i nagle pewnie ze zbyt dużej pewności i zmniejszenia czujności robię OTB. O kurczę, pierwszy raz w życiu. Myślałam, że jak będę leciała to będę darła gardło na całego, a jak przyszło co do czego, to nawet nie pisnęła. Wylądowałam w piachu, na miękkim i dlatego mnie nic nie bolało. Jedna noga się wypięła, ale druga dalej była na pedale. Wstałam, otrzepałam się i pojechałam dalej :p W sumie to nawet fajnie było. Przypomniało mi się rzucanie na piach na plażówce i w sumie przypominało to trochę akrobatykę :p Dobra, to się nie udało, to chociaż korzeń spróbuję pokonać, bo podobno jadąc bezpośrednio na niego, też można przejechać. Guzik, wywalam się, ale nie tracę zapału. Jadę na kolejną pętelkę. Myślę sobie, to może chociaż spróbuję przeskoczyć dobrze przez drzewo. Chyba za dużo nie myślałam, bo jadąc z wypiętą prawą nogą, z całym ciężarem ciała po lewej stronie roweru zahamowałam przednim hamulcem. Łoo, ale sobie zafundowałam emocji :p Zjazd- nieudany. Rynienka- z podpórką. Korzeń- leżę znowu. Jeszcze chyba ze 2 rundy, jedna omijająca zjazd z zakrętem, piaskownica przejechana ale na korzeniu znowu przegrana. W międzyczasie zastanawiam się gdzie się wszyscy podziali. Czy to możliwe, żebym taka grupa się aż tak bardzo rozjechała? A może pojechali gdzieś indziej? Nie, widzę stoi grupka. To już koniec zajęć. Losowanie koszulki, zdjęcia i do domu. Lekko wkurzona zastanawiam się czy jeszcze trochę nie pojeździć, ale jest po 8 zaraz się zacznie ciemnica, więc kierunek dom. Najbardziej wkurza mnie to, że jak już pewnie jechałam to mnie coś musiało sprowadzić 'na ziemię'. Dużo pracy przede mną. A ja myślałam, że umiem jeździć, i że znam Kabacki :o
Następnego dnia założyłam krótką spódniczkę, żeby wyeksponować wszystkie siniaki :p


Kategoria Las, W Towarzystwie


komentarze
magdafisz
| 17:59 sobota, 28 maja 2011 | linkuj Tak też wtedy nie wyszło :p Na razie odpuszczam ten korzeń, ale znajdę na niego sposób :)
cons
| 07:14 środa, 25 maja 2011 | linkuj Udało się pokonać korzeń? Musisz kierować się na niego bezpośrednio, lekko porzucić przednie koło i tylne powinno się samo wtoczyć. Możesz spróbować trochę spuścić ciśnienie z koła, wtedy opona się lepiej klei do podłoża.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa emwog
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]