Poranna przejażdżka.
Poniedziałek, 28 marca 2011 | Rower:Kelly's Magic | temp 5.0˚
dst23.96/22.00km
w01:09h avg20.83kmh
vmax27.90kmh
Zajęcia dopiero na 13, więc jest czas pojeździć, nawet jak się wstanie o 8, a zmobilizuje do wyjścia ok. 10 :p
Ostatnio za dużo było aktywności biegowej i żeby z bikestatsa nie zrobił się runstats wyciągnęłam rower na przejażdżkę. Za oknem 5* ale w lesie jeszcze podłoże lekko zmrożone. To dobrze, nie będzie dużych problemów z błotem :) Najpierw przejazd po najkrótszej pętelce do biegania, żeby sprawdzić ile km faktycznie ma. Zamiast 4,5 wychodzi prawie 5,5.
Zachęcona dobrymi warunkami podłoża zmierzam w kierunku zachodnim. Jest mała kałuża, ale przejeżdżam, nie będę przecież zawracać. Pierwsze błoto ląduje na twarzy, nieprzyjemnie :p A zaraz później dojeżdżam do kałuży, której nie decyduję się przejeżdżać i muszę kombinować z omijaniem :pDuuże kałuże
© magdafisz
Skręcam w przedłużenie ulicy Moczydłowskiej a tam jeszcze gorzej. Rozlewiska po obu stronach ścieżki powodują, że sama ścieżka robi się grząska, a w jednym miejscu woda przelewa się przez moją trasę :/ Błotna masakra.
© magdafisz
Nie mam wyboru, jadę naprzód. Moje szczęście, że mróz trzyma i nie kopię się w tym błocie, jednak nie ma opcji, żeby rower wyjechał stąd czysty :p Wokół jednak widoki ładne. Na całej powierzchni rozlewiska mróz porobił ładne wzorki.Robota dziadka mroza
© magdafisz
Resztę czasu przejeżdżam po innych częściach lasu i nie ma tam już takich niesprzyjających warunków. Później zmagam się tylko z marznącymi stopami i jednak źle ustawionym siodełkiem. Zatrzymuje się i chce je przesunąć, ale mój 'mini' kluczyk nie daje rady.
W domu parkuję brudny rower, a w tym czasie mała kicia zadomawia się w torebce na środku przejścia i nie daje się ruszyć :pKot w worku :)
© magdafisz
Kategoria Samotnie, Las