Marszobieg po raz drugi.
Piątek, 18 marca 2011 | Rower: | temp 5.0˚
dst0.00/0.00km
w01:05h avg0.00kmh
vmax0.00kmh
W nocy trochę padało, ale w lesie niewiele to zmieniło, bo i tak podłoże jest błotniste. Tym razem wybrałam sobie kierunek i trasę, ale nie bardzo wiedziałam jaki to dystans. Czułam, że trochę przesadziłam, bo mnie pobolewała łydka, ale dopiero w domu doliczyłam się ok. 9km (do zweryfikowania licznikiem rowerowym, bo aż nie wierzę :p). Dzisiaj było troszkę więcej chodzenia, ale częściowo też przez bardziej podmokłe tereny zachodnie (okolice przedłużenia ulicy Moczydłowskiej).
Oprócz dystansu podobało mi się też to, że mogę biegać po lesie, gdzie jest spokój (na razie jeszcze jest, bo pogoda i warunki nie zachęcają wielu ludzi do wchodzenia do lasu), gdzie wiatr nie przeszkadza i ptaki trelem umilają przemierzanie trasy. Dzisiaj udało mi się dostrzec kosy, kowaliki, sójkę, wiewiórki, i niewiele brakowało, żebym jednemu kosowi zrobiła zdjęcie, ale uciekł :( Może przestraszył się tej żółtej kurtki :p
Kategoria Bez roweru, Bieganie